Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 7 lutego 2021

Siłownia otwarta, czyli dotarła pierwsza dostawa...;o)

     Mam w życiorysie nie jedną "przerzuconą" tonę, ale przecież wiadomo, z wiekiem sił nie przybywa...

     Dziewczyna w sklepie starała się nas dopieścić szybką dostawą, a my studziliśmy Jej zapędy...Sama tych mebli nie rozładuję i nie wtarmoszę na pierwsze piętro...Obecność Pana N. obowiązkowa !!

     Dzień przed dostawą otrzymuję wieczorem sms-a i nie wierzę w to co czytam...

     Pan Kierowca określa dokładnie godzinę dostawy !!

Klękajcie Narody !!

     Rano telefon..."Stoję pod blokiem, która klatka ??"

Cudo !!

     No to muskuły  (jak żonaty wróbel pięty) Gordyjka pręży i za wyładunek się bierze (oczywiście ze Ślubnym)...

     Póki rzecz dotyczy szafek, Pan Kierowca tylko głową kiwa...Ale kiedy na "pace" pozostają "słupki", kategorycznie oświadcza:

     - Tego Pani nie pozwolę wnosić...- i z miną Sinksa czeka na gordyjskiego Ślubnego...;o)

     Szczerze mówiąc, ani bym się za to nie brała, bo słupek waży tyle co ja, i nawet jako "pomocnik Tragarza" ledwie daję radę...Ale było to miłe...;o)

Pan N. wtarmosił 2/3 dostawy samodzielnie, ja ledwie zipałam...

     Przy drugim słupku bardzo żarliwie prosiłam Boga, żeby ten trzeci wlazł sam, przecież wysoko nie miał...;o)

     Z ulgą przyjęłam zarządzoną przez Pana N. przerwę kawową...

Ufff...

     Pijemy kawusię, a ja wypalam...

     - Mebli w sypialce wymieniać nie będziemy...Ja tych szaf nie dam rady wnieść !!

Mina Ślubnego bezcenna...;o)

     Nie mam pojęcia w jakie paczki pakowane są te szafy, ale są trzykrotnie większe od słupków...To mnie przerasta...

     - Rozpakujemy na dole i wniesiemy po kawałku...- proponuje Pan N.

I teraz ja mam minę godną Oscara...;o)

     Jak ja już ducha w sobie nie czuję (a właściwie czuję dokładnie wszystkie cząstki tego "ducha") to mój Ślubny doznaje objawienia ?? To ja tego "ducha" wcale czuć nie musiałam ??

Orzesz...(ko)

     Trzeci słupek maszeruje w częściach na pierwsze piętro, a my radośnie szczebioczemy...

No i planowany remont sypialki nie legł w gruzach...;o)

Ale póki co, w repertuarze kuchnia...

     W czasie skręcania i montażu zaprezentowałam Panu N. że jednak 50 kilo niewiele może (zmontowany słupek prawie mnie przygwoździł (a właściwie "przyścianił"), o mało nie zdewastowałam nóżek przykręcanych z taką estymą...Po prostu...Pan N. uratował nie tylko Żonę, ale i część dorobku życia...

Echhh...

Na Szerpa to ja się mało nadaję...;o)

Ale...

(Pamiętacie, że to co przed "ale" wcale się nie liczy ??)

Moje kuchenne marzenie się właśnie zrealizowało...

Ileż ja bezsennych nocy poświęciłam na ten pomysł...

Właściwie, to nawet pięciu złotych nie postawiła bym na jego realizację, bo moje pomysły są raczej z "górnej półki"...

Marzyłam o urządzeniu "spiżarki" na tych mikrych kilku metrach kwadratowych naszej kuchenki...Marzyłam o ścianie regałów na kuchenne "przydasie"...Marzyłam, że w końcu będę układać, a nie "wciskać"...

Ot, taka ze mnie marzycielka...

I co ??

No cóż...Warto marzyć !! 

Pierwszy etap zrealizowany !!

12 komentarzy:

  1. I po co isć na siłownie haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma lepszej siłowni niż Wrzosowisko, Wnuki i remont w chałupie...Kolejność dowolna...;o)

      Usuń
  2. Coraz piękniej u Państwa.:) Pogratulować realizacji marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufffff, forsownie spełniają się twoje marzenia Gordyjko, ale najważniejsze, że się spełniają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kości bolą to się dłużej pamięta...;o)

      Usuń
  4. Nie pokazałaś zbyt wiele, ale trudno.
    Gdy zamówiliśmy meble do salonu, wiedzieliśmy od razu, ze nie damy rady z wniesieniem, sąsiedzi tez w naszym wieku i z chorobami. Mąż obdzwonił różne firmy i nic. Wreszcie znalazł firmę przewozowa Herkules, dwóch panów za 100zł wniosło wszystko i jeszcze poczekali na dostawę ze sklepu, bo trudno zgrać co do minuty.
    Gdy pomyślę o remoncie sypialni to mi słabo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już będzie co pokazać, to pokażę...Póki co fronty jeszcze w folii...;o)
      Po "odkryciu" systemu rozpakowywania na parterze, jeszcze nie wymiękamy...;o)Ale podchodzimy rozsądnie: co za ciężkie, to z wniesieniem...;o)

      Usuń
    2. Co można to wnosimy i robimy sami, ale gdy wysiadają plecy, to leczenie jest długotrwałe i bolesne...

      Usuń
    3. Plecy powinny być w pakiecie części zamiennych...;o)

      Usuń
  5. Ależ z Ciebie silna Dziewczyna!!!
    I jaka zdeterminowana!!!:-)
    Jednak...

    OdpowiedzUsuń