Ufff...To wypoczywanie jest strasznie męczące...Strasznie !!
Skoro jednak przejechało się całą Polskę w poprzek, to nawet nie wypada siedzieć i odpoczywać...A poza tym...Do Kołobrzegu jeździmy po jod...;o)
A jak ma być jod, to musi być otwarte Morze i okres sztormowy...No i odrobina "cywilizacji"...;o)
Kołobrzeg "żyje" cały rok !! Dzięki Kuracjuszom...;o)
Żeby jednak tej cywilizacji nie było za dużo, to miejscówki wybieramy na uboczach...Co prawda, tym razem "zdradziliśmy" Podczele na rzecz "Miasta", ale chodzenie zamiast jeżdżenia to było to..."Icusiowi" też należał się urlop...;o)
No to ruszamy...
Przyjechaliśmy wiosną...
A że Zima nas lubi, więc zawróciła z północy i suto sypnęła śniegiem (że o mrozie nie wspomnę)...
Najlepiej podziwiało się fale "przez szybkę"...Przy gorącej czekoladzie...;o)
Tak świętowaliśmy Walentynki...♥
A Bałtyk się popisywał !! ;o)
Lucky codziennie przysiadał przy wejściu na plażę, zaskoczony widokiem "wielkiej kałuży"...;o)
Elegancko domknął klamrę "od Schroniska w Dolinie Chochołowskiej do mola w Kołobrzegu"...
I krytycznie zmierzył wzrokiem mewę na deskorolce...;o)
Obowiązkowym punktem była również ulubiona Kawiarnia Księciunia i Princeski...Luckiemu też się spodobała...;o) Piesolubni Właściciele zadbali o miski z wodą, a leżakujące sierciuchy nikomu nie przeszkadzają...;o) A kiedy poprosiliśmy o suchego gofra (na urlopach diety nie obowiązują), Pani Kelnerka chciała go zaserwować Luckiemu na wielkim talerzu (żeby się psiakowi nie wymknął)...
Kołobrzeg mam w planie, przetarliscie szlaki więc teraz koniecznie, a miejscówka noclegowa spoko?
OdpowiedzUsuńjotka