Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Jak mi Ślubnego dwie Baby napadły, czyli o dobrym wychowaniu inaczej...

     W ramach przedwyjazdowych przygotowań, Pan N. codziennie ćwiczy sztangielkami...Okrutnie jest w tym zapamiętały...
Nie powiem...Efekty widać...
A sam proces ćwiczenia sprawia Panu N. okrutną radochę...
Na przeszkodzie stawać Mu nie będę...
Szczególnie, że ćwiczenia owe mają jasno określony cel...
Jakbym już na tym wypadzie do "Wielkiego Plusa" z sił opadła, to Pan N. się zadeklarował, iż mnie w ramach bagażu będzie po malowniczych miejscach nosił...
No to niech ćwiczy...;o)
     Kilka dni temu jednak, kołderka okrutnie Pana N. przydusiła, łóżko przygwoździło, a podusia łkała na samo wspomnienia rozstania i Pan N. przespał porę ćwiczeń...
Wstał cudnie wyspany, ale minkę miał minorową, a na sztangielki opadał kurz...
Przez myśl mi przeszło, że przez ten jeden trening zaniechany będę musiała samoczynnie po tych bezdrożach dreptać i na samo wspomnienie strach mnie ogarnął okrutny...
     - To może poćwicz sobie teraz ?? - rzuciłam przynętę...- Z serwisem się obrobisz później...- kalkulowałam...
     - Mogę ?? - zapytał niepewnie Pan N., bo z reguły wychodzimy do Sklepu razem...
     - Pewnie !!- dziarsko potwierdziłam...
     Radość wypisana na pyszczku Ślubnego potwierdziła, że była to bardzo wskazana propozycja...
     Pan N. przystąpił do przygotowań, a ja podreptałam do pracy...
     Po półtorej godziny Pan N. z niepewną miną przyczłapał do Sklepu...
     - Poćwiczyłeś ?? - zapytałam...
     - Baby mnie napadły !! - oświadczył Pan N. i zniknął na zapleczu...
Ło Matko i Córko...
Taka nowina automatycznie mnie z krzesełka podniosła...
     - Jakie Baby ?? - dociekałam...
     - Ćwiczę sobie...- zaczyna opowieść Pan N. - Sztangielkami macham...A tu domofon dzwoni...A potem dzwonek do drzwi...I nim zdążyłem dojść do przedpokoju ktoś drzwi zewnętrze otwiera...Dobrze, że wewnętrzne miałem na zamek zamknięte !! Otwieram, a na progu stoją dwie Baby !!
     - To tak sobie wlazły ?? Nie czekały aż otworzysz ?? - zapytałam...
     - Nie czekały !! Zadzwoniły i zaraz za klamkę !! Jakby te drugie drzwi nie były zamknięte to by mi do chałupy wlazły...
     - Ale co to za Baby ?? - moje zdziwienie osiągało zenit...
     - Świadkowie !! Nawracać mnie chciały !! A właściwie nie mnie...- kontynuował opowieść Pan N. - Bo się okazało, że nazwisko im się zgadzało, tylko persona była nie ta...
     Użaliłam się należycie nad ciężkim życiem Pana N. ...
A tak swoją drogą...
     Rozumiem posłannictwo tych Ludzi...Mogę nawet zrozumieć misję w jaką wierzą...
     Ale chamstwa nie rozumiem w żadnym wydaniu...A włażenie komuś do mieszkania, bez zaproszenia to chyba chamstwo ??

10 komentarzy:

  1. To nie tylko Pan Listonosz się myli?

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz we Wielkim poście robią nalot .Kominiarz u mnie miał taki zwyczaj nie czekając aż otworzy mu się drzwi tylko właził jak do siebie.Dałam mu ja popalić na tyle skutecznie że teraz już tego nie robi.Chamstwo kłania się aż się patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ich pora...Ale taki przypadek trafił się nam pierwszy raz...;o)

      Usuń
    2. Zazwyczaj grzecznie czekają i nie pchają się z buciorami do środka.

      Usuń
  3. Może deszcz padał ?
    A poza tym nie zostawia się chłopa samego w domu :-)
    Widzisz jakie od razu chętne ?? :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas za klamki nie łapią, ale chodzić chodzą, mimo że sąsiedzi z dołu i sąsiadka obok to ŚJ. Chociaż ci z dołu to jakieś "psełdo" są.
    Niedawno widziałam takie zdjęcie, na którym było mnóstwo drzwi i podpis, że to ośrodek szkoleniowy dla świadków ;) Te Wasze ani chybi po takim kursie musiały być ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli po prostu pomylili drzwi... Pewnie dlatego weszli jak "do siebie" :)

    OdpowiedzUsuń