Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

czwartek, 8 maja 2025

Cena życia...

     Pan N. zgłosił się na ochotnika do "pokolacyjnego" ogarnięcia Wrzosowiska...Gordyjka z Luckim wybierali się na spacer...Hmmm...

     Do dzisiaj nie wyjaśniliśmy psiej tajemnicy...Czym różni się chodzenie po Wrzosowisku bez hasła "idziemy na spacerek", a chodzenie po Wrzosowisku z hasłem "idziemy na spacerek"...Tylko Lucki umie to rozróżnić...

     Zbliżamy się do obrzeży starego sadu...Lucki jak szczeniaczek obwąchuje każde źdźbło trawy...

     - Nie mogę zejść !! - słyszę nagle donośny komunikat Ślubnego...

Ki czort ??

Kończyny Mu zanikły z przepracowania ??

Patrzę na Ślubnego jak sroka w gnat, i nijak nie ogarniam komunikatu...

Piwniczki nie zasypało...Na osy i szerszenie za późno...Lęk klaustrofobiczny dopadł Biedaka z nagła ??

Myślenicę przerywa kolejny komunikat...

     - Zawołaj Luckiego...Mamy zająca...

Ufff...

Zając nie dzik, wyprosić łatwiej...;o)

Zamieniamy się rolami...

     Pan N. z Luckim wycofują się do kuchni...Gordyjka rusza do walki z sierściuchem...

Co na to Lucki ??

Totalne oburzenie !!

On szedł na spacerek !! Spacerki są fajne !! Co to za nowe dziwactwa ??

     Pan N. wykazuje się wielką inwencją, żeby psisko porzuciło Gordyjkę samotną...;o)

A Gordyjka ??

     Rozgląda się po terenie...Pod drzwiami siedzi bieda...Tfu tfu...Zając...

     Maleństwo...Chudzina...Mokry i przerażony...

     Na gordyjskie kroki (maksymalnie wyciszone), zwierzak reaguje totalną paniką i usiłuje kruchym ciałkiem przebić stalowe drzwi, albo przebić ziemną skarpę...

     "Zając ze strachu może dostać zawału serca" - tak mówił Bieszczadzki Dziadek...

     Gordyjka susem dopada zwierzaka, mocno łapie garstkę kości w dwie ręce (w rękawicach) i...

Ło Matko i Córko !!

Ależ on wrzeszczał !!

     W życiu się nie spodziewałam, że w takim maleńkim ciałku drzemie taki wrzask...A jak łapkami przebierał, żeby się odbić "od powietrza" i zwiać w nieznane...

     "Cichutko maluchu"...- szeptała Gordyjka...- "Jeszcze moment i będziesz wolny"...

     A zając darł się, jakby obdzierali go żywcem ze skóry...;o)

     Przełożenie dłoni przez płotek, rozluźnienie uchwytu i...Sierściuch znikał w wysokiej trawie dzikiej ścieżki...

     - Już...- Gordyjka zakomunikowała zakończenie akcji Panu N. ...

     - Dałem mu dwie kostki i skórkę z boczku...- Pan N. robi rachunek psiego sumienia...

     I Gordyjka, strażniczka psiej diety, musi łyknąć to bez popitki...

     Cóż znaczą dwie kostki i skórka z boczku, wobec zagrożenia zajęczego życia ??

     Pan N. wrócił do przerwanego "okrzątania", a Gordyjka z Luckim wrócili na "spacer"...

     Psisko prostą drogą pokazało którędy zając wszedł, którędy wyszedł i gdzie ruszył w zajęczy szlak...A Gordyjka starała się usunąć z wyobraźni wizję maleńkiego zajęczaka w psiej paszczy...Ot, dwie kostki i skórka...;o) 

11 komentarzy:

  1. O matuchno, naprawdę można zejść na zawał, nie tylko zając był zagrożony!
    Dobrze, że zakończenie szczęśliwe!

    OdpowiedzUsuń
  2. To się nazywa ułaskawienie spod gilotyny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bidny szaraczek, dobrze że mu się fuksło!!! Chwała tobie i panu N za to żeście się do tego przyczynili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była bieda z nędzą !! Na dodatek przemoczona...;o)

      Usuń
  4. A wiesz że niedawno do Łazienek Królewskich dostał się łoś? Przedostał się pewnie przez jakąś dziurę w płocie, bo był ranny. Zamknięto Łazienki na kilka godzin i ratowano i opatrywano łosia. Niestety nie udało się go uratować.
    Ten Wasz zając to miał większe szczęście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kopytnych mieliśmy sarny, jelenie i krowy...;o)

      Usuń
    2. Kilkanaście lat temu, sarna paradowała sobie bladym świtem po jednej z głównych ulic w centrum naszego miasta, o rzut beretem od Rynku. Też mieszkam w centrum, a 2 lata temu widziałam...lisa pomykającego po torowisku tramwajowym pod moim oknem o pierwszej w nocy! A czapla wylądowała na bloku po przeciwnej stronie skrzyżowania ;) A na końcu ulicy mej w fosie na wysepce żerują bobry hehehehe, te bobry to też o rzut beretem od Rynku.

      Usuń
    3. Zaścianka nie liczę, bo mieszkamy przy lesie...;o) A na Wrzosowisku bywa tłoczno...;o)
      Bobrów zazdraszczam...;o)

      Usuń
  5. Biedny zając, smutno mi się zrobiło na sama myśl. Jejku jejku 😭 Dobrze że wszystko dobrze się skończyło.

    OdpowiedzUsuń