Amerykańscy Naukowcy (hurra !!) przeprowadzili bardzo skrupulatne badania i doszli do jednoznacznego wniosku:
Codzienne mycie nie jest zdrowe dla człowieka !!
Viktoria !!
Przynajmniej raz Polak nie jest "mądry po szkodzie"...Nawet ten Polak z zamierzchłych czasów, bo przecież każdy z nas zna:
Częste mycie, skraca życie !!
Ale, żeby to wymagało aż takich badań naukowych, to się nie spodziewałam...
W każdym razie ustalono, że codzienne kąpiele z użyciem nowomodnych substancji "antybakteryjnych" są dla człowieka bardziej niebezpieczne, niż odrobina "smrodka"...
W czasie czytania owych wynurzeń naukowych naszły mnie wspominki...
Nastoletnią byłam wówczas dziewoją, rzecz miała miejsce na węgierskiej ziemi...
- Ależ masz włosy !! - usłyszałam od starszej o dwa lata koleżanki...
- Matka Natura była łaskawa...- odpowiedziałam, bo żadnej mojej zasługi w tym nie było...A że do wizerunku nie przywiązywałam żadnej uwagi, więc o moich "super włosach" dowiadywałam się głównie z takich właśnie komunikatów...
- Robisz coś z nimi ?? - dopytywała Koleżanka...
- Czasem myję, czasem czeszę, a jak mnie najdzie natchnienie to spłukuję je po myciu ziołami...Ale u mnie o natchnienie trudno...- wyliczyłam...
- A ja moje codziennie myję, codziennie odżywkę nakładam i popatrz !! Pierze !! - użaliła się Dziewczyna...
No fakt...
Miała tych włosków "trzy na krzyż"...
- Nie jest tak źle... - wymruczałam pocieszająco...- Ale zawsze możesz spróbować ziołowych mieszanek...Pokrzywa i skrzyp świetnie działają...
- A kto by się tam ziołami paprał...Czasu na to nie ma...- skwitowała moje "rady" Koleżanka...
I przez dwa tygodnie, codziennie o świcie, biegła pod prysznic i myła włosy...Potem nakładała odżywkę...Potem ją spłukiwała...Potem układała fryzurę przy pomocy lokówki...
Mieszkałyśmy w jednym "domku", więc podgląd tych czynności miałam na bieżąco...
- Całkiem zniszczysz te włosy...- wymruczałam pod koniec turnusu...- Suszysz je myciem...Suszysz lokówką...One już są wysuszone na wiór...
- Mama mi świetną odżywkę w Peweksie kupiła...
Jament...
Co ja będę z peweksowską odżywką dyskutować ??
Ale po powrocie do domu, takie mnie natchnienie naszło, że sobie płukankę pokrzywowo-skrzypową zrobiłam...
A co !!
Niech zazdraszczają !! ;o)
Do dzisiaj nie myję włosów częściej niż dwa razy w tygodniu...Do dzisiaj stosuję zioła jak mnie dopadnie natchnienie...I do dzisiaj słyszę pozytywne uwagi na temat mojego "owłosienia", chociaż mam go znacznie mniej niż w czasach nastoletnich...Ot, znak czasu i stosowania koloryzujących saszetek (żeby się ździebełko odmłodzić)...
Moja Mamciaśka zawsze mówiła: "Wszystko z umiarem"...
I chociaż sama się do tej maksymy nie bardzo stosowała, ale mnie wpoiła ją chyba do ostatniego genu...
Jesteś brudny ?? To się umyj...
Ot i całe naukowe badanie...;o)
Zioła, zdrowe odżywianie - nieee, lepiej tabletkami się nafaszerowac, pomogą na pewno. To pierwsze jest za trudne, wymaga czasu i poświęcenia. Tak do dzisiaj wiele osób sądzi, a reklamy telewizyjne ich w tym utwierdzają.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Mamciaśki Twej... Wiadomo, w życiu tak już bywa, mówimy jedno, a robimy drugie.
Amerykanie faktycznie Amerykę odkryli 😉
Ja to śpioch jestem, więc mi się w głowie nie mieściło, żeby w wakacje wstawać o 5:30, żeby włosy umyć, i "trwać" w łazience przez ponad dwie godziny...;o)
UsuńMamciaśka była Mistrzynią "robienia drugiego"...;o)
Uwielbiam Ich odkrycia !! ;o)
Pokrzywa i skrzyp! A mycie w jajku??!! To dopiero była odzywka, gdy nie było szamponów.
OdpowiedzUsuńSzczególnie jak woda była zbyt gorąca i zostawały we włosach "gluty"...;o)
UsuńToż wodę można pilnować, zresztą za gorąca też niszczy włosy, nic nie zostawało ;-)
UsuńNa własne oczy widziałam onegdaj, koleżankę z jajecznicą na głowie...;o)
UsuńToż kto się myje we wrzątku??!!
UsuńWidząc nieszczęsną minę, nie pytałam...;o) Pomogłam to paskudztwo "wydziabać"...;o)
UsuńWłosy też miałam niczegowate, dopóki mi hormony nie zaczęły rozrabiać. Tez myję dwa razy w tygodniu, nigdy nie suszyłam suszarką i nie farbuję, bo wolę być siwa niż łysa ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można się wspomóc korą dębu,łupinami orzecha, rumiankiem, albo nagietkiem...Kolorki jak marzenie...;o)
UsuńMasz rację - płukanki w różnych ziołach są najlepsze.
OdpowiedzUsuńA ja to jeszcze większy brudas jestem, bo tylko raz w tygodniu myję włosy.
I też nie narzekam na ich brak.
:-)
Bo Ciebie to się nawet brudek nie ima !! ;o) Ale mnie też częściej wypada raz, niż dwa razy w tygodniu...;o)
UsuńOd najmłodszych lat miałam włosy cienkie i liche, dlatego tak złościło mnie, gdy mama uparła się na warkocze(mysie ogonki, to były). Z układaniem ich też był kłopot, bo mogłam spać na wałkach całą noc, a i tak rano ledwo co się zwijały. zgadzam się, że pokrzywa i skrzyp są doskonałe dla włosów. Obecnie jestem na etapie, że zioła preferuję nie tylko przy pielęgnacji ciała. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoich włosów też nie ułożysz tak jak chcesz !! Mają swoją wizję "piękna"...;o)
UsuńPamiętam, że jak byłam dzieckiem, włosy myli się tylko w sobotę. Teraz co drugi dzień. Fakt, że powietrze jest bardziej zanieczyszczone, ale to chyba też kwestia "przyzwyczajenia" włosów.
OdpowiedzUsuń"Świadomość" włosów bywa zabójcza...;o)
UsuńCodzienne mycie nie jest zdrowe.... a ja sie prysznicuje dwa razy dziennie... czy to znaczy, ze mnie juz nie ma???? .... z tamtego swiata sie odzywam!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZmyłaś się !! ;o)
UsuńNigdy mi nie pasowały żele do mycia i kąpieli i wyszło szydło z worka...
OdpowiedzUsuńMimo mody wolę mydło...
Byle nie to w płynie !! ;o)
UsuńKurczę. Niedobrze... Ja chyba za często się myję.:))) Ale po prostu bardzo lubię wodę.:) Wiadomo, latem prysznic to najfajniejsza rzecz. No i przecież po basenie trzeba ten chlor spłukać... Zresztą wolę prysznic, niż leżenie w wannie, bo wtedy i tak mam wrażenie, że jestem niedomyta i muszę się porządnie opłukać. I uwielbiam pilingi. No coraz gorzej...
OdpowiedzUsuńFakt, do włosów najchętniej zioła i szampony ziołowe. Zresztą staram się kupować kosmetyki o jak najmniej skomplikowanym składzie. No, ale lubię, zwłaszcza o cytrusowym aromacie, albo takim herbaciano-cytrynowym. Eeeech...
Włosów od paru lat nie farbuję i tylko lekko podcinam. Niech sobie rosną.:) Siwieją mi w bardzo ładny sposób, który mi się podoba. Niedawno takie kolory były super modne.:))) Tylko, niestety, z natury są cienkie, tak jak i paznokcie i na to nic nie pomaga. No i mogłyby się chociaż odrobinkę kręcić, ale nie chcą. Ale ogólnie jestem z nich zadowolona.:)
Z tą wanną masz zupełnie tak jak ja...;o)
UsuńNajzdrowiej żyłam w pierwszych miesiącach przeprowadzki na wieś, bo mycie było ochlapywaniem a włosy...jak jechałam do stolicy do dzieci, to u nich w wannie.;o))) I to było wydarzenie, rozkosz i relaks, nie trzeba zamawiać wyjazdu do SPA.;o)) Teraz już bardziej niezdrowo. ;o))) Ciepła i zimna woda w wystarczającej ilości.;o))))
OdpowiedzUsuńNa Wrzosowisku też mam ciepłą wodę...Jak mi ją słoneczko podgrzeje...;o)
Usuń