Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 18 marca 2014

Tajemnica Suzanne Collins...

     Kiedy kilka miesięcy temu wrzucałam ją do "koszyka" ręka mi nawet nie zadrżała...
Chciałam ją mieć...
     Dylemat pojawił się kiedy przesyłka ze świątecznym prezentami dotarła, a ja mogłam przytulić pudełko z Trylogią...
A jeśli ??
No właśnie...
     Będąc nałogowym czytaczem mam z książkami jeden problem...
     Nienawidzę wręcz, kiedy zobaczę ekranizację przed przyswojeniem wersji drukowanej...
Takie zboczenie...
     Zadrukowane strony dają mojej wyobraźni wolną rękę...Mogę interpretować słowa Autora tak dowolnie, jak tylko sobie wymarzę...Mogę wszystko...
     Problem pojawia się, kiedy między mnie i Autora wepchnie się jakiś Reżyser, albo Scenarzysta...
Nienawidzę...
     Może dlatego Trylogia leżała sobie na półce, a ja nie miałam odwagi rozchylić dziewiczych stron ??
     Z czasem jednak, bożonarodzeniowa sterta "czytadeł" topniała, a na półce pozostało tylko jedno pudełko...
     Przez kilka dni omijałam wzorkiem "zakazany rewir"...
     A kiedy już miałam sięgnąć po pierwszy tom w TV nadali jego ekranizację...
Zmowa ??
A niech was...
     Po dwóch dniach skapitulowałam...Stwierdziłam, że albo przez to przebrnę, albo po prostu odłożę po kilku stronach, jeśli się okaże, że filmowa wersja będzie dla mnie zbyt agresywna...
No i otworzyłam...
     Kilka zdań "pamiętnika" i już wiedziałam, że nie tylko Reżyser nie wygra z moją wyobraźnią, ale nawet ja sama będę miała z nią problem...
     Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniosłam się do Dystryktu Dwunastego i poddałam się władzy Prezydenta Panem...
     Stałam się Katniss Everdeen...
     Jest wiele książek, które zrobiły na mnie wrażenie...Wiele takich, które czytałam bez oderwania wzroku...Wiele, do których wracałam po kilkadziesiąt razy...
     Ale nigdy, dosłownie nigdy (!!), nie zdarzyło mi się, abym po przeczytaniu trzech tomiszczy sięgnęła po...Pierwszy...
     Teraz już nie czytam...Teraz się delektuję...
     Przerywam i delektuję się widokami...Dopracowuję w wyobraźni to, czym nie miałam czasu zająć się w czasie pochłaniania stron...
     Bo to nie było czytanie...Ja pochłaniałam słowa...
     Moje serce waliło jak młotem...Puls był przyspieszony...
     Ja nieobecna...Nieobecna tutaj...
     Dłonie bolały mnie od naciągania cięciwy...W nogach czułam odrętwienie po długim marszu lub ucieczce...
     Przez trzy doby byłam Katniss Everdeen...
Bohaterką trylogii "Igrzyska Śmierci"...


     I mimo tego, iż Jej los nie był wcale szczęśliwy chcę być Nią znowu...
Dlaczego ??
Nie mam pojęcia...
     To już tajemnica Suzanne Collins...

10 komentarzy:

  1. Nie znam nic pani Suzanne
    chociaż ma imię jak moja...
    ciocia.
    Przyznaję, że niewiele czytam
    i dawno nie byłem w BN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to "odwalę" średnią krajową za Ciebie...;o)

      Usuń
    2. Zanotowałem,
      jutro idę po pieniążki,
      to wstąpię do księgarni,
      może nadrobię.

      Usuń
    3. Jeśli lubisz SF to polecam obiema łapkami...;o)

      Usuń
  2. Lubię czytać i mam też swoje takie książki , które wywarły na mnie duży wpływ...
    Fajnie ,że trafiłaś na swoją trylogię :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Collins to ja kojarzę tylko jedną: Joan ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to akurat nie moja brocha...;o)

      Usuń
    2. Ależ czemu? Jako czarny charakter w "Dynastii" była znakomita! :-)

      Usuń
    3. Był ze mnie kiepski widz "Dynastii"...;o)

      Usuń