No to możecie przestać zazdraszczać...Tak, tak...Mój wyjątkowo długi, tegoroczny urlopek zmierza do końca...
Nie powiem, żeby był on szczególnie wyleniowanym okresem w moim życiu, ale w sumie, był lepszy niż przerwane z nagła urlopy Turystów w Egipcie...
Mnie przynajmniej Pan Marszałek desantem transportować do Zaścianka nie musiał...
Ale żal...
Co prawda jeszcze jutro w obowiązki nie wpełzam, ale wtoreczek będzie już dzionkiem bardzo pracowitym...
Wszak trzeba ogarnąć to moje leniowanie i stanowisko pracy sobie przygotować...
Echhh...
A do następnego urlopku 334 dni...
Kiedy owa trauma odezwała się w mojej biednej duszyczce, mózgownica wysłała impulsy...
"Obiecałaś"..."Obiecałaś"..."Obiecałaś"...
Fakt...
Było to co prawda wieki temu całe, ale obiecałam, a obietnicę ową obwieściłam publicznie...
Nie ma to tamto...Czas danego słowa dotrzymać...
Dawno, dawno temu...Kiedy byliśmy piękni, młodzi i narwani, postanowiliśmy z Panem N., że dokonamy pewnych prac remontowych w naszym mieszkanku...
Wydawało się nam to wyzwaniem godnym naszych ambicji i całkiem realnym do realizacji...
Ani przez moment nie pomyśleliśmy o tym, że nasze doby mają tylko dwadzieścia cztery godziny, a pracując na kilku etatach wcale na podobne wyzwania czasu już nie mamy...
Narwańce jesteśmy i tyle...
Nie dość,że narwańce to jeszcze pazerne na robotę...
Słowo się rzekło, więc pozostało plan zrealizować...
Realizację rozpoczęliśmy od totalnej dewastacji, bo każdy kto remont robił wie, że żeby coś wybudować z sensem, najpierw trzeba sobie plac budowy przygotować...
No to przygotowaliśmy, a nasz łazienka po tych poczynaniach wyglądała jak Warszawa w 1945 roku...
Z całego "królestwa" pozostał nam jedynie "tron"...
Dziobaliśmy ten nasz remont dzielnie w każdej wolnej chwili, każdy wolny dzień spędzaliśmy romantycznie w "Łazienkach", i z każdym dniem coraz trudniej było się do owej pracy motywować...
No bo jak długo można ??
Można...
Przynajmniej my możemy...
I teraz mogę Was zaprosić na spacer po gordyjskim atolu...
Tuż za drzwiami, które jak pamiętacie ozdobiłam malowanym na szkle akwarium, otwiera się przestrzeń ciemnej, morskiej zieleni, którą miejscami zdobią delikatne "morskie bałwanki...
W morskiej otchłani domek swój znalazła znana Wam również "złota rybeńka", jakbyśmy mieli ochotę na spełnienie jakiegoś marzenia w czasie łazienkowych rytuałów...
A że serca nasze podbiła szczodrością, więc oprócz całego atolu, do zasiedlenia otrzymała równie lustrzaną taflę naszego zwierciadła...
Zwierciadło niestety nie jest magiczne, bo na kilkukrotnie zadawane przeze mnie pytanie:
"Kto jest najpiękniejszy w Świecie ??", zwierciadło milczy...
Widać w marketach tych magicznych zwierciadeł nie mają...
Magiczny za to mamy prysznic, i przyznać muszę, że jego magia jest niesamowita, bo każdy z Gości, który zawita w nasze progi i do atolu zajrzy, zaraz odczuwa w sobie wielką potrzebę dokonania ablucji...
No cóż...W sumie to ja ich rozumiem...
Tak, tak...Dobrze widzicie...Nasz pryszniczek ma mikrofon...
A co !!
Po skończonym, łazienkowym remoncie tak nam na duszyczkach radośnie, że sobie będziemy pod pryszniczkiem śpiewać...
Co prawda nie wiem co na to nasi Sąsiedzi...Ale skoro wytrzymali trzy lata stukania, pukania, wiercenia i innych takich decybeli, to nasz śpiewy chwalebne jakoś wytrzymają...Chyba ??
Ożesz zdjęcia bardzo kontrastowe :-)))
OdpowiedzUsuńPiękna łazienka, piękna , pozazdrościć.
Długo niedługo , ale jest ...
Gratulacje !
Ty celowo dla mnie zostawiłaś tę weryfikację :-)))
Gratulacje przyjmuję, a "weryfikacji" nijak pozbyć się nie mogę, chociaż podobno "posiadacze konta weryfikacji nie podlegają"...będę majstrować i monitować, ale za wyniki nie ręczę...:o)
Usuńhi hi hi piękna łazienka, i ja też mam takie same identyczne kafle i wykończenie!!! tylko złotej rybki brak! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Zawsze mówiłam, że masz Jadwiniu świetny gust...;o)
UsuńCzyli jak w innych domach goście dostają do ręki kieliszek albo innego drinka, tak u was dostają od progu ręcznik i czepek kąpielowy:))) Bardzo pięknie, z gustem:))
OdpowiedzUsuńA na pożegnanie rachunek za wodę...;o)
UsuńDzięki :o)
To ja Moja Droga swoją łazienkę zamykam na klucz i nikogo do niej nie wpuszczam, nawet za potrzebą:) Teraz widzę ile mnie roboty czeka:) Ale jeśli taki, lub podobny ma być efekt końcowy - to warto:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I to zabrzmiało bardzo optymistycznie...:o)
UsuńAby nie po 22-ej.
OdpowiedzUsuńLW
I aż do 6-tej ma się nam talent marnować...?? ;o)
UsuńWystarczy nie stukać.
UsuńLW
No, dewastacja była totalna... ale jaki efekt! Mikrofon pod wodospadem :-) Tego nawet pod Niagarą nie mają.
OdpowiedzUsuńnotaria
Wiedziałam, że Tobie się ten mikrofon spodoba najbardziej...;o)
UsuńGratuluję pięknej łazienki.... no i tego mikrofonu.
OdpowiedzUsuńSerdeczności pozostawiam.
Dziękuję pięknie...:o)
UsuńŚpiewać każdy może, a pod prysznicem... nawet powinien. W TAKIM atolu zwłaszcza.
OdpowiedzUsuńGratuluje wytrwałości :)) Nowe marzenia do spełnienia wyznaczone już?
Wyznaczone...:)...W toku realizacyjnym...;o)
UsuńHa! I tuś mnie zaskoczyła! Klepnęłam "opublikuj" i od razu wzrok wytężą, wytężam (bo te Twoje kody strrrrasznie trudne do odcyfrowania były), a tu... klap... i poooooszłoooo...
OdpowiedzUsuńPozostałam z głupim wytrzeszczem.
Jak mi to zostanie na dłużej, to....
To efekt mojej walki z systemem...;o), tym razem byłam szybsza...:o)
Usuń