Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

piątek, 13 kwietnia 2012

O wielkiej tęsknocie i nowej lokatorce...

     Jak one strasznie tęskniły !! Jak tęskniły !! Echhh…
     To prawda, że nasza tęsknota też była ogromna, ale czego by nie mówić one tęskniły bardziej…
Nie łkały, nie pisały łzawych listów, nie robiły wyrzutów…Po prostu tęskniły i czekały…
     Pogódka we wtorek była przepiękna…Słoneczko…Błękitek…I to delikatne tchnienie wiosny…Ziemia jeszcze oddycha zimnem, ale ciepłe zefirki napawają otuchą…
Będzie lepiej…A może już jest ?? 
W każdym razie Matka Natura postanowiła udowodnić Synoptykom, że zmarnowali kilka lat edukacji, bo pogoda jest jak Kobieta i nadążyć za nią trudno…
Pogódka piękna to i w człowieka jakaś taka radość włazi nieziemska…energia kosmiczna…albo inne licho…
Moje licho musiało być jakoś ponadprzeciętną ruchliwe, bo nijak usiedzieć na miejscu nie mogło…
A to podskakiwało na siedzeniu w takt muzyki, a to szperało po plecaczku w poszukiwaniu smakołyków, a to machało łapeczkami niczym dyrygent jakiś  światowej klasy…
Jak to mówi jeden z naszych Satyryków: „nosi mnie…wodzi mnie”…
Co mnie tak nosiło-wodziło ?? 
Po prostu nie mogłam się doczekać !! 
     Trasę znam od lat i wiem dokładnie, że w pewnym momencie…kiedy „nagusek” pokona jedno ze wzniesień, będą one…
     Były !! 
     Ostatnie metry i w szybie zalśnił widok…Delikatna pastela…Wydawało się, że jeszcze nie wierzą,  że delikatnie machają na powitanie jakby lekko zawstydzone…
One…
Najpiękniejsze z pięknych…






Wtedy dopiero mnie opętało…
Nadpobudliwość jakaś, żeby nie powiedzieć ADHD…zupełnie tak jakby w siedzenie powbijane było pinezki…
     A One prężyły się pięknie…Błyszczały…Połyskiwały…Ich grzbiety coraz wyrazistsze na tle nieba zachwycały oczy i duszę…






      Czy jest coś piękniejszego niż ośnieżone górskie szczyty na tle błękitu w promieniach Słońca ?? 
Hmmm…
No może zachód Słońca nad jeziorami, ale jezior to ja teraz nie mam w harmonogramie, a góry miałam i to w zasięgu wzroku…
No więc chłonęłam ów widok każdą cząstką swojej chudzielcowatości…
A One popisywały się okrutnie…prężyły się…wyginały…Jakby czuły, że to ta jedyna chwila, w której są Gwiazdami w najważniejszej sesji fotograficznej…

     Tak było…
     Potem stały rytuał…Właściwie to miał być stały…
Na basenach okazało się niestety, że nie ma siły żebym przepłynęła chociaż kawałeczek bo ból rozsadzał mi makówkę i promieniował do każdej cząsteczki spragnionego wody ciałka…
Pozostało udawać matronę, władować cielesność na łóżko wodne i poddać się rozpuście…
Nie wiem jaki cud to spowodował, ale pierwszy raz odkąd gościmy w Bukowinie można było dopaść wolne łóżko…Wylegiwałam się więc przez godzinkę masowana ciepłym masażem, z ryjkiem wystawionym na te 10 stopni i widokiem łach  śnieżnych między świerkami…
Pan N. pobuszował po innych „sadzawkach” a ja niczym przyspawana wylegiwałam się leniwie…
Echhh…
Cudnie było…
Były i masażyki inne, i bulgotnik, no i obowiązkowy serniczek z kawusią, żeby była siła na leniowanie…
     Sponiewierani okrutnie przez różnorakie strumienie wodnej kipieli ruszyliśmy na górski spacerek…
Co prawda za Zakopcem nie przepadamy, ale na pohybel…Czasem i do Zakopca trzeba…
Krupówki pokonane tempem iście sprinterskim i…Gubałówka…Może lekko „zadeptana”, może bardziej pasaż handlowy niż góra, ale sentyment pozostaje…

     No i tyle dobrego…Wracamy…
     W planach było, że wstąpimy po drodze do jakiegoś marketu meblowego, bo czas na elementy wykończeniowe naszego lokum…
Ło Matko i Córko…
Czarno to widziałam, bo moja wizja ma się z reguły nijak do wizji „Producentów”, ale jak mus to mus…
Jest Market…
Wchodzimy i „szczena” mi do kolan opada !! 
Jest !! 
Pożądana…Wymarzona…Idealna…
Nawet ciężko osiągalny kolor „średnia olcha” był jedynym na stanie…
Ławeczka…
     Co prawda według planu miała stać gdzie indziej, ale jej widok spowodował, że bez zbędnych dyskusji lokalizacja została natychmiast zmieniona…
Nasza ławeczka…prawdziwa…drewniana…olchowa…
No to teraz mamy kawałek górskiego lasu w domeczku…

11 komentarzy:

  1. jantoni341bloog.pl13 kwietnia 2012 17:02

    Będzie wspominanie wieczne:
    jak kupiłam Tę ławeczkę?
    Gratuluje
    i pozdrawiam.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie musiało być:) I nawet tym razem nie zazdraszczam, bo należała się Wam chwila relaksu. A tą ławeczką zaintrygowałaś mnie, ciekawa jestem jak wygląda:)
    Dzięki za fotki i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie i prezentacja ławeczki...czekam tylko na "wiechę"...;o)

      Usuń
  3. jantoni341bloog.pl13 kwietnia 2012 19:24

    Takich wrażeń się nie spodziewałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie cuda JanToni to tylko niedaleko Nowego Targu...;o)

      Usuń
    2. jantoni341bloog.pl14 kwietnia 2012 19:59

      Mając takie cuda
      Nowy Targ się udał.
      LW

      Usuń
  4. Już myślałąm, że poszliściew góry, ale spokojnie basen Bukowina ok, zaakceptowano, bo ja gór nie lubię , niestety
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Jadwiniu...tym razem było strasznie stabilnie...deptak...kolejka górska...ławeczka...echhh

      Usuń
  5. Ale Ci zazdroszczę, podeptałbym sobie chociaż odrobinke po ścieżynkach moich ukochanych...
    A ławeczkę czasem warto zmajstrować samemu ;) wtedy wiesz co masz... i radocha z dzieła własnego jest.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sorry Piotruniu, ale czasem coś trzeba kupić ;o) wystarczającą ilość mebelków mamy już własnej konstrukcji :o)

      Usuń