Nasza Wigilia w tym roku była wyjątkowo nietradycyjna...
Zaczęło się od tego, że sama siebie zwolniłam z przygotowywania dwunastu dań...
No bo jak ??
Skoro zaczniemy wieczerzać, kiedy już niebo usiane będzie gwiazdami, a Naród będzie się zbierał na Pasterkę, mamy ładować w siebie ponadnormatywną ilość strawy ??
Nie godzi się...Nie godzi...
Co się z tym łączy, nie było kuchennej, wigilijnej "zadymy"...
Powolutku...Powolutku...
Toż caluśki wieczór miałam na przygotowania...
Kiedy omiotłam gospodarskim okiem naszą "chałupkę" i uśmiech zadowolenia wypełzł mi na twarz, do godziny "zero" miałam jeszcze sporo luzu...
Pan N. wkroczył przed dwudziestą trzecią...Dzieciaki przybyły pół godziny po Nim...
I ledwie Pierworodny przekroczył próg mieszkania, wydał z siebie donośny krzyk...
- Tatoooo !!
Odpowiedział mu zbiorowy śmiech...
No tak...
Lekko Chłopak nie miał...
Gwiazdka obarczyła Go dostarczeniem prezentu dla Pana N., więc Biedak taszczył sporych rozmiarów walizkę o nieprzyzwoitym ciężarze dwudziestu kilo...
Tak...Tak...
Uległam...
Poddałam się...
W naszym domciu pojawiło się dwadzieścia kilo hantli...
Roziskrzone oczęta Pana N. świadczyły o tym, że się Pani Gwiazdka spisała...
Opłatek...Sprinterska Kolacja...No i można było zerknąć co też jeszcze nasze drzewko skrywa pod swoimi gałązkami...
Tegoroczna Gwiazdka była na sportowo...
Hmmm...
Może nie do końca...
Chociaż...
Moje osobiste prezenty były może mniej sportowe, ale czeka mnie niezły maraton...
Maraton czytelniczy...
Dostałam osiem opasłych tomiszczy !!
Ależ miałam radochę, kiedy Święty Mikołaj podawał mi paczuszki !!
Osiem opasłych tomiszczy !!
Układałam je sobie na kolanach i przytulałam serdecznie...Duszyczka aż mi z tej radochy podrygiwała...
Ileż wspaniałych przygód przede mną...
Pan N. montował w kącie swoje hantelki...
Pierworodny układał dokumenty w pięknym portfelu...
Synowa z iskierkami w oczach i roześmianymi dołeczkami na policzkach oddzierała prezentowe naklejki, które zamierza wykorzystać do robionego z wielkim talentem decoupagu...
Mimo, iż pora była nieprzyzwoicie późna, było dokładnie tak jak być powinno...
Radośnie...Świątecznie...Niecodziennie...
I jak tu nie czekać na kolejną Gwiazdkę ?? ;o)
No i Wesołych Świat w dniu Św. Szczepana, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJadwiga
Jako żywo !! Będzie wesoło !! Młode przyjeżdżają na "pasienie"...;o)
OdpowiedzUsuńO kurczę, osiem tomiszczy - fajnie :)) Ja tylko trzy, ale i tak jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńOsiem !! Tłuścioszków...;o) Jeden już lekko nadgryziony...;o)
UsuńPrzepraszam,że wtrącę swoje pięć groszy,
OdpowiedzUsuńjeśli na uchwytach można zmieniać
ilość i wagę talerzyków,
to Pan N. otrzymał parę... sztangielek.
To dużo ciekawszy sprzęt, od dawnych
hantli o niezmiennej wadze,
a moje "wymądrzanie się" pozwoli
"fachowość" w opisie prezentu.
LW,
były współwłaściciel "siłowni".
PS,
Jakbym dostał
osiem tomów,
to nie doszedł
bym do domu.
Tutaj nic nie
wspomnę o mnie,
u nas było
dużo... skromniej.
Gratuluję
i pozdrawiam,
LW
Czy to hantle czy sztangielki,
Usuńich wkład w radość
bywa wielki...;o)
Mój mąż dostał "Małego Chomika". Tzn."Małego Chemika", pardon. teraz będzie mógł eksperymentować do woli, bo ma tam opis 330 doświadczeń. Mam nadzieję, że chałupa nie ucierpi... :)
OdpowiedzUsuńNadzieja umiera ostatnia...;o)
UsuńAle czemu nietradycyjna? Wieczerza była, prezenty również, czyli wszystko zgodnie z tradycją:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tylko pora była mało kolacyjna...;o)
UsuńJa już czekam i doczekać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńTeraz trzeba załatwiać sprawy z zającem...;o)
Usuń:-)))
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle radośnie :-)
Extra prezenty .
Dla każdego coś miłego...
A co to za 8 tomów było ?
Jeśli to nie tajemnica ?? :-)))
Jak doczytam to się dowiesz...;o)
UsuńU...
UsuńO ??
:-)))
Czekam...
Tyle już Gwiazdek za mną a wciąż wyczekuję i wciąż mnie potrafi zaskoczyć!
OdpowiedzUsuńNajcudowniej jest jak ma się z kim świętować!!!!
Albo jak nagle zadzwoni telefon...;o)
UsuńJa też czekam na tę kolejną ... Tylko zebym te wszystkie książki zdążyła przeczytać:-)
OdpowiedzUsuńDamy radę...;o)
Usuń