I sądząc po tytule można by uznać, że obrażam Czytaczy...
Nic bardziej mylnego...
Dzisiaj będzie o odkryciach...
- Zamówimy na próbę ?? - spytał mnie kilka tygodni temu Pan N., a że nie takie eksperymenty na sobie robimy, więc wężymord, zwany prozaicznie "skorzonerą" przybył do nas po kilku dniach...
Wyglądał paskudnie...
Czarne, długaśne korzenie, powyginane niczym pełzający gad...
Bez długotrwałych przemyśleń przyznałam, że nazwa pasuje do "gadziny" absolutnie, i gdyby nie wrodzona ciekawość, pewnie bym na owych spostrzeżeniach poprzestała...
Ale w końcu, wężymord zagościł w naszym domu w określonym celu...
W celu konsumpcyjnym...
Skoro ma tak niebywałe zdolności lecznicze ( sód, potas, magnez, wapń, żelazo, fosfor, chlor,karoten,witaminy: E, B1, B2, C) i zastosowań multum ( od leczenia trądziku, przez diety diabetyczne, do leczenia ukąszeń), to jak go zlekceważyć ??
Nie godzi się !!
No to wężymord przeszedł gordyjską próbę ognia...
Delikatnie obrany (z uwagą, bo ogromnie jest złośliwy w czasie obierania), został wrzucony na osolony wrzątek i ugotowany do konsystencji al dente...
Skoro wyglądem przypomina szparagi...Skoro smakiem ma przypominać szparagi...
Do kompletu otrzymał odrobinę topionego masełka i bułki tartej...
Pierwszy kęs...
Orzesz...Ty !! Wężymordzie !!
Ja, która w opozycji stoję do szparagów, przyznać musiałam, że nasi Dziadowie gust mieli pierwszorzędny...
Wężymord jest cudny !!
Ponoć nawet liście można stosować do zup i sałatek...
Mnie w zupełności wystarczy, że jest mało kłopotliwy w uprawie, nie wymagający w przechowywaniu i smakuje jak smakuje...
Wężymord na Wrzosowisko marsz !!
No tak...
Jeszcze za wcześnie...
Ale kiedy doczytałam, że ta magiczna roślinka ma nawet wkład historyczny w rozwój cywilizacji, to mi normalnie szczęka opadła...
Kiedy Odys przybił do Ajai, a zdenerwowana Kirke pozamieniała Mu Towarzyszy w trzodę chlewną, to co uratowało wędrującego Bohatera ??
Wężymord !!
To ziele skorzonery doradził Mu Hermes jako antidotum na focha czarodziejki...A kto jak kto, ale Hermes się na towarze znał...
Nam co prawda złe czary nie grożą, ale jakby nam ktoś chciał świnię podłożyć...
Będzie jak znalazł !!
o proszę, nie dośc że zdrowy, to jeszcze historycznie osadzony ;)
OdpowiedzUsuńMitologicznie, historycznie.
Usuńważne żeby wzrastał ślicznie...;o)
A mnie nie zachwycił, kiedy raz zamówiłam go w krakowskiej restauracji. Jakiś taki mi się wydał bez smaku, a do szparagów sporo mu brakowało. Może to jest tak, jak ze wszystkimi warzywami - gatunek, świeżość, sposób przyrządzenia... Wszystko ma wpływ na smak końcowy:)
OdpowiedzUsuńKrakowskie restauracje są przereklamowane...;o)
UsuńNigdy nie jadłam... Ale w/g mnie Helen ma rację: odpowiednie przygotowanie warzywka ma kolosalne znaczenie. Szparagi lubię. I tu potwierdza się znowu racja Helen :) Jadłam takie, które były "bezpłciowe"
OdpowiedzUsuńi takie, które rozpływały się w ustach, podkreslajac walory całego dania...Najbardziej lubię szparagową zupę-krem, (polecam z wężymorda) i szparagi na zimno zawinięte w szyneczkę ...... mniam.
To musisz spróbować...;o)
UsuńNo to niech nam się rozmnaża ale przyznam że nie jadłam! a szparagi uwielbiam, ty wężymordzie, dlaczegoś mi nie powiedział, żeś pyszny jest, ale co z tym obieraniem?
OdpowiedzUsuńj
W czasie obierania wydziela kleistą maź, więc najbezpieczniej obierać w rękawicach, bo klei się niemiłosiernie...;o)
UsuńPatrząc na tytuł pomyślałam, że jakieś węże mordowałaś na Wrzosowisku ;) Ja niestety młoda, głupia i nie słyszałam o czymś takim ;) No właśnie, co z tym obieraniem? też jestem ciekawa...
OdpowiedzUsuńTo ja stara i głupia, bo dopiero wężymorda odkryłam, a on się biedak włóczy po świecie od stuleci...;o)
UsuńSmacznego!
OdpowiedzUsuńJuż nie ma do czego...;o)
UsuńOdkrycie rzeczy i spraw kiedyś odkrytych, to frajda, ale najważniejsze, że one są smaczne!......;o)
OdpowiedzUsuńNasi Przodkowie swój rozum mieli, a nie jakieś tam GMO...;o)
UsuńSłyszałam, ale nie próbowałam. Zachęciłaś, ale jak obieranie takie niezbyt przyjemne, to znowu zniechęciłaś :-( To ja poszukam opcji bez obierania ;-)
OdpowiedzUsuńIdziesz na łatwiznę ?? ;o)
UsuńW kwestii żarcia - zawsze. Nie lubię marnować czasu przy garach, jest tyle innych ciekawszych zajęć!
UsuńAle marnowanie czasu przy garach to też sztuka...;o)
UsuńJak polecasz, to trzeba spróbować! Też wygląd mnie nie zachęca do konsumpcji, ale jak to mówią - nie należy oceniać książek po okładkach. W tym przypadku chyba to się sprawdza. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJa wybredna jestem na takie wynalazki...;o)
UsuńBosz ,jak on wygląda ten wężymord? Bo te wszystkie witaminy są mi potrzebne bardzo - już nie wspomnę o minerałach...
OdpowiedzUsuńZnajdziesz w nim wszystko...;o)
Usuńjuz wiem jak wygląda ,idę do sklepu...
OdpowiedzUsuńCzarno widzę te zakupy...;o)
UsuńZaintrygowana, zapisałam w tajemnym kajeciku, żeby kiedy będzie okazja skonsumować ów specjał..
OdpowiedzUsuńI koniecznie podkreśl "wężykiem"...;o)
Usuń