I teraz wstyd się przyznać...
Jak do Gdyni wróciłam po ponad pięćdziesięciu latach...
Plany skomplikował nam co nie co Półmaraton, którego Uczestnicy znacznie zgęścili promenadę, park i nabrzeże...A że temperatury panowały takie bardziej syberyjskie, więc Biegacze, tuż po minięciu mety zasiedlali okoliczne bary, restauracje i kawiarnie...Tłum, tłum, tłum...
Do kawy i czekolady na gorąco jakoś żeśmy się dopchali, ale obiad ??
Nie ma opcji...Konieczna jest zmiana planów...
- Może Sopot ?? - zapytałam...- Bliżej już nie będziemy...
I to jest właśnie ten nasz "wstydek"...
Bo to, że Księciunio w Sopocie jeszcze nie był, to zrozumie każdy...
Ale, że nasze ślady jeszcze nigdy nie zagościły na sopockim molo ??
Wytłumaczyć nas może tylko fakt, że my "Krupówek" unikamy...Tych nadmorskich też...
- No to Sopot !! - zaakceptował pomysł Pan N.
Księciunio akceptował wszystko przez aklamację...;o)
I było pięknie...
Po pierwsze...
Ogromnie nam się spodobały parkingi...Nie wiem jak to funkcjonuje w sezonie, ale w marcu jest idealnie...
Wszędzie parkingi podziemne, świetnie oznakowane przy drodze dojazdowej (z opisem wjazdu i ilością wolnych miejsc)...
Możemy rozpocząć zwiedzanie...
Doszliśmy do samego końca, mimo, że Księciunio zgłosił reklamacje...
- Babciu !! A po co te deski ??
- Żeby było wygodniej chodzić...
- Po piaseczku też jest wygodniej...
Oho !!
W Księciuniu obudził się duch "Piaskowego Dziadka"...
A że faktycznie było na tym Molo jak na Krupówkach, to i my z ulgą żeśmy czmychnęli...;o)
Chodzenie "pod molo" spodobało się Księciuniowi znacznie bardziej...
Ale prawdziwy entuzjazm wzbudziło...
Przewracanie się na piasku !!
Śmiech Księciunia było słychać chyba w całym Trójmieście...
A w czasie obiadu, nasz Wnuk poderwał Kelnerkę...Nie pierwszą z resztą...
- Ależ Ty masz piękne rzęsy !! - powitała Go Kobieta...
Na ten komplement nasz Nielot reaguje specyficznym uśmieszkiem...
- A ten uśmiech !! - dodała, przyglądając Mu się uważnie...
No cóż...
Przerabialiśmy to trzydzieści lat temu, kiedy nasz osobisty Nielot rozsiewał urok po całym Kraju (rozmiękczał nawet groźnych Konduktorów w pociągach, że zamiast sprawdzać bilety przysiadali przy nas - to było bardzo pomocne, kiedy nie mieliśmy siedzących miejsc)...
Pani Kelnerka przyniosła kubeczek z kredkami, kolorowankę i...
I zamiast zajmować się Gośćmi, zaczęła rysować z Księciuniem...
Klękajcie Narody !!
Nie ma co...Miał nasz Celebryta obsługę pierwsza klasa...;o)
Rewanżował się genetyczną gadatliwością, więc "wychlapał" wszystko...Skąd przyjechał, po co przyjechał, gdzie jest Mama i Tata, że ma malutką Siostrzyczkę...Dodał trochę "filozofii" i Pani Kelnerka została totalnie rozmiękczona...
Zdążyliśmy zjeść zanim podał numery kont bankowych...;o)
Serdecznie się pożegnali, jak na dwójkę Kumpli przystało i wizytację w Sopocie mogliśmy uznać za zakończoną...
Co pozostało z niej poza pięknymi wspomnieniami i setką zdjęć ??
Sterta piasku w butach Księciunia...Jak na "Piaskowego Dziadka" przystało...;o)
Wychodzi nam prawie remis, w Gdyni nie byłam, za to w Sopocie aż...dwa razy i to prawie 40 lat temu ;)
OdpowiedzUsuńPiaskownica to tam jest imponująca, więc zauroczenie Księciunia uzasadnione :)
Wdzięk osobisty to wielki atut :)
To tłoku nad Morzem nie robimy...;o)
UsuńBardzo przydatny od urodzenia...;o)
Księciunio coraz większy i starszy się robi , widać to na zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńPo prostu...Wnuki się nam starzeją...;o)
UsuńAch te Niloty (spryciule takie), do urzędu podatkowego takiego posłać to załatwi sprawę szybko. A tak powaznie, to tak się zachowuja szczesliwe dzieci szczęśliwych rodziców i szczęśliwych dziadków.... :-)
OdpowiedzUsuńSzczęście to ponoć stan umysłu...;o)
UsuńFakt!!! (Ale żeby aż tyle naraz?!) ;-)
UsuńMy reklamacji składać nie będziemy...;o)
UsuńA ja się zastanawiam czemu te moje Szczerbate już takie duże????
OdpowiedzUsuńChociaż też ciągle są najwspanialsze i najukochańsze....
I ciągle pytają gdzie teraz z nimi pojedziemy...
A Wy to może za rok i z Princeską będziecie wędrować??? Jak Wam oczywiście pozwolą rodzice...
Z Roczniakiem w plener ?? Zapomnij !! ;o)
UsuńToż Dziadek może na barana wziąć Princeskę. A dziewczynki szybciej się rozwijają, więc będzie gitesik...
UsuńDo Wielkich Wypraw trzeba być DUŻYM !! ;o)
UsuńJa byłam tylko w Gdańsku, tamtych okolic nie znam, jakoś jeździło się w inne części wybrzeża. Ostatnio największym magnesem był Wolin.:)))
OdpowiedzUsuńJuż niedługo dostaniesz Honorowe Obywatelstwo...;o)
UsuńNasze Maluchy czas zbyt szybko zmienia w całkiem dorosłe postacie......;o), najlepiej to widać na "nienaszych" wnukach.........;o)
OdpowiedzUsuńI jakie są wspaniałe !! ;o)
UsuńUwielbiam Gdansk i Sopot, tam sie urodzilam :) Do Babci nad morze jezdzilam przynajmniej raz w roku, najpierw z rodzicami, potem sama, a potem z corka. Szkoda, ze teraz mam tak daleko...
OdpowiedzUsuńMy też blisko nie mamy...;o)
Usuń