Doskonale rozumiem ową Blogerkę, bo przyznać muszę, że kiedy zobaczę Ludzi w słusznym wieku tulących się czule lub spacerujących "za rączkę" jak Przedszkolaki, to na serduchu robi się tak jakoś radośnie, a na ustach wykwita uśmiech...Podobno serdeczność ludzka właśnie takie cuda czyni...
Nie zastanawiam się wówczas jakie mieli życie, czy owa serdeczność i miłość towarzyszyła Im zawsze, po prostu do świadomości dopuszczam jedynie zaobserwowany fakt...
No dobra, nie ma co ukrywać...Nie darzę specjalnym szacunkiem facetów typu "macho", którzy krocząc przez życie bezstresowo, traktują swoje Partnerki bardziej jak sprzęt kuchenny, niż jako Człowieka wartego uwagi...Nie toleruję Mężczyzn wyrażających się o swoich Partnerkach z lekceważeniem...
Mając prawie trzydziestoletnią praktykę małżeńską wiem doskonale, że ów "miodzik" nie zawsze jest słodki, że owa przysięga "na dobre i na złe" bardzo często bywa dosłowna, i jak owo "dobre" przechodzi tak jakoś niezauważalnie, to rzeczone "złe" zalega czasem na duszy na lata całe...
Kilka tygodni temu, jak pamiętacie, poddawałam się różnego typu zabiegom rehabilitacyjnym, a moja Rehabilitantka zabawiała mnie wówczas pouczającymi opowiastkami z życia...Niektóre były, ot takim sobie "ględzeniem" dla zabicia czasu, niektóre jednak dawały mi sporo do myślenia i ukryć się nie da, że w pamięć zapadały...Ta opowiastka zapadła w mi w pamięć głęboko...
"Pewnego dnia do drzwi gabinetu zapukał Pan w średnim wieku i rzeczowo zapytał o świadczone przeze mnie usługi oraz o cennik owych świadczeń...Po krótkiej wymianie zdań uzyskałam informacje, iż Żona owego Pana uległa pewnemu urazowi i rehabilitacji wymaga natychmiastowej, a niestety na zabiegi owe z NFZ-tu czekać trzeba w nieskończoność...Troska owego Pana wydała mi się ogromnie szczera i nie ma co, wywołał u mnie bardzo pozytywne odczucia...Powciskałam więc tą Jego Żonę w terminarz jak się tylko dało...W czasie pożegnania Pan ów wstrzymał się na progu i poprosił...
- Wie Pani, prosił bym, żeby Pani po pierwszych zabiegach spróbowała zdiagnozować jak długo potrwa owa rehabilitacja i czy w ogóle przyniesie jakąś poprawę...
Prośba wydawała mi się logiczną, do momentu kiedy Pan nie dokończył zdania...
- Nie będę czekał w nieskończoność...Mam dość biegania po lekarzach...Świat jest pełen pięknych, zdrowych Kobiet"...
Zaniemówiłam...
"Moja Pacjentka była zadbaną Kobietą w średnim wieku, Matką trójki Dzieci owego Pana i poddając się bez szemrania wszelakim zabiegom pod niebiosa wychwalała swojego Męża...
A mnie w uszach ciągle dźwięczało owo "świat jest pełen pięknych, zdrowych Kobiet"...
Miałam dziwne wrażenie, że kiedy ja masuję nadwyrężony kręgosłup owej Kobiety, Jej Mąż biega po Świecie i szuka nowej partnerki...
Czy ta Pani miała świadomość zagrożenia ?? Absolutnie nie...Nie miała świadomości i nie miała własnego życia...Zawodowo nie pracowała, bo wychowywała Dzieci i dbała o Męża...Rozmawiając z Nią wiedziałam, że Jej życie to Małżeństwo i Rodzina...Teraz Jej Świat wisiał na "włosku", a właściwie na kręgosłupie..."
Moja Rehabilitantka zawiesiła głos, czekając chyba na jakąś opinię z mojej strony, a ja leżałam i usiłowałam uporządkować tłoczące się myśli...
"- Czy pani wie, że tylko dziesięć procent Mężczyzn podejmuje się opieki nad swoimi chorymi Partnerkami ?? "...
Próbowała mnie zmotywować do zabrania głosu Masażystka...
- A Kobiety ?? - zapytałam, bo czułam, że czas najwyższy się odezwać...
" - Ha !! Właśnie o to chodzi...Jest właśnie odwrotnie...Tylko dziesięć procent Kobiet się nie opiekuje Partnerami..." - oświadczyła, i widać było, że dogłębnie temat sprawdziła...
Orzesz...(ko)...
No to jak to jest z tą małżeńską przysięgą ?? Obowiązuje tylko jedną stronę ?? A może Panowie przy ołtarzu "klepiąc" ową przysięgę za plecami robią krzyżyk z paluchów ??
W sumie przecież nikt nie zakłada, że go jakieś nieszczęście spotka, a mając lat dwadzieścia raczej mamy się za stworzenia nieśmiertelne, niż za potencjalne ofiary wypadków...
A może to jest tak, że owe dziesięć procent Panów-Opiekunów troszczy się o te dziesięć procent Pań-Nie opiekunek ??
To by była jakaś nadzieja...
I jak na genetyczną optymistkę przystało tej wersji się będę trzymać...;o)
Nie widzę w tym żadnej nadziei niestety...
OdpowiedzUsuńTrudno ją zobaczyć...fakt :o/
UsuńCały dzień siedzi mi w głowie to co napisałaś,
Usuńale ze złości chyba na ten inny rodzaj "człowieka" niby...
Czasem zaskakuje nas właśnie takie postrzeganie przez drugiego człowieka...nigdy nie wiadomo co się komu przez "zwoje" przetacza...
UsuńPrawda w tym,
OdpowiedzUsuńże małżonkowie są starsi,
mniej dbający o zdrowie
i żyją krócej
to i takie proporcje.
We wieżowcu, gdzie mieszkam
żyje jeden wdowiec,
a wdów... dużo więcej
bo prawie na każdym piętrze.
Pozdrawiam.
LW
Niewątpliwie "kostucha" woli Facetów...u nas jest podobnie...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak jest, ale nie przypuszczałam, że tylko 10 proc. Z bliskiego podwórka. Facet, były dyrektor szpitala po 20 latach małżeństwa, odstawił swoją chorą żonę do zakładu opieki, a sam zamieszkał z atrakcyjną kobietą. Ta atrakcyjna wkrótce dzięki jego znajomościom awansowała i... wystawiła jego walizki za drzwi. Wprawdzie namiastka sprawiedliwości, ale zawsze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Może to jakiś sposób...;o)
UsuńBardzo powazny temat poruszyłaś i tez jestem zaskoczona ta małą ilością procentów, czytalam Twój tekst na głos razem z Joe i zazartowałam, że ja jestem w tych 10% nie-opiekunek, biedak nie zrozumiał mnie, smialam się, że nie może być az tak idealnie, że razem jesteśmy w tych pozytwnych więc, tą złą wziełam na siebie, oczywiście to był zart :)))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nigdy tego nie sprawdzicie...:o)
Usuńnie chce sie znecac nad meskim swiatem, ale oni sa naprawde jacys tacy.. nie budzacy nadziei... tez niestety znam takie opowiesci; niedawno moja siostra zdruzgotana opowiedziala mi historie ze swego najblizszego otoczenia: facet oddal zone do hospicum po 30 latach malzenstwa, a byl tak niecierpliwy - ze do umierajacej kobiety zaprowadzil swoja nowa, przyszla partnerke i zazadal rozwodu... bo mu sie do slubu spieszylo... Kobieta stracila ochote walki o zycie, ktore i tak tlilo sie resztka sil, odchodzila z tego swiata zupelnie opuszczona... brrr! koszmar!
OdpowiedzUsuńHmmm...Twoja opowieść jest prawdziwie koszmarna, ale z drugiej strony zastanawiająca jest postawa owej "drugiej" pani...czyżby owa sytuacja nie dała jej do myślenia ??
UsuńMyśli ,że będzie żyła 100 lat piękna i zdrowa ?
UsuńOkropny facet...