Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 27 marca 2018

Kiedy Księżyc chrząka...

     I znowu jedziemy "na Gdańsk"...
     Co prawda "z drugiej strony", ale jednak...
Cele są dwa...
     Pierwszy:


Potrzebujemy sufitu i ścian, żeby się nam jakiś katarek nie przytrafił...
A w tym miejscu jest jeszcze kilka innych rzeczy...

Tu byłam...
I tu byłam...
I zjeżdżałam...

     Totalne szaleństwo dla Nielotów !!
(Tych trochę starszych Nielotów też)
     Ewenementem jest fakt, że na kilkupiętrowe konstrukcje Opiekunowie mogą wchodzić z Dziećmi...
     Brawo !!
Aleśmy się wybawili !!
     Kilka godzin w tych labiryntach i nie ma nadwagi, która by się utrzymała, że o numerologii PESELA nie wspomnę...;o)
     Ale był jeszcze kolorowy pociąg, tor z autkami, sala z piankowymi klockami, sala z "karabinami" i koparka z "prawdziwą łychą"...
     Byliśmy wszędzie !!
     Kiedy wchodziliśmy była 10:15 i kilkadziesiąt Osób...
     Wychodziliśmy o 14:15 i Osób było kilkaset...
     Konstrukcja jest przewidziana na ponad 1000...
Robi wrażenie !!
     Co jeszcze Ich wyróżnia ??
Opłatę wnosi się tylko za Dziecko...
     Dziwne ??
     Rodzice i tak coś tam kasy zostawią w Restauracji, a w większości nie korzystają z tych urządzeń...
     Mają u nas wielkiego Plusa !!
     Przyszła pora na cel numer dwa...


     - Poproszę dwa dorosłe i jeden dziecięcy...- poprosiłam przy kasie...
     - A rezerwację Pani ma ?? - zapytała sympatyczna Dziewczyna...
     - Rezerwację ?? Nie mam...- wydukałam...Toż trzy doby temu nawet nie wiedziałam, że będę w Gdańsku...
     - No to niestety miejsc nie mam...- usłyszałam...
Lipa ??
     Caluśką Polskę żeśmy przyjechali i mamy odejść z kwitkiem ?? A właściwie bez kwitka ??
     - Niech Pani poczeka dziesięć minut...Rezerwacje wygasają przed spektaklem...- poinformowała mnie życzliwa Duszyczka z kasy...
     W życiu tak nie pilnowałam zegara na kasie fiskalnej jak w tym Teatrze !!      Mało dziur nie wypatrzyłam...;o)
Ale się udało !!


     Spektakl "0+"...
     Zamiast przytłaczającej sali - kolorowy namiot...Zamiast krzeseł - poduszki na podłodze...Zamiast dialogów - mimika (poza chrząkaniem Księżyca)...
Kolory i światła...
     Pięć minut i część widowni ryknęła płaczem, część zajęła strategiczne pozycje w objęciach Opiekunów (tak jak Księciunio), ale poza jednym Dezerterem wszyscy oglądali Przedstawienie z otwartymi buziami...
     Było pięknie !!
     Księciuniowi najbardziej podobała się zamarznięta kałuża, po której jeździła Gwiazdka...Sam z resztą tej jazdy spróbował, bo po Przedstawieniu wszyscy zostali zaproszeni do wspólnej zabawy...
     Aktorzy ze świętą cierpliwością pozowali do zdjęć i przytulali wszystkich po kolei...
     Dzieciaki po pierwszych, niepewnych krokach, ruszyły na podbój "sceny"...
     Opiekunowie robili zdjęcia i kręcili filmy "na cztery ręce"...
Księciunio Księżyca się bał...
Gwiazdki się wstydził...
Słoneczko polubił...
     Ale to właśnie Księżyc stał się naszym Bohaterem...Do dzisiaj chrząkamy tak jak On i zaraz wiemy, że to znaczy COŚ BARDZO WAŻNEGO !!

18 komentarzy:

  1. Żebyś wiedziała jak ja Was rozumiem....
    I żałuję, że czas tak szybko leci...
    No ale pozostają piękne /bardzo podobne/ wspomnienia.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to się już do wesel szykuj...;o)

      Usuń
    2. A jeśli chodzi o teatr to kiedyś jak byliśmy ze Szczerbatymi w Rabce to CODZIENNIE póżnym popołudniem chodziliśmy z nimi na spektakl teatrzyku RABCIO. Dobrze, że codziennie co innego grali. :-)

      Usuń
    3. Pozostaje zazdrościć Rabce RABCIA, a Szczerbatym Dziadków...;o)

      Usuń
  2. Oooooooo jaka cudna zjeżdżalnia, kiedyś uwielbiałam takie, teraz też bym pohulała na takiej, ino potrzebna by mi była jakaś pomocna dłoń przy wstawaniu ;)
    Trochę odwrócę sytuację, jak pracowałam to byłam blisko dziecięcego teatru, bawiliśmy się z dziećmi w zabawy parateatralne, ogrywaliśmy różne rekwizyty, braliśmy udział w przeglądach teatrzyków dziecięcych z finałem w prawdziwym tetrze lalkowym. To takie tam wspomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teatru Dzieciom nie zastąpi żaden film, ani animacja, a jeśli jeszcze mogą w tym uczestniczyć to no, no...;o)

      Pionowe korytarze do wspinaczki 1m/1m dawały więcej "emocji" kręgosłupom...;o)

      Usuń
  3. Mojemu synowi z partnerką przydałby się taki pobyt w Centrum i w teatrze, bo choć dorośli, to zatracili całą radość życia, a przecież przed nimi jeszcze co najmniej jego połowa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo smutne...
      Życie bez pierwiastka dziecięcego staje się chyba bardzo monotonne...;o)

      Usuń
  4. Wiesz, że zazdraszczam.... Ale dzięki Tobie mogę sobie troszkę pouczestniczyć w tych radościach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej od takiego uczestnictwa kręgosłup Cię nie boli...;o)

      Usuń
  5. Czemu tego nie bylo 40 lat temu????? Tez bym tak sie pobawila :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ macie tyle przygód z Księciuniem :-))
    Gdyby nie on byłoby nudno :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panna Przygoda zawsze nas lubiła (i wzajemnie)...;o)

      Usuń
  7. Ale fajna rozrywka! Ten wyjazd na długo zapadnie wszystkim w pamięć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy dni po powrocie Księciunio szykował się już do kolejnej wyprawy...;o) To chyba pierwszy Jego nałóg...;o)

      Usuń
  8. Zaintrygowałaś mnie: ciekawa jestem, jak Księżyc chrząka.:)))

    OdpowiedzUsuń