- Co słychać ?? - zapytałam zaraz po klasycznym powitaniu, i po kilku sekundach wiedziałam, że trzeba się było w jęzor ugryźć i spadać z zakupami do domu...
Znajoma podniosła głowę, a w Jej oczach zalśniły łzy...
Orzesz...(ko)...
Coś palnęłam ??
Kobietę znam od wielu lat...Nasza Córcia chodziła z Jej Synem do jednej klasy...Wieki temu...W Podstawówce...
Ale w życiu nie widziałam Jej w tak kiepskiej formie...
- Samo nieszczęście...- odpowiedziała Znajoma, a ja postawiłam siatki na podłodze...
Zapowiadało się na dłuższe "zakupowanie"...
- Narzeczona Syna oddała Mu pierścionek zaręczynowy dwa tygodnie przed ślubem !! Ponad sześć lat ze sobą chodzili !! - wyrzucała z siebie Kobieta, jakby chciała zdążyć zanim łzy pociekną Jej po policzkach...
Się porobiło...
- I Pani płacze ?? - zapytałam po wysłuchaniu pierwszych wykrzykników...
Znajoma spojrzała na mnie ze zdziwieniem...
O Chłopaku mogę powiedzieć same dobre rzeczy...Spokojny...Rozważny...Inteligentny...Gdyby nasza Córka chciała wyjść za Niego (a w dzieciństwie stanowili "parę"), to przyklasnęłabym temu dwiema "ręcami"...
- Płakać by trzeba było, jakby mu rzuciła obrączką dwa tygodnie po ślubie, bo to dopiero by była jazda...Teraz to Ona zrobiła "dobry uczynek"...
Łzy Znajomej przestały ściekać...
- Chłopak się pozbiera...Nie mówię, że to łatwe będzie po sześciu latach, ale z czasem się pozbiera...Znajdzie Dziewczynę, co będzie szukała czegoś więcej niż wrażeń, i będzie szczęśliwy...Dobry Chłopak jest, to sobie poradzi...A Jej krzyżyk na drogę i buty w garść...
Znajoma uśmiechnęła się nieznacznie...
- Mieszkanie musi wynająć...- wtrąciła nieznacznie...
- On ?? A niby dlaczego ?? Niech Ona sobie wynajmie...On nic nie musi...- odpowiedziałam...
Znajoma przekrzywiła głowę i przyglądała mi się z coraz większym zainteresowaniem...
- Ale pracę zmienić musi, bo razem pracują, a On nie chce się z Nią widywać...-wyliczała...
- To zanim złoży wypowiedzenie, niech jedzie na urlop, niech nabierze dystansu...Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, a nie przy zmianie pracy...
Znajoma parsknęła śmiechem...
- Ochłonie to zdecyduje...- podsumowywałam...- Tylko może niech Pani przy nim tak nie "przecieka"...- poprosiłam...
- Boże !! Jak mnie tego Pani sklepu brakuje !! Teraz nawet nie ma gdzie się człowiek wypłakać...- wyznała Znajoma, i tym razem ja parsknęłam śmiechem, bo stałyśmy na środku sklepu spożywczego...
- Głowy do góry !! A Synowi niech Pani powie, że nic lepszego nie mogło Mu się w życiu przytrafić !! - odpowiedziałam na pożegnanie...
- Teraz leci do Japonii, na jakieś rozmowy...Powiem Mu po powrocie...- odpowiedziała Znajoma i z uśmiechem ustawiła się w kolejce...
Świetne! Jak widać, wszędzie potrzebny "taki sklep" :)))
OdpowiedzUsuńA może tylko jest niedobór optymistów ?? ;o)
UsuńSklep jak sklep, potrzebna jest mądra osoba do słuchania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Może tylko brakuje nam dystansu ?? ;o)
UsuńPowiedziałabym to samo co Ty :) że nic lepszego nie mogło go spotkać :)
OdpowiedzUsuńCzyli, gadałam z sensem...;o)
UsuńI w moim sklepie jest kącik zwierzeń:)) Czasami sobie mysle zebym przez to nie poszła z torbami:))))
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze jej powiedziałaś bo lepiej póżno niż za póżno .
Terapia sklepowa rozkwita...;o)
Usuń