Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 31 sierpnia 2021

Taka perspektywa...

     Pewnie wielu Czytaczy pamięta, że Pan N. poderwał mnie na rodzynki...To fakt...

     Dawno, dawno temu, Dziewczęta nie były może tak wybredne jak dzisiaj, a sąsiedztwo sklepu spożywczego przy szkole podstawowej kończyło się często takim dziwnym "podrywem"...

Na "długiej przerwie" Chłopaki wymykali się do sklepu (złapanie przez Woźną było równoznaczne z obniżeniem oceny ze sprawowania) i przynosili dobra różne...

     Dlaczego nie były to ciasteczka, czekoladki, czy owoce ??

     No cóż...W sklepach rzeczywiście bywało niewiele...A słodycze przez wiele lat były reglamentowane, czyli na kartki...

Z rzeczy "rozpustnych" pozostawała nam kapusta kiszona, ćwiartka chleba, bo ziemniaki i buraki wypadały blado...W takim zestawieniu podryw na rodzynki wygląda już całkiem nieźle ?? ;o)

Ale bywało, że jadaliśmy wspólnie i ćwiartkę chleba, i kapustę kiszoną...

     Rodzynki były jak gdyby przejściem na kolejny etap związku...To była prawdziwa "inwestycja" w związek !! Bo groszem też żeśmy nie "śmierdzieli"...;o)

Tyle z "komunałków"...

     Postanowiłam się Ślubnemu zrewanżować...

Zaczęłam od tego...

Pomidorki i chilli...;o)

Dołożyłam to...

Ponad 2 kg botwinki, z pierwszego "tłoczenia"...


Na dokładkę to...

Prawie 2 kg natki...

 A na deser...


Pan N. uwielbia zieleninę...Ja mam sitko...;o)

     Ilość zbiorów powoduje u mnie ciągłe cierpnięcie kręgosłupa i ból głowy...Gdzie ja to wszystko upchnę ??

No cóż...Skoro nawet potrzaskana grusza rodzi, to wybrzydzać się nie godzi...

Maraton...Prawdziwy maraton...

A do końca sezonu daleko...

Jak mawiał klasyk...

     "Padnę ja i pchły moje"...

Moje truchło dżdżownice rozwleką po okolicznych polach...

20 komentarzy:

  1. Hmmmm może jakiś straganik otworzysz, nabywcy na pewno by się znaleźli i zadowoleni by byli, a zgromadzone środki byłyby na wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, straganik koniecznie, dorobisz na prezenty dla wnuków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dżemiki babcine i kompociki kiedy zrobię ?? ;o)

      Usuń
    2. A kto dziś pija kompociki?

      Usuń
    3. Znam przynajmniej sześciu Konsumentów, a siódmy rośnie...;o)

      Usuń
  3. Warzywa i owoce z własnej hodowli zawsze będą na topie. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze z okazji Dnia Bloggera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vice versacze !! Nie miałam pojęcia, że dzisiaj świętujemy...;o)

      Usuń
  4. Dopiero brak plonów byłby wielkim zmartwieniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie wysyp pomidorów. Zjadamy i robimy zapasy na zimę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te Twoje komunałki cudowne. W pierwszej klasie podstawówki też chłopcy biegali do sklepiku vis a vis i kupowali oranżadę w proszku i czerwone galaretki w kształcie myszek. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oranżadki w proszku ?? Jedzone z palca ?? Super !! ;o)
      A galaretkowe myszki były w repertuarze "po religii"...;o)

      Usuń
  7. Oranżadki w proszku i serek topiony. I potrafiliśmy się tym delektować.:)
    Ja aktualnie czekam, aż wystygnie mi kisiel, bo wczoraj pozbyłam się ostatniej ósemki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to się stało że ja taki fajny tekst dopiero teraz przeczytałam?
    Cudności przecież!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gordyjko Ty jak zawsze masz cudowne poczucie humoru. Rodzynki pychota,surowiec na wage zlota. Jako dziewczynka uwielbiam podkradalam mamie rodzynki z szafki, ktorych mama potrzebowala do ciasta. W ogole uwielbiam.suszone owoce, a szczegolnie sliwki. Pysznosci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto rodzynek nie podkradał, niech pierwszy rzuci kamieniem...;o)

      Usuń