Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 10 listopada 2012

Nawet diabli błędy popełniają...

     No to czas na kontynuowanie zaściankowych historyjek...
     Diabeł obtłuczony niemiłosiernie, z ogromnym siniorem na czole i nadłamanym prawym rogiem, zaszył się w lasach i dumał wytrwale jak tu odwet wziąć należyty...
Dumał...Dumał...Dumał...
I nic mądrego do diablej makówki nie wpadało...
Pewnie to od tego uderzenia w sufit...
Po kilku tygodniach postanowił udać się po wsparcie...
     Odział się odświętnie i o audiencję u Belzebuba poprosił...
     Kiedy tylko się w czeluściach piekielnych pojawił, zauważył ogromne poruszenie i pośpiech wśród diabelskiej braci...
Piekielnymi korytarzami biegały całe tłumy ogromnie poddenerwowanych biesów różnej rangi ...
     - A cóż się tu dzieje ?? - zapytał diabeł ciekawie pierwszego, którego udało się w owym biegu zatrzymać...
     - Belzebub zgromadzenie ogłosił przy wielkim kotle...- wysapał diabeł-chudzina i ruszył pędem w stronę wielkiego kotła...
Nasze diablisko kroku przyspieszyło...
Przy wielkim kotle tłumy diabelskie były okrutne, a na ogromnej bryle siarki stał Belzebub smołą okrutnie ukidany...
     - Czas położyć kres naszej biedzie !! - wrzeszczał Belzebub... - ani snu spokojnego nie zaznajemy, ani spoczynku !! Zakończyć to trzeba !! Boga w głos wychwalają !! Z nas się śmieją !! - jątrzył...
     - W takim tempie to się do jądra Ziemi dokopią !!- krzyknął diabeł-chudzina...
     - W czym problem ?? - zapytało nasze diablisko, bo nijak mu było adresatów owego protestu diabelskiego rozeznać...
     - W Srebrnym Grodzie... - odpowiedziała mu diablica obgryzająca czarne pazury...
     - W Srebrnym Grodzie... - powtórzył jak echo nasz diabeł...
     W czeluściach piekielnych wrzało i wcale nie była to smoła w kotłach...
     Kiedy już prawie wszystkie czarty od wrzasków ochrypły, nasz diabeł o głos poprosił...Grzywkę zmierzwioną przyklepał, żeby ułamanego roga widać było, minę zrobił zbolałą i żale swoje zaczął diabelskiej braci opowiadać...
Opowiadał...Opowiadał...Opowiadał...
A czym dłużej jego opowieść trwała tym większa cisza zapadała, a diable pomioty z oburzenia aż bladły...
Kiedy nasz diabeł opowieść dokończył i złamanego roga paluchem wskazał, biesy wrzasnęły głosem piekielnym...
     - Pomsty !!
Belzebub głos zabrał...
     - Nie może tak być, żebyśmy z powodu ludzi cierpień doznawali...Odwrotnie ma być !! Trzeba im źródło owej radości zabrać !! Zniszczyć !! Zbiednieją to spokornieją !! I się przestaną w podziemiach szarogęsić !!
Pomysł ogromnie się diabłom spodobał...
Narada trwała prawie całą noc...
Nad ranem plan był gotowy...
Diabły postanowiły srebrne kopalnie piaskiem zasypać...
Do realizacji owego zadania wyznaczony został nasz diabeł...
     Wszyscy wiedzą, że jeśli piasku potrzeba ilości ogromne to trzeba ruszyć nad morze...Diabeł owdział się w strój podróżny, wór na plecy zarzucił i ruszył nad Bałtyk...
Tam na plażach zaczął w wór pakować...
Ale im więcej pakował, tym bardziej mu się wydawało, że piachu na zasypanie kopalni braknie...
No to jeszcze doładował...
Kiedy już worek na szwach prawie pękał, ruszył bies w drogę powrotną...
     Początkowo jakoś tam dawał radę, ale czym dalej tym gorzej...Z sił zaczął opadać...Wór ciążyć zaczął...Diablisko ramiona co i rusz zmieniało, ale ulgi mu to nie przynosiło...
Mógł co prawda pomocy zawezwać, ale mu diabelska duma nie pozwalała...
Postanowił diabeł odpocząć troszkę...
Ledwie wór z ramienia zrzucił, łeb na kamieniu oparł, a już spał...Taki był zmęczony...
Obudziło go pianie koguta...
     - Orzesz !! - wrzasnął diabeł ze snu wyrwany, oczy włochatą łapa przetarł, wór na plecy zarzucił i w drogę ruszył...
Ale, że spieszył się okrutnie, więc się wór krzywo na plecach ułożył...
Poprawiał diabeł worek w prawo, poprawiał w lewo, ale nijak było dźwigać go w ten sposób...
Wtedy postanowił zamach wziąć diabelski, żeby się piasek w worze lepiej ułożył...
Mięśnie wyprężył, zaklął z wysiłku i worem wstrząsnął...
Tyle, że nie zauważył, iż właśnie koło Kościoła przelatuje...
Wór mu nad głową przeleciał, o kościelną wieżę zahaczył i....
Piach się z wora sypnął...
A że wiatr okrutny wiał (jak zawsze kiedy diabli coś złego knują), więc się piaszczysty tuman po polach rozsypał...
Diabeł w rozpacz wpadł okrutną...
Na ziemię padł, pięściami i kopytami zaczął w ziemię bić i wrzeszczeć straszliwie...
Ale worek już był pusty...
A piasek ?? 
Piasek leżał gdzie okiem diabeł nie sięgnął...
     Prawdziwa rozpacz jednak dopiero diabła ogarnęła, kiedy wzniósł się wysoko i zobaczył jak niewiele mu drogi do Srebrnego Grodu zostało...


     - Jeden błąd...Jeden mały błąd... - jęczał diabeł patrząc na Pustynię Błędowską...

6 komentarzy:

  1. I tak powstała Pustynia Błędowska ??
    Fajna legenda...
    Ciekawie piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. To bajdurka...prawdy w niej tyle, co srebra w Srebrnym Grodzie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. jantoni341.bloog.pl10 listopada 2012 23:36

    A teraz górnicy ten piach biorą
    i w kopalniach sypią do dziur
    co po urobku powstają i chwalą sobie,
    że mają tak blisko do tego piachu.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie poczytać sobie od rana Gordyjkową bajdurkę:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń