Przyszedł czas na pożywkę dla duszy...
A cóż lepiej duszyczki pożywia niż muzyka ??
Muzyka przez bardzo duże "M"...
Zaścianek, jak wiele innych Miasteczek postanowił zorganizować Letni Festiwal Organowy...
No cóż, skoro już posiadamy na stanie oryginalne organy autorstwa Pana Hansa Hummla, to nie wypada nawet takich Festiwali nie organizować...
A że Zaścianek pożąda takich Imprez sprawdziliśmy naocznie...
Może nie były to jakieś nieprzebrane Tłumy, ale Bazylika wypełniła się przyzwoicie Miłośnikami potężnych dźwięków...
Wieczór mieli nam uświetnić Pan Dan Lonnqvist, Organista, Dyrygent, Wykładowca z Finlandii i Pani Urszula Mizia, Wiolonczelistka, Pedagog, Organizatorka życia muzycznego...
I chociaż upał męczył Zaścianek od rana, postanowiliśmy, że przebijemy się przez ten skwar...
Chłód w Bazylice miał nam to zrekompensować...
I się zaczęło...
"Differencias sobre el canto Llano del Cavallero" Antonio de Cabecona, "Mein junges Leben hat ein End" Jana Pieterszoona Sweelincka, "Was Gott tut das ist wohlgetan" Johanna Pachelbela i zrobiło się mrocznie...
Taki urok naszych organ...
Ledwie muśnięte, a już narzucają Słuchaczowi swoje ciężkie, mroczne brzmienie...
Tak jakby tragiczna ich historia zapisała się w piszczałkach...
Bledną złocenia...Freski tracą wyrazistość...Postacie na obrazach jakby spowijał mrok...
Nuty skapują na duszę i robi się człowiekowi coraz smutniej, coraz trudniej...
Na każdy dźwięk czeka się z niepewnością...
A może to tylko na mnie tak działają te organy ??
Chwila przerwy i nastrój radykalnie się zmienia...
Pan Lonnqvist przesiada się na inny instrument...
Nowe organy...
Ich dźwięk jest bardziej współczesny, bardziej przyswajalny...Dźwięki skapują na duszę jak sok malinowy...Delikatny...Słodki...
A kiedy Pani Mizia włącza się ze swoją wiolonczelą oczy same zamykają się do "zasłuchania"...
"Canon for Cello and Organ" Johanna Pachelbela, "Land of Hope and Glory op.39 No.1" Gioacchino Rossiniego, "Cuius animam" (z oratorium "Stabat Mater") Giullio Cacciniego, "La Foi op.95 No.1" Georga Goltermanna...
Koniec ??
Już ??
A w duszyczce jeszcze drży wszystko, jakbym smyczkiem ją szarpała...
I Bazylika się rozświetliła, jakby uśmiechy na twarzach Słuchaczy dodawały Jej blasku...
To jest właśnie tajemnica prawdziwej muzyki...Takiej muzyki przez duże "M"...Ona jest jak kidnaper...Porywa i żąda okupu...
Twojej duszy...
A ja na Mazurach, mam okazję co piątek
OdpowiedzUsuńposłuchać koncertu organowego i śpiewu solistów
w soborze luterańskim w Pasymiu.
Tam mnie jeszcze nie widzieli...;o)
UsuńTo tylko w lipcu i sierpniu,
Usuńa także sporo wykonawców z zagranicy.
Może kiedyś Mr. Kocurro i tam łapy postawi...;o)
UsuńCoś jest w tym kidnapingu :-)))
OdpowiedzUsuńTeż tak masz ?? ;o)
UsuńTaki okup słodko płacić :-)
OdpowiedzUsuńPierwszą rzeczą jaką powiedziałam po wyjściu było: "Notce by się te stare organy podobały"...;o)
UsuńBez dwóch zdań, tak! ;-)
UsuńWspaniale sa takie imprezy . Wprawdzie na koncercie organowym bylam raz , ale w sumie podobalo mi sie, tylko ze wtedy bylam podziebiona i wydal mi sie bardzo dlugi :)
OdpowiedzUsuńNatomiast lubie spektakle i koncerty w miejscach innych niz standardowe sale koncertowe czy teatry…
Az sie juz ciesze na sama mysl, bo w najblizszy weekend mam super wydarzenie : "Otello" w Teatrze Antycznym, ktory ma 2000 lat… NA powietrzu, wiec sie modle, zeby nie bylo burzy, bo anuluja i przeniosa na dzien nastepny, a ja nie bede mogla zostac … No ale nic, jestem dobrej mysli :)
A malzon nawet nie wie co go czeka, bo to dla niego weekend - niespodzianka na urodziny ;;;;)))