Hmmm...
No dobra...Przesadziłam...
W dzisiejszych czasach Ludzie coraz rzadziej posługują się sztuką epistolarną, a koperta w skrzynce pocztowej zawiera najczęściej rachunki, albo reklamy...
Nawet kartka na Święta jest już ewenementem...
Magiczne kartoniki z drobniutkim pismem odchodzą w niebyt, a na ich miejsce już dawno wkroczyły maile...
Prościej...Szybciej...Taniej...
I o mailach dzisiaj właśnie będzie...
Chyba przyznacie mi rację, że bez względu na formę korespondencji, list trzeba czytać ze zrozumieniem...To że ma być rozumnie napisany to inna sprawa...
Załóżmy jednakże, że wiadomość została napisana rozumnie i oczekujemy równie rozumnej odpowiedzi...
Kiedy piszemy owo dzieło do Osoby zaprzyjaźnionej i otrzymujemy odpowiedź "ni z gruchy ni z pietruchy" zawsze możemy naszego Adresata zdyscyplinować...
Kiedy jednak nasza korespondencja kierowana jest do Osób nieznany ??
Kilka tygodni temu zostałam szczęśliwą posiadaczką "Łajtka", netbooczka, który zagościł w naszych progach niespodziewanie...
Pan N. wyśledził owo cudo i nabył drogą kupna...
Otworzyłam przesyłkę, okiem "rzuciłam" i...
- On ma uszkodzoną obudowę... - stwierdziłam...
"Oko" to ja mam "parszywe" i zawsze znajdę jakąś niedoróbę, ale tym razem nawet się wysilać specjalnie nie musiałam...
- Miał być nowy... - z zawodem w głosie wyznał Pan N., a że lubi wyjaśniać tematy dogłębnie, więc napisał maila do Sprzedawcy...
Głównym tematem owej korespondencji było zapytanie, dlaczego sprzedaje uszkodzony sprzęt jako nowy i dlaczego wprowadza w błąd swoich potencjalnych Klientów...
Odpowiedź dotarła w dość krótkim czasie...
Przedstawicielka owej Firmy poinformowała nas, iż możemy sprzęt zwrócić, jeśli nam się nie podoba,i że owa Firma nie jest jakąś tam firemka pana Franka za stodołą (określenie autentyczne)...
Orzesz...(ko)...
A co w temacie naszego zapytania ??
Nic...Kompletnie nic...
To, że mamy prawo zwrotu nie wymagało żadnego łaskawego przyzwolenia owej Pani...
A to, czy nie są firmą pana Franka (nie obrażając panów Franków) za stodołą, to akurat czytając ową odpowiedź pewni nie byliśmy...
Najbardziej zbulwersował ową Panią fakt, iż zamierzaliśmy im wystawić "negatywa"...
Nie za urządzenie...Nie za obsługę przesyłki...
Za karygodne traktowanie Klienta i udzielanie nieprawdziwych informacji na temat sprzedawanego sprzętu...
Bo czy tak zwane "chwyty marketingowe" mają się stać dla nas standardem ??
Bo czy mamy biegać do sądu o zwrotu kosztów przesyłek, bo Sprzedawca "nagiął" rzeczywistość, a nasze "prawo do zwrotu" pociąga za sobą wydatek przynajmniej kilkunastu złotych ??
No cóż...
Nie pierwszy raz kupujemy w necie i zagrożenie znamy...
Kilka dni temu Pan N. w porozumieniu z Mikołajem zamówił sobie prezent pod choinkę...
Prosty sprzęt sportowy...
Jak zawsze bardzo skrupulatnie Chłopak wszystko posprawdzał, wyczytał informacje wszelakie, nawet te maczkowym druczkiem na stronę Sprzedawcy wpisane i decyzję podjął...
To !!
Przesyłka dotarła...Pan N. radością wielką dwa dni emanował i...
I sprzęt pękł był po kilku minutach użytkowania...
Ale tym razem nie reklamowaliśmy u Sprzedawcy...
Koszt przesyłek przewyższał by prawie wartość zakupu...
Na pohybel...
Nasza strata...
Jednak fakt stał się faktem...Pan N. pozostał bez choinkowego prezentu...
No to zaczął Chłopak kolejne w necie wykopki...
Wczoraj znalazł...Markowe...Znacznie droższe...
Ale nim wcisnął magiczny guzik "kupuję", napisał maila do sprzedawcy z zapytaniem o ów sprzęt...
Odpowiedź przyszła w momencie...
Pani, zasadniczo rzecz ujmując nie odpowiadała na pytania, a głównym tematem maila było zapytanie, cóż też Pan N. z owym sprzętem robił, że pękło się biedakowi...
No cóż...
Nasz błąd...
Nie przewidzieliśmy takiego zainteresowania i film z owego treningu nakręcony nie został...
Orzesz...(ko)...
Może to była jakaś szansa ogromna, żeby mi Ślubny na srebrnym ekranie karierę rozpoczął ??
Przepadło...
Oscar nam koło nosa przeleciał...
Dobrze, że ta pękająca guma do ćwiczeń też Panu N. koło nosa przeleciała, bo by pewnie ów trening pamiętał przynajmniej przez kilka tygodni...
Ale wracajmy do maili...
Czy tak trudno odpowiedzieć na zadane przez Nadawcę pytanie ??
Odpowiedź brzmi:
Trudno !!
Ułatwiająca ponoć życie korespondencja traktowana jest przez wiele Osób jak coś abstrakcyjnego...
To tylko mail...Nikt mnie nie zna...Nic o mnie nie wie...To tylko internet...Jestem anonimowy to mogę pisać bzdury...
Przykre to trochę...
Najlepszym,
OdpowiedzUsuńnajtrwalszym,
a może najtańszym
sprzętem sportowym są:
skakanki i... hantle,
pozdrawiam,
LW
W mieszkaniu na I piętrze skakanka i hantle ?? Niedoczekanie...:o)
UsuńMożna skakać nawet po dywanie,
Usuńhantlami nikt nie rzuca,
a odpoczywają w... torebce.
Są dużo cichsze niż hurgoczący
talerz i rower.
Ćwiczyliśmy na 7 piętrze.
Pozdrawiam,
LW
No to tylko współczuć Sąsiadom z "szóstego" takich Skoczków nad głowami...;o)
UsuńDoświadczenie
Usuńw tym mam spore,
najważniejsze...
dobrać porę.
LW
Nie ma "pory" na tupanie,
Usuńmój łaskawy Panie Janie...;o)
Mamy takie tupiące Stworzenie nad głowami...;o)
Kiedyś była moda na... drewniaki,
Usuńwtedy było co posłuchać.
LW
Nowe czasy, nowe pokolenie, nowa jakość i nowe sposoby odpowiadania na listy. Odpowiadaj tak, aby list można było zaliczyć - napisany, a jednocześnie nie odpowiadaj na kłopotliwe pytanie. Inny sposób - dostajesz pytanie , odpowiadaj pytaniem. Ot i masz swoje rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci.
To po kiego pisać takie bzdurne maile...?? ;o)
UsuńByle pisać. Odpowiedź przecież musi być. W dziesiejszych czasach nieważe , co się mówi, byle gadać - patrz celebryci, politycy....
UsuńNieważne co się pisze, byle coś napisać - przecież już niewielu ze zrozumieniem czyta! A jak już się taki trafi - to upierdliwiec jest i tyle!
Czyli czas na "puste koperty"...;o)
UsuńGorzej jak za 1,5 tys.kupujesz steper w renomowanej firmie, która podobno dostarcza sprzęt do siłowni, po czym w ciągu miesiąca rozszczelnia się jeden tłok hydrauliczny. Lecisz do sklepu z gwarancją, a tam słyszysz, że akurat tłoków gwarancja nie obejmuje!!!
OdpowiedzUsuńTo co obejmuje? PEDAŁY??
I listów nie trzeba pisać, żeby się wkur... W oczy powiedzą.
Jaka renomowana firma ?? Toż to robi ten sam Chińczyk tylko metki ma różne...:o)
UsuńJakoś nie mam przekonania do internetowych zakupów. Wiem, że łatwiej, szybciej, ale jak nie pomacam, to...:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Różne bywają zboczenia...;o)
UsuńWychodzi na to, że najlepiej NIC NIE KUPOWAĆ! Chyba trzeba będzie do rodzimego rękodzielnictwa wrócić i uaktywnić Cepelię!
OdpowiedzUsuńRękodzielnictwo nie jest złe...;o)
UsuńInternet stał się ukryciem dla wielu oszustów. Sprzedają rzeczy byle jakie i na dodatek często drogo!
OdpowiedzUsuńA to niestety prawda...
UsuńEeee tam, na książkach nikt jeszcze mnie w internecie nie oszukał ;-) Zawsze dochodziły w pięknym stanie. Może zmień asortyment zakupów ;-)
OdpowiedzUsuńA tych listów nie piszą ludzie, tylko pokolenie gimbusów - oni nie umieją pisać, tylko klikają w gotowce.
Nie samą książką żyje człowiek...;o)
Usuń