Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 23 listopada 2022

Certyfikat Grzeczności...

     Pamiętacie nasze "dziadowskie weekendy" ?? Ależ to była wyśmienita zabawa...Echhh...

     Niestety, Księciunio nam się "zestarzał" do szkoły poszedł i "dziadowskie weekendy" wymarły niczym dinozaury...

     Princeska była trochę poszkodowana, bo przecież "przedszkole" aż takim obowiązkiem nie jest i można przywagarować, ale przystopowanie było wskazane...Księciunio kiepsko zniósł "obowiązek szkolny", a zawirowania "covidowe" narobiły Dzieciakom strasznego bałaganu w głowach...

     A potem nastał wspaniały lipiec, masę "nockowania" u Dziadków i wycieczkowania do woli (szkoda, że pogoda płatała psikusy)...Dzieciaki zostały Dziadkami nasycone "po kokardy"...;o)

     Sierpień jakoś zleciał...We wrześniu rozpoczęła się szkolna zawierucha...W październiku Dzieciaki zaczęły głośno domagać się "nockowania"...Szczególnie Princeska, bo Księciunio jak zawsze w takich sytuacjach zdaje się na Siostrę (gdzie diabeł nie może tam Princeskę pośle) i Jej twarde negocjacje...;o)

Kilkugodzinne spotkania tylko "rozjątrzały" nasze Nieloty...

Problem był jednak głębszy...

     Każdy kto wychowywał dzieciaki wie, że co jakiś czas dopada je "syfon" (to nasza autorska nazwa), "dusza" wyrasta z ciała, bunt zastępuje wszystkie inne zachowania i dzieciaki usiłują wypróbować jak daleko mogą się w tym oportunizmie posunąć...Zjawisko pojawia się mniej więcej co trzy lata i jakoś Doroślaki muszą sobie z nim poradzić...Jeśli różnica wieku Nielotów wynosi trzy lata, to "klękajcie Narody", Doroślaki obrywają "deblem"...;o)

No to Misiowi Rodzice oberwali...

     Księciunio jak "grochem o ścianę"...

     Princeska jak "grochem o ścianę"...

     A skoro na Twardzieli trafiło to Tygrysek jest właśnie na etapie "Świat jest mój" !! ;o)

     Każdy telefon kończył się litanią rzeczy dziwnych, niesamowitych i niewyobrażalnych, które nasze Wnuki zmajstrowały...Utalentowana w tym kierunku jest cała Trójka...;o)

     Tych talentów jakoś nikt z Doroślaków rozwijać nie miał ochoty...

No dobra...

     Niektóre "eksperymenty" Wnuków doprowadzały nas do spazmatycznego śmiech, czasem dostawaliśmy nawet czkawki...Ale...

     Zatroskane oblicza Misiowej Mamy i Misiowego Taty (chociaż też chichotali) wymagało pochylenia się nad tematem...

I się Babci z nagła "wylęgło"...

     Wyczekała moment jakiej takiej koncentracji, poważnie spojrzała na Wnuki (te starsze) i zaproponowała "Certyfikat Grzeczności"...

     W każdym tygodniu Dzieciaki się starają przygotowywać do zajęć, dbać o porządek w pokojach i pomagać Misiowej Mamie, a w piątek Misiowy Tata przyznaje Certyfikat Grzeczności, który upoważnia do weekendu u Dziadków...

Nie powiem...Babcia miała sporo wątpliwości...

     Bo czy Wnukom będzie aż tak zależało na nockowaniu ?? Czy mobilizacja nie skończy się totalną klapą ?? Echhh...

     Pierwszy tydzień zakończył się fiaskiem pomysłu...

     W drugim tygodniu Babcia nawet nie zadzwoniła, żeby dusza nie bolała...

     Certyfikat Grzeczności krążył gdzieś w Kosmosie i wcale nie zamierzał wylądować w Misiowym Domku...Echhh...

     Aż tu nagle...Wieczorem Babcia bierze komórkę, a tu nieodebrane połączenie (Babcia Gapa miała wyciszony telefon !!)...Na rozmowy było już za późno...Echhh...

     A może jednak ten Certyfikat drogę znalazł ??

Raniutko dzwoni fonek...

     - Babciu !! Czy ja mogę przyjechać na nockowanie ?? - pyta rozradowany Księciunio...

     - Pewnie, że możesz !! Będziemy w domku o 18-tej !! - odpowiada równie rozradowana Babcia...

A w tle słychać żałosny płacz Princeski...

To się porobiło !!

     Syn przejmuje komórkę, bo Młody dostaje totalnej głupawki...Biega...Skacze...Po prostu, roznosi Misiowy Domek...

     - Obstawialiśmy Princeskę...- wyznaję Pierworodnemu...

     - I słusznie...- przyznaje Misiowy Tata...- Już tydzień temu mogła jechać, ale przywlekła z przedszkola "zarazę" i już tydzień siedzi w domu...U Księciunia coś drgnęło, ale to bardziej na zachętę...- dodaje Syn...- Może zadziała teoria "małych kroczków"...

     - Ważne, że ruszyło... - przyznaję z ulgą...

     - Tak szczerze mówiąc, to na Certyfikat Grzeczności najbardziej zasługuje Misiowa Mama... - rzuca Pierworodny ze śmiechem, a że rozmawiamy na "głośnomówiącym" rzucam, żeby się pakowała (miny Dzieciaków ponoć bezcenne)...

Takie telefony "robią" dzień...

     Babcia z Dziadkiem cały czas chichotali z radości...

     Księciuniowi udało się nie roznieść Misiowego Domku...

     Princeska dostała słowo, że przyznanego tydzień wcześniej Certyfikatu nikt już Jej nie odbierze...

     Misiowa Mama na samą myśl o weekendzie w ciszy i spokoju wypieków dostała...

     Certyfikat Grzeczności to jednak bardzo ważna sprawa...;o)   

13 komentarzy:

  1. Tak Certyfikat Grzeczności to bardzo ważna sprawa! Jak to dobrze że dziadkowie mogą być wymarzoną nagrodą, wtedy rodzice naprawdę mogą odsapnąć :)

    Ja kiedyś miałam taki; w porze leżakowania, po przebraniu w piżamki tak przeciętnie 20 trzylatków, położeniu się ich na leżakach, aby ich wyciszyć, w końcu po to to leżakowanie było, wpierw czytałam albo opowiadałam bajkę, a potem podchodziłam do leżaków tych dzieci które leżały spokojnie i głaskałam po głowie. Rytuał na tym polegał że aby zostać pogłaskanym trzeba było spokojnie leżeć, ale nie mogło być tak że któreś nie zostało pogłaskane, dlatego to obserwowałam tych którzy mieli problem z wyciszeniem czekając na moment spokojności i wtedy podchodziłam i głaskałam.
    No cóż odsapka była potrzebna nie tylko dzieciom, ale i mnie, prowadziłam wtedy grupę sama, albowiem moja zmienniczka była na długotrwałym zwolnieniu z powodu zagrożonej ciąży. Zamiast więc 5 godzin z dwudziestką malutkich dzieciaków, a zdarzało się że było ich więcej bo zapisanych było 25, pracowałam po 8 godzin a nieraz i 9, I nie były to 45 minutowe godziny lekcyjne, w przedszkolach nie ma przerw ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas to cieszy niewyobrażalnie !! Dostawać nagrody jest fajnie, ale bycie nagrodą (i to wyczekiwaną) jest niesamowicie niesamowite !! ;o)
      Mówisz "dwadzieścia trzylatków" ?? Do takiego wyzwania to trzeba się urodzić Świętym Człowiekiem...;o)

      Usuń
    2. To były trzylatki sprzed 30 lat teraz trzeba by chyba co najmniej podwoić wyzwanie ;)

      Usuń
    3. Masz rację bycie nagrodą to niesamowicie niesamowite i na dodatek sami to sobie wypracowaliście, no ale takie cuś to trzeba sobie samodzielnie wypracować nie ma to tamto!!!

      Usuń
    4. Jak dla mnie ani teraz, ani trzydzieści lat temu...Taka chorda może człeka "zabić"...;o)
      Dla jednego "babuniusiu" można wiele...;o)

      Usuń
  2. Sprawdź w słowniku, co to znaczy oportunizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erudytka ?? Doczytaj definicję do końca ze zrozumieniem jeśli chcesz kogoś pouczać...;o) Frustracje leczy się skuteczniej u Psychologa niż na blogach...;o)

      Usuń
  3. O, wielkie i ryzykowne przedsięwzięcie!
    Najważniejsze, że pomysł zaczął działać, a dziadkowie szczęśliwi!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dreszczyk emocji był...;o) Jakby co, to masz "gotowca"...;o)

      Usuń
    2. Tak pomyślałam :-) Przecieracie szlak!
      jotka

      Usuń
    3. Na ślak Babciu !! Na ślak !! ;o)

      Usuń
  4. Skoro działa, to widać metoda została dobrana stosownie do "podmiotu":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak długo będzie działać bez "korekty kursu"...;o)

      Usuń