Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 22 kwietnia 2014

Misiowa Wielkanoc...

     Co robi rozsądny człowiek, kiedy ma więcej zajęć niż wolnego czasu ??
Odpowiedź:
     Rozsądny człowiek stara się owe zajęcia ograniczyć !!
     I to właśnie jest dowodem, że Gordyjka rozsądnym człowiekiem nie jest...
     Po szydełkowym eksperymencie postanowiłam iść za ciosem i złapać się za druty...Drutów w rękach nie miałam od ponad piętnastu lat...
Nawet drutów nie było pod ręką...
No to pognałam do Pasmanterii i nabyłam druty drogą kupna, a że druty bez włóczki nie przydadzą się na nic (chyba, że się dzierga nowe szaty dla Cesarza, jak u Pana Andersena), nabyłam również włóczkę, rozszerzając przy okazji horyzonty włóczkowej wiedzy...
     Moja edukacja zatrzymała się na etapie "kupuję co jest", bez wybrzydzania...Kolor ?? Grubość ?? Gatunek ??
Obojętne...Byle była nitka...Najlepiej nie bardzo splątana...
     Teraz musiałam udzielić skrupulatnych odpowiedzi na masę pytań...
Biała ?? Ale biała ciepła, czy zimna ?? Z meszkiem czy gładka ?? Zwykła czy hypoalergiczna ??
Kiedy wychodziłam z owej Pasmanterii spocona byłam jak szczur...
Gorzej niż Matura !!
Uffff...
No a potem zaczęłam wyścig z czasem...
     Doba ma 24 godziny...Ja mam zajęć na 16...Jak wcisnąć dzierganie ??
Wcisnęłam !!
     Palce jakoś same ułożyły się do "nabicia" oczek...
     Tego, lata temu, nauczył mnie Dziadzio Stefan w tajemnicy przed Babą Jagą...Dziadek Stefan lubił robić na drutach, a skoro ja byłam jego ukochaną Wnusią, to też musiałam dziergać...No to nabijałam oczka i prułam...
Nauczyłam się robić na drutach będąc mamą...Sama...Nawet nie miałam pojęcia, że są jakieś prawe i lewe oczka...
Ale nabijanie oczek to zasługa Dziadka Stefana...
     "Rzutem na taśmę" w Wielki Piątek pognałam do Pasmanterii po guziczki...
Trauma jeszcze gorsza niż z tą włóczką...A na dodatek, przyniesione do domku guziczki nijak nie chciały wejść w przygotowane dziurki...Echhh...
     W sobotę "zającowa" niespodzianka była gotowa...
     A właściwie niespodzianka "Misiowa"...
Bo w tym roku kurczaczek i zajączek przegrały...
     W tym roku nasza Wielkanoc jest pod znakiem "Misia"...:o)











I już chyba wszystko jasne...;o)

14 komentarzy:

  1. ja tam poznałam po butach, jak nic Kobieto będziesz Babcią!!!! tylko za duże chyba te sweterki jeszcze trzeba zrobić mniejszy!!!
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo malusi sweterek...:o) Tylko ujęcie jakoś tak wyjszło...;o)

      Usuń
  2. Ojojoj! Toż to cudeńka dla mojego Niuniusia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to masz złoto w palcach! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zobaczyłam sweterek to jeszcze nie byłam pewna ale czapeczka upewniła mnie że dziecię będzie! Gordyjko chylę czoło dla twojego dziergania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że z czasem nabierze to sensu...;o)

      Usuń
  5. Dziergania się nie zapomina ;)
    Śliczne rzeczy zrobiłaś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się o tym przekonałam...:o) Chociaż niektóre ściegi przeminęły z wiatrem...;o)

      Usuń
  6. Pięknie Ci to wyszło ...pięknie...
    Jestem w szoku jaka Ty zdolna jesteś, bo raczej z techniką mi się kojarzysz ... :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawstydzasz mnie Gordyjeczko, no ja swojej wnusi takiego cudeńka nie wydziergałam. Co ja piszę - cudeńka, ja niczego jej nie wydziergałam. Nie dała Bozia talentu, ani cierpliwości. Śliczny sweterek i czapeczka!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń