Tak się jakoś porobiło, że z zamętu remontowego wpadliśmy w zamęt weselny, a później...
Hmmm...
A później "zły" nas podkusił i tak jak prawie trzydzieści lat temu moi Rodziciele, tak i my postanowiliśmy ruszyć w podróż "poweselną"...Tak, tak...To bardzo słuszna tradycja, którą polecamy wszystkim potencjalnym "weselnym" Rodzicom...
Toż w żadnej konstytucji zapisu nie ma, że nam się już nic od życia nie należy poza oczekiwaniem Wnuków...
A co !!
No to "nagusek" został zapakowany w rzeczy istotne i potrzebne, i ruszył tam gdzie serducho Gordyjki rwie się zawsze i nieustannie...
"Anioły są całe zielone
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach"
SDMZwłaszcza te w Bieszczadach
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach"
Łoooooooooooooooo :)) Perełeczka jak obiecałaś. Dziękuję :))
OdpowiedzUsuńBomba. Zazdraszczam jak nie-wiem-co, bo dawno tam nie byłam. I jednoczesnie straszliwie się cieszę. Popieram podróże poweselne. Staramy się z Bodziankiem odbywać takowe co roku i to od 33 lat :)))
A w ogóle to ja właśnie o Bieszczadach piszę. Wspomnieniowo, dla PN.
Fota boska. Zapora Solińska śni mi się po nocach. :)
Knajpka o cudnej nazwie "Gont" jeszcze tam stoi?
Jako żywo przez cztery dni wszystkich knajpek nie zaliczyłam...:o)
UsuńA nad Solińskim Zalewem
OdpowiedzUsuńnawet wykąpał się jeden.
Pozdrowienia i gratulacje
dla całej Rodziny,
LW
Nie jedna dusza się w zalewie miotała...tylko Gordyjka na brzegu stała...;o)
UsuńDzięki Ludwiczku...:o)...miło czytać znowu moje Dobre Blogowe Duchy...:o)
No to wszystkiego najlepszego poślubnie i miłego wypoczynku
OdpowiedzUsuńj
Dziękuję Jadwiniu :o) ale wypoczynku niestety nastąpił kres ...
UsuńFajny pomysł z wyjazdem poslubnym, w tamtych okolicach nie udalo mi się być...moze kiedys...gratuluje :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie !! Jakby coś to zapodam namiary na "nasz" pagóreczek... ;o)
Usuń