Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 23 kwietnia 2017

Paryż bez znieczulenia...

     W drodze do Hotelu utrwalałam sobie myśl, że ten Paryż taki zaśmiecony, bo przyjechaliśmy dwie godziny przed czasem i z porządkami nie zdążyli...
     A że urządzam Wam podróż w czasie, więc zerknęłam do ukrytych skarbów i...
     I odkryłam, że skleroza to nie choroba, ale "nachodzić" się trzeba...;o)
To był 2003 rok !! Więc "mijanki" ze Stokrotką nie było...
Jeszcze kilka lat i pewnie całkiem mi ten Paryż ze łba wyleci...
No to zapisujmy...
     Hotel był na obrzeżach, w takiej Dzielnicy, w której wieczorami się nie spacerowało...Chyba, że w znacznej przewadze liczebnej...
     Pierwsze "fusy" powstały, kiedy się okazało, że Organizator coś spaprał w rezerwacjach i dla 1/3 nie ma miejsc...
Ale była zadyma !!
     Po ogromnej ilości wulgaryzmów jakie usłyszałam w dwóch językach jednocześnie zostaliśmy "zakotwiczeni"...W dwóch Hotelach...
No cóż...
     Przecież nikt nie przyjeżdża do Paryża spać !!
Czyli prysznic, świeże ciuchy i ruszamy...
Żeby zaznać tubylczego żywota ruszyliśmy kolejką RER i metrem...
     Kolejka, jak kolejka...Tłok taki, że dziękowałam Bozi za słuszny wzrost Pana N., ale profilaktycznie, mocniej chwyciłam Jego rękę...
To co zobaczyłam za oknami, wprawiło mnie w osłupienie...
Ruina przy ruinie...Wysypisko przy wysypisku...Nasza mało artystyczna trasa przez GOP zyskała nagle na urodzie...Brazylijskie slumsy, też...To była masakra...
     Moja spragniona piękna dusza, aż łkała...
Nawet niewyobrażalny ścisk przestał robić na mnie wrażenie...
     A potem przesiedliśmy się do metra...
     Wejście jak u nas "podziemne"...Zdezelowane schody, pourywane poręcze...Jeden poziom...Drugi poziom...Ruchome schody...
I obraz jak z Matrixa...
     Pamiętacie tą scenę, jak Neo szuka telefonicznej budki ??
Zjeżdżamy powoli...
Wyłania się peron...Wkoło panuje mrok...Jedna, świecąca lampa kołysze się równomiernie...
Pod ścianą, na kartonach, leży jakiś Bezdomny...
Na betonowej ławce siedzi trzech rosłych "Afrofrancuzów"...
     - Trzymajmy się w grupie...- instruuje nas Przewodnik...
A by Cię dunder świsnął...
W grupie ??
Zamierzam zwiewać z prędkością światła, a nie trzymać się grupy...
Moja "grupa" ogranicza się do Pana N. ...
     Ale instynktownie stajemy wszyscy w jedynym, oświetlonym miejscu peronu...
Podjeżdża kolejka...
Ło Matko i Córko...
Chyba jest znacznie starsza niż ja...
     Kilka minut jazdy powoduje, że nasze ciuchy nadają się do przebrania...
Ja chcę na powietrze !!
     Udało się...
Ruszamy pod Notre Dame...
Jaka jest ?? Każdy wie...
Rzeźby, stiuki, witraże...
Kłębiący się Tłum...
Cztery ToiToje...
     Kolejka taka, że bardziej "chcącym" Paryż z głowy ulatuje...
Budynek Sądu Najwyższego...
Tu mi się podobało...
     Cień...Lekka bryza znad Rzeki...Tłum został pod ToiTojami...
Malownicze mostki...
Dzielnica Łacińska...
     Odkrywam ogromną zaletę naszego Przewodnika - Pana Wojtka...
     Ma ponad dwa metry wzrostu i zawsze jest w zasięgu wzroku !!
Ten walor będą doceniać przez kilka dni bardzo...
     Z Panem N. rozplatamy dłonie tylko wtedy jak chcemy zrobić fotkę...
Komórek z aparatami jeszcze nie było...
     Idziemy na posiłek...
Wychodzę tak samo głodna jak weszłam...
     Francuzi gotują dokładnie tak jak sprzątają...
Ruszamy na wzgórza Montmartre...
     Jestem zmęczona, głodna i niewyspana...
Jakaś Dobra Dusza robi nam zdjęcie...


Nieliczne, jakie mamy we dwoje...
     Po północy wracamy do Hotelu, szybki prysznic, przepakowanie i sen...
     Kiedy budzik dzwoni, jestem przekonana, że komórka całkiem się zepsuła...Od przekroczenia granicy mam spokój z połączeniami, bo coś omyłkowo wyłączyli u operatora jak uruchamiałam roaming...Po miesiącu przeprosili...Niedopatrzenia...Bla bla bla...
     Może budzik też zepsuli ??
Nie zepsuli...
Była 6:00...
Śniadanie i w drogę...

cdn...chyba...;o)

23 komentarze:

  1. Malutka to ty też chyba nie jesteś, ale za to zgrabna :-)))
    Ładna dziewczyna z ciebie...
    Pana N nie będę komentować ,żeby sobie wroga z ciebie nie robić,
    ale powiem ,że przystojny :-)))
    Chyba skutecznie mnie od Paryża odstraszyłaś, Polska taka piękna i czysta ,że hej.
    Jak jeżdżę na rowerze to po wsiach jest niesamowicie czysto , może czasem skromnie, ale czysto...
    Elbląg też jest bardzo czystym miastem, nawet jakieś europejskie nagrody wygrywał właśnie z powodu czystości...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja ze szczypiorkowatych jestem...;o) Nawet zielono w głowie mam...;o) A co do Pana N. to zgadzam się w zupełności...;o)
      W Elblągu nie była...:o(

      Usuń
  2. Pamiętam, że nas bardzo peszył brak koszy na śmieci. Jakiś czas przed tą wycieczką był zamach w Paryżu i potem zlikwidowali wszystkie kosze, przynajmniej w tych bardziej turystycznych dzielnicach, w celu zwiększenia bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy kosze były...;o) A posprzątane były rzeczywiście, tylko te miejsca "dla turystów"...;o)

      Usuń
    2. W temacie zmęczenia przypomniała mi się taka scena z włoskiego miasteczka. Takie urocze, średniowieczne maleństwo. Poszliśmy wieczorem, bo (teoretycznie) było chłodniej. Droga pod górkę. Przewodnik wlazł, zatrzymał się, chwilę odsapnął i zaczął o czymś opowiadać. W tym momencie ktoś z grupy zauważył kran z pitną wodą (tam to było dość popularne) i ryknął: "Woda!" Natychmiast grupa ożyła, ominęła zdębiałego przewodnika i pognała do źródła.:)))

      Usuń
    3. Jakby był sprytny to by wykład koło źródełka zorganizował !!;o)

      Usuń
  3. Wielkie metropolie trzeba dozować w małych ilościach. Po pierwszym zwiedzaniu Rzymu konałam 2 dni ze zmęczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do Rzymu nie jadę !! ;o)

      Usuń
    2. Też warto zobaczyć ale nie w upały!!! Październik polecam

      Usuń
    3. Ja to już nawet październikowi nie wierzę !! Pojechaliśmy do Chorwacji po Górach połazić i co ?? Prawie trzydzieści stopni było, Adriatyk miał 24 !! Nijak w takich warunkach szczyty zdobywać...Tarasik, wiśnióweczka...;o)

      Usuń
  4. I to dopiero są wspomnienia!!!
    Szacuneczek!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja matka byłaby rozczarowana Twoją opowieścią, bo miała wyidealizowany obraz Paryża. Ja natomiast po raz pierwszy nie mam wyrzutów sumienia, że podróże mnie nie pociągają. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że mój kierunek był jak najbardziej słuszny ;) Borussia mnie nie przyjęła oczywiście, więc pojechałam dalej i potem jeszcze dalej i było czyściutko klimatycznie i bardzo przyjemnie, acz niestety pioruńsko zimno :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś chciałam zobaczyć Paryż... Zdaje się, że już nie chcę.

    OdpowiedzUsuń