I chociaż każdy z Was, po przeczytaniu tytułu, jakieś podejrzenia będzie miał...Tym razem pudło !!
Nie będzie ani o knotach legislacyjnych, ani o wypowiedziach godnych potępienia (a co najmniej satyry), ani nawet o naszym "najdzielniejszym Policjancie"...
Szczyt głupoty osiągnęliśmy personalnie, osobiście i małżeńsko...;o)
Można by powiedzieć, że we dwoje głupieć raźniej...;o)
Kiedy Media zalewały komunikaty o wzmożonych opadach śniegu, o katastrofalnym stanie dróg i o wyczynach Brygidy godnych uwiecznienia w kronikach, Gordyjka i Pan N. postanowili zgodnie, że pora najwyższa odwiedzić Wrzosowisko i zobaczyć naocznie nasze Królestwo w zimowej szacie...Ot co...
Osiem lat i jeszcze zimy żeśmy tam nie podziwiali !!
Bywaliśmy w grudniu, w styczniu, w lutym...I lipa !!
No to ruszamy...
Żeby nie było, że się sto kilosów bez sensu będziemy plątać, cel został określony: odśnieżamy dachy i przywozimy warzywka...No i oczywiście: wybiegamy Luckiego !! ;o)
Drogi krajowe wyglądały całkiem dobrze, powiatowe były przyzwoite, gminne...Ło Matko i Córko...
Wytrzęsło nas nieźle, a Lucky zapobiegawczo przesiedział prawie całą podróż (jakoś mało ufa tylnej kanapie)...
I chociaż snuliśmy czarne scenariusze na temat wyglądu naszej drogi dojazdowej, jej widok napełnił nas optymizmem...Damy radę !!
A tuż za płotkiem...
Cudności !!
Ale nasza reakcja to pikuś...
Luckiego po prostu opętało !! Chociaż do tej pory nie okazywał nam takiego zainteresowania śniegiem...Co to znaczy swoboda...;o)
Rozpędzał się i wskakiwał w największy śnieg, wynurzając się z niego niczym bałwan z ogonem...
Takiej radości jeszcze u niego nie było...
A kiedy zaczął brodzić przeskakując po naszych śladach "zygzakiem", to my mało nie wylądowaliśmy w zaspach ze śmiechu...
Tak wygląda szczęśliwy pieseł...;o)
Szkoda, że najlepszych akcji nie udało się nam uwiecznić...
Potem było tylko gorzej...
Przejeżdżający pług zmusił nas do przeparkowania samochodu, co spowodowało problemy z wyjazdem (i koniczność odśnieżania wyjazdu)..."Nagusek" nijak nie mógł złapać przyczepności...Maleńka górka przy wyjeździe była jak Himalaje...
I gdyby nie przejeżdżający Sąsiad, pewnie byśmy jeszcze po centymetrze tą górkę pokonywali...
- "Przyjechaliście sprawdzić jak tu z zimą walczymy ??" - zapytał ze śmiechem i ruszył z pomocą...
"Nagusek" wyskoczył na drogę z wielką ulgą (brakowało nam 5 cm)...;o)
A że ostatnie opady śniegu właśnie się rozpoczęły, wiedzieliśmy, że będzie jazda bez trzymanki...
Gminne drogi były już tragiczne...Powiatowe kiepskie...A krajówka powitała nas korkiem...Echhhh...
Dobrze, że już widzieliśmy Wrzosowisko w zimie...I wystarczy...;o)
Chyba ta wizyta wystarczy Wam na długie lata. Ale przynajmniej będziecie mieli co wspominać. Widzę też pewien pozytywny aspekt w tym wszystkim - Lucky jest zadowolony. Przynajmniej na takiego wygląda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLucky był zachwycony !! Bieganie bez smyczy daje masę radości...;o)
UsuńJa nie widziałam (deptajac) takiej zimy jakieś 20 lat...
OdpowiedzUsuńZaścianek ma fory, bo podlegamy pod "południe", więc śniegowo bywa nieźle...;o)
UsuńZaraz tam głupota, co zobaczyliście, a piesek wybiegał, to wasze!
OdpowiedzUsuńŻebyście mi "psychiatryka" nie zalecili, pominęłam fakt w jakim stanie pojechałam i w jakim wróciłam...;o)
UsuńKochana, co drugi z nas musiałby do psychiatryka!
UsuńNie dopchamy się !! Nasza "wierchuszka" obstawi terminy...;o)
UsuńCałkiem jak w moim ogródku:) Moja piesa codziennie w zaspach wyczynia harce, jeszcze jej się nie znudziło, więc wcale się nie dziwię Waszemu pieskowi:) A skoro zima, to trzeba przeżyć i zagrzebanie się w śniegu:) Problem z przejezdnością to nie tylko domena wsi, byłam w mieście dwa razy w ostatnim tygodniu, parkingi zasypane kompletnie, podobnie jak osiedlowe uliczki, co chwila ktoś wygrzebuje się z zasp, a niektóre samochody zasypane od początku opadów wyglądają jak śnieżne pagórki:)
OdpowiedzUsuńW Zaścianku też mamy śniegu po kokardy, ale radocha mniejsza bo "na smyczy", a parkingi i osiedlówki to koszmar jak "z ulicy Wiązów"...;o)
UsuńChcieliśmy uroczej, białej zimy to mamy. Nawet narzekanie wydaje mi się stonowane w przestrzeni publicznej. A ile zachwytów słyszę że pięknie.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej bawiły pierwsze komentarze o "zimie stulecia"...;o)
UsuńWasze Królestwo w zimowej szacie wygląda uroczo i warto było pojechać aby to zobaczyć i Lucky był tego samego zdania, a zrobić piesowi przyjemność to duża rzecz :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta góreczka idealna na saneczki...Echhh...;o)
UsuńSuper przygoda !!!! No I będziecie mieli co wspominać przez wiele lat 😀
OdpowiedzUsuń"Przygoda" to nasze drugie imię...;o)
UsuńNajważniejsze, że cało wróciliście. Trzymajcie się ciepło, choć może eskapady odłóżcie na wiosnę. Nadchodzi czas świętowania, to niechaj będzie zdrowo, radośnie i szczęśliwie na to Boże Narodzenie. Uściski.
OdpowiedzUsuńOdłożenia eskapad na wiosnę nie obiecuję...;o) Ale Boże Narodzenie będzie stateczne...;o)
UsuńWidoki piękne i szczęśliwy pieseł, czyli było warto.:))) Nasz futrzak uwielbia śnieg i chętnie w nim buszuje. Futro mu odrosło po letnich postrzyżynach i się znowu miśkowaty zrobił. A Wy sobie teraz radośnie posiedzicie w domowym ciepełku i nie będzie Was tak korciło, żeby jechać.:))))
OdpowiedzUsuńWidoczki to by były jakby błękitek wyjrzał...;o) Nas ciągle korci, bo mamy chronicznego "szwędaka"...;o)
UsuńJa tu głupoty nie widzę, raczej przygodę ...
OdpowiedzUsuńDzięki !! Jest jeszcze dla nas nadzieja...;o)
UsuńDo mnie na działkę nie można dojechać. Zostawiliśmy samochód i jakieś trzysta metrów trzeba było dojść w śniegu:)
OdpowiedzUsuńMy byśmy się trzystoma metrami nie wyłgali...;o)
UsuńOj Gordyjko jak mi brakuje takiej prawdziwej zimy choć wiem, że kierowców to prawdziwe przekleństwo. Nasz pies też się tak zakopywał w zaspach jak był młody. Z kotami nie próbowałam 😃 Niezła historia. Pozdrawiam Cię
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
Dawno temu złożyłam petycję, żeby śnieg nie padał na drogi i chodniki, ale chyba utknęła w "zamrażalce"...;o)
Usuń