W życiu nie widziałam tak wielu wschodów Słońca, jak przez ostatnie dwa lata... |
Bo Waryjaty, to dwójka pracoholików...Nic nie robienie męczy ich najbardziej...
Jeszcze jeden zakręt i Waryjaty zaparkowały "Naguska" przy Orzeszku...
Na drodze czeka nasza surykatka, czyli, nie nasz pies Filip... |
Nie nasz pies Misiek oczekuje przy furtce... |
Kolejna kawa wypita w czasie przebierania...
- Nie dam rady ogarnąć dołu...- marudził jeden Waryjat...
- Ja też pewnie nie skończę...- wtórował mu Drugi...
I Waryjaty ruszyły "w zagony"...
Iwonko !! Spójrz !! Wykombinowałam...;o) |
Trzeba odpocząć, bo kosteczki jakoś dziwnie chrzęszczą, krzyże łupią, a ponaciągane ścięgna dopominają się leżakowania...
- Głupsi nie będziemy...- komunikuje jeden z Waryjatów...
Drugi kiwa głową z aprobatą...
To optymistyczne...Gorzej nie będzie...;o)
No chyba, że przy kolejnym "pit stopie"...
Znowu ruszają "w zagony"...
W ciszy rozlega się miarowy szmer, stukot, szelest...
Na gadanie Waryjaty czasu nie mają...
- Wiecha !! - radośnie wykrzykuje Waryjatka...
- Skończyłaś ?? - nie dowierza drugi Waryjat...
- Sama w to nie wierzę !! Jeszcze tylko pozbieram "bambuski" i totalny finisz...Ale Ty też już masz niewiele...- pociesza Waryjatka Waryjata...
Ten smętnie pokiwał głową...
- Kończysz już...- dodaje Mu otuchy...
- Chyba się...- mruczy Waryjat i wybuchają śmiechem...
No to Waryjatka zbiera "bambuski" i łapie za grabie...
Jak "się kończyć" to w duecie...Zawsze raźniej...
Waryjatka grabi...Waryjat wynosi...
- Mam orzecha !!- krzyczy Waryjatka...
- Podzielisz się ?? - pyta Waryjat...
- Pewnie !! - i wybuchają śmiechem, bo mimo skromniejszych niż w zeszłym roku zbiorów, mają orzechów pod dostatkiem, a może i więcej...Z liści wygarniają "resztki"...
Znowu robią "pit stopa"...
Pora na herbatkę pitą na leżaczkach w Orzeszku...Dobra taka herbatka...
- Pyszna...- mówi Waryjat...
Waryjatka wybucha śmiechem, bo poprzednio pita kawa też była pyszna...
Wracają do pracy...
Waryjatka zagarnia liście pod wisienkę...
- Tego się nie spodziewałem...- oświadcza Waryjat...- Pięknie wygląda...
- Pięknie...Cała w złotej sukience...- potwierdza Waryjatka...
- Czas na topinambury...
A po kwadransie stają przed Orzeszkiem...
- Co jeszcze w planie ?? - pyta Waryjat...
- Nic...- odpowiada zdumiona Waryjatka...
- Jak nic ?? - szok Waryjata był ogromny...- A która jest godzina ?? - dopytuje...
- Godzina przed czasem...- Waryjatka sprawdza na wyświetlaczu komórki...
- I nic ??
Stoją i nie wiedzą co dalej...
Od dwóch lat taka sytuacja nie miała miejsca...Właściwie...Nie pamiętają, żeby taka sytuacja w ogóle miała miejsce...
Nic do roboty ??
Niepojęte !!
- Mamy Wrzosowisko przygotowane do zimy ?? - upewnia się Waryjat...
- Nawet w 101% bo zdążyłeś ponadplanowo ściąć śliwkę... - potwierdza Waryjatka...
- To co teraz ?? - pyta o plany Waryjat...
- Do domu ?? - proponuje Waryjatka...
Szok...Totalny szok...
A ja nie mam ani trochę,
OdpowiedzUsuńbo jestem wytrwały... śpiochem.
Mam zachody!
Nie wychodzą z mody,
Usuńsłoneczne zachody...;o)
Sympatyczne te Waryjaty! :)
OdpowiedzUsuńTylko całkiem zwaryjowane...;o)
UsuńZawsze myślałam, że waryjatów się boję... Okazuje się, że nie wszystkich.:))) Jest taka fajna odmiana Waryjatów.:)))
OdpowiedzUsuńDo usług...;o)
UsuńNic do roboty-bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwą posiadaczką okna na wschód, nie zasłoniętego firanką i widocznego z mojego łóżka ;)
A ja nie wiem czy lubię, bo to była premiera...;o)
UsuńTak wielkie waryjactwo wymusza zgięcie kolan i pochylenie łba przed Wami........;o)
OdpowiedzUsuńLepiej usiądź na kanapie,
Usuńbo Cię ból gdzieś w krzyżu złapie...;o)