Może to dlatego, że wychowana zostałam na bohaterskich wzorcach Obrońców Poczty w Gdańsku, albo że moi Rodzice skrzętnie przestrzegali tajemnicy korespondencji, ale fakt jest faktem, iż obserwowana przeze mnie dewaluacja wartości korespondencji bardzo mi działa na percepcję...
To prawda, że tradycyjne listy zostały w znacznej mierze zastąpione przez korespondencję elektroniczną, że częściej dostaję "powiadomienie" z FB, niż kartkę z pozdrowieniami, ale czasem się coś trafi w mojej skrzynce, i nie jest to rachunek za prąd...
Czyli epistolografia jednak w Narodzie nie wymarła...
Tyle, że wymarła sztuka jej przesyłania...
Jakiś czas temu, kiedy jeszcze siedziałam w Sklepiku, nawiedził mnie pewien Pan...Dokładniej rzecz ujmując Pan, będący pracownikiem Poczty Polskiej, który rozwozi worki z korespondencją do oddziałów pocztowych...
- Czy mógłbym zostawić u Pani worki z listami ?? - zapytał - Bo u Was Poczta czynna teraz od dwunastej...
To, że nasz Oddział pracuje na jedną zmianę, w związku z absencją chorobową jednej z Pań, wiedziałam, ale druga część wypowiedzi podcięła mi kolana...
- To znaczy gdzie Pan to chce zostawić ?? - wydukałam spłoszonym głosem, rozglądając się po niewielkiej powierzchni Sklepu...
- O, tu bym rzucił...- wyjaśnił Pan z Poczty, wskazując kawałek podłogi przy wejściu...
- A kto tego będzie pilnował ?? - dociekałam, bo wskazane miejsce było ogólnodostępne...
Pan z Poczty wyglądał na zdziwionego...
- To Pani nie przyjmie ?? - zapytał...
- Nie, proszę Pana... - upewniłam Go w domysłach - Sklep komputerowy nie jest miejscem odpowiednim dla korespondencji, a sala sprzedaży to nie jest miejsce na worki z listami...
Długo nie mogłam otrząsnąć się po owych odwiedzinach...Wszak w tych workach mogła być i moja korespondencja...Niechciane worki mogły zawierać czyjeś tajemnice, albo bardzo ważne przesyłki...
"O, tu bym rzucił" - powiedział Pan z Poczty...
Echhh...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na drugi dzień wstąpiłam przed pracą do sąsiedniego "Spożywczaka"...Na podłodze, koło regałów z kaszą leżały pocztowe worki...Rzucone byle jak...Rzucone byle gdzie...
Sprzedawczynie nawet tych worków nie widziały, bo stanowisko z kasą jest dokładnie ukryte za filarem...
Ot...Takie nowe standardy...
Ale to jeszcze nie koniec mojej pocztowej "przygody"...
Tak się złożyło, że z drugą, prosperującą na naszym rynku Firmą pocztową InPost, doświadczenia miałam dotychczas mizerne...
Może i coś dostarczali, ale przyznam się szczerze, na pieczątki nie zwracałam uwagi...
Aż do dnia, kiedy w naszej skrzynce pojawiło się awizo, o przesyłce sądowej, którą odebrać mieliśmy z kiosku Ruchu...
Klękajcie Narody...
Może być i w kiosku...
Tyle, że czas "odbioru" sprecyzowany był bardzo dokładnie...Od 9:00 do 17:00...
Czyli, że połowa Społeczeństwa nie jest w stanie owych przesyłek odebrać, bo właśnie pracuje...
Po kilku dniach udało się nam wygenerować czas na owo "odebranie"...
Przejechaliśmy pół Miasta...Odszukaliśmy odpowiedni kiosk...I ustawiliśmy się przy okienku...
Pani Kioskarka dość nieudolnie zaczęła sporządzać odpowiednią dokumentację...Okazaliśmy odpowiednie dokumenty...A za nami ustawiła się malowniczych rozmiarów kolejka...
Wszak, kiosk Ruchu ma w założeniach inne cele, więc tacy "Intruzi" jak my nie są za pewne mile widziani...
Skąd takie założenie ??
Bo Pani Kioskarka, co jakiś czas pytała kolejnego Klienta...
- Co podać ?? - przerywając tok wypisywania dokumentów...
Logiczne...
Przecież to kiosk Ruchu, a taki Klient to chodząca "gotówka", a nie jakieś tam przesyłki...
Dla rozrywki spojrzałam na zabezpieczenia owego kiosku...
Przecież taka przesyłka sądowa może zmienić czyjeś życie...
Kiosk jak kiosk...
Drzwi na kłódkę...Szyby zasuwane...Przesyłki w plastikowym pudełeczku...
Skóra mi cierpła...
I teraz już nie wiem...
Co lepsze ??
Worki z korespondencją poniewierające się po podłodze "Spożywczaka" ?? Czy przesyłki wydawane w takich warunkach ??
Bo że tajemnica korespondencji przestała być priorytetem, już wiem...
Wraz z upływajacym czasem wszystko się zmienia - jak widać , nie zawsze na lepsze;)
OdpowiedzUsuńPan N. podesłał mi linka o dronach, które mają dostarczać przesyłki...;o) To dopiero kosmos...;o)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDrony nie przeszły :) póki co :)
UsuńBo jeszcze nie znaleźli odpowiedniego Inżyniera...Ale On gdzieś jest !! ;o)
UsuńMakabra...
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że nie jest tak wszędzie.
I tej nadziei się trzymajmy...;o)
Usuńniestety wszedzie - i nigdy nie wiadomo gdzie trafi taka przesyłka i jak ją odebrać - a potem zaczną wychodzić kwiatki typu " polecony powtórnie nie odebrany traktuje się jak odebrany " czyli nasza wna , że do nas nie doszlo ....
UsuńPrzecież "system" się nie myli...;o)
UsuńW mojej miejscowości pani z kiosku nie zgodziła się na to bo uznała że to za duża odpowiedzialność ale w sklepie monopolowym się zgodzili!
OdpowiedzUsuńto jeszcze nic ale ja dziś o mało zawału nie dostałam.Chodzę do bióra rachunkowego.tam prowadzą moją ksiegowość.Kiedy ostatnio tam byłam zapytałam o bardzo poważne sprawy związane z prowadzoną działalności.Dziś przychodzi do mojego sklepu moja znajoma {matka dziewczyny która pracuje w tym biurze}i całkiem z nienacka pyta się mnie o sprawę z która byłam w tym biurze.Myślałam że padne trupem!Normalnie zesztywniałam bo zdałam sobie sprawę że jej córka wynosi z biura tajemnice która ich obowiązuje.Teraz czekam żeby porozmawiać z szefową tego biura.Musze zadzwonić po dwudziestej wtedy będzie sama.Podejrzewam że ta dziewczyna straci pracę.
Monopolowy jest idealny...;o)
UsuńCo do księgowości, to przytoczę pewne powiedzonko:
Księgowa powinna być jak Spowiednik...A nawet więcej !! Musi prostować "grzeszki"...;o)
Przecież to aż nie wiadomo jak skomentować, bo żadne słowa się nie nadają
OdpowiedzUsuńNajgorsze w tym jest to, że ci ludzie nie widzą w tym nic niewłaściwego...Czyli to my "dziwaczymy"...;o)
Usuń