Po rozkoszach "dziadowskiego weekendu" na Zaścianek spływa błoga cisza...
Zabawki lądują w szufladach, konstrukcje porozbierane odzyskują wcześniejsze zastosowanie...Dziadziuś i Babcia odzyskują kanapy...
Tylko Księciunio nie odzyskuje spokoju...
On ciągle zakłada, że my się tym wszystkim bawimy w czasie Jego nieobecności !!
Echhh...
Ale przecież mamy jeszcze Princeskę !!
A co można robić w długie, jesienne wieczory ??
No co ??
Można robić to...
Tak się bawiła Babcia przez kilka ostatnich wieczorów...
I uśmiech nie schodził jej z twarzy...
Najpierw to będzie płaszczyk...Potem to będzie sweterek...A potem princeska, albo kasaczek...Jak zwał tak zwał...;o)
Zanim skończyłam, już następny pomysł w czerepie się błąkał...
To dopiero będzie jazda !!
Babcia ma idealny pretekst, żeby wyszperać druty, szydełko i maszynę do szycia...Bez oporów może nękać Obsługę sklepów tekstylnych i pasmanterii...
Posiadanie Wnuczki to genialny wynalazek !! ;o)
Zaraz pęknę z zazdrości!!!!!
OdpowiedzUsuń:-)
Nie rozpukuj się !! ;o)
UsuńZajęć teraz macie a zajęć ;-))
OdpowiedzUsuńNa brak zajęć to nigdy nie narzekamy...;o)
UsuńŚliczne :-)
OdpowiedzUsuńMoże takie śliczne nie jest, ale sercem dziobane...;o)
UsuńJest co robić.
OdpowiedzUsuńDo lutego trzeba to ogarnąć...;o)
UsuńNo tak TAKIE zabawki Wam Księciunio zostawił, jak nic wyeksploatujecie ze szczętem i ani odrobina zabawy w tym nie zostanie ;)
OdpowiedzUsuńFajowski dziergany płaszczyk! Bardzom ciekawa czy to się potoczy tak jak napisałaś :) Mama uszyła mi plisowaną spódniczkę, jak miałam chyba z 4 lata, jak podrosłam zrobiła plisy w odstępach, a potem jak byłam już nastolatką to zrobiła spódnicę z kontrafałdami. Miałam 16 lat i nosiłam ją ze sobą do szkoły jako spódnicę dyżurną. Na czym to polegało, ano na tym, że w szkole obowiązywały mundurki, a do dziewczęcego obowiązywała spódnica, a nie spodnie, a ja już spódnic nie nosiłam. Niektórzy nauczyciele zaś rygorystycznie stali na straży prawidłowego umundurowania, no to się przed lekcjami z nimi, przebierałam.
Krawcową była moja mama i moja ciotka, moja mama starała się szyć, tak jak mi pasowało, cioteczka szyła tak jak pasowało jej. I ona szyła wszystko z taaaaaaakiiiiimi zakładami, szerokie szwy, duże podłożenia, aby rzecz rosła z razem z użytkownikiem ;)
A wiesz, że też chodziłam do szkoły "mundurowej" ?? I też miałam "spódnicowy" dylemat... ;o) Wrzesień jakoś przemęczyłam (z trudem wielkim), a w październiku odkupiłam od kolegi spodnie...;o)
UsuńBaba Jaga też szyła z zapasem...Tyle, że jakoś ubrań wtedy to był Kosmos...;o)
Ja tą spódnicę w torbie z książkami nosiłam przez 5 lat, inaczej się nie dało ;)
UsuńJakoś szycia też bardzo odbiegała od dzisiejszego, ubranie musiało "dobrze leżeć" na kliencie, czy współczesne krawcowe wiedzą co to oznacza? :) Tylko "flądry" używały zamiennie agrafek itd, itp ;)
Z przyjemnością zawiadamiam, że znam osobiście Krawcową, która jeszcze tej sztuce hołduje...;o)
UsuńWnusio Was przejrzał, ot co, a Babcia Gordyjka na blogu się tłumaczy ;)))
OdpowiedzUsuńTakie preteksty fajne są i oby ich najwięcej było :))
No wiesz...Jakby kiedyś miał to przeczytać, to dobra propaganda zawsze się przyda...;o)
UsuńPosiadanie wnuczek jest cudownym wynalazkiem
OdpowiedzUsuńj
W rzeczy samej...;o)
UsuńNo proszę o d roku pierwszy raz mogłam dodać komentarz jakaś grzeczna byłam czy co?
OdpowiedzUsuńj
Duch Bożego Narodzenia...;o)
UsuńWielofunkcyjność płaszczyka oszałamiająca, a on sam uroczy. Ciekawość mnie zżera co też babcia wymyśliła? Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomysł powoli się realizuje...;o) Jak mnie pomysły nie przytłoczą to do Gwiazdki się wyrobię...;o)
UsuńZazdroszczę talentu. Ja mam dwie lewe ręce do takich robótek...
OdpowiedzUsuńTo genetyczne zboczenie...;o)
UsuńOj, babciu-gordyjko, nie rozpedzaj sie tak! :) Bo Panbuk uslyszy i sie zlosliwie zasmieje :)
OdpowiedzUsuńCo bedzie, jak dziewczynka w wieku ok. 4 lat bedzie zyczyla sobie tylko spodnie?
Gdy bedzie przychodzla po polgodzinnej zabawie wykapana w gnojowce?
A co jak pojdzie zwiedzac okolice i lazic po drzewach? W spodniczce niewygodnie...
Tez chcialam falbaneczki poszyc i jakos mi nie wyszlo!!!
Dopiero okolo dwudziestki moja corka zmienila sie w dziewczyne :) :) :) !!!
Jestem chyba ostatnią osobą w Rodzinie, która by sobie życzyła Wnuczki mimozy !!
UsuńMa się taplać, ma zwiedzać, ma włazić !!
(Nawet drzewa przycinamy w sadzie w ten sposób, żeby konfliktu pokoleń nie było)...;o)
A jakby miała opory to Jej Babcia pokaże jak się taplać i włazić...;o)
Pamiętam, pamiętam...i ja takie cudeńka dziergałam, choć innego pokroju, bo męskiego, na syna ;)
OdpowiedzUsuńPo latach się zastanawiam, czy będę potrafiła jeszcze wyczarować coś dla przyszłych wnuków i czy w ogóle znajdę na to czas ;)