Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

piątek, 20 listopada 2015

Co się dzieje w psiej głowie ??

     Od dawna nie gościł tu Filip i pewnie niektórzy z Was zakładają, że sprawa dziwnej, psiej miłości poszła w niebyt...
Bynajmniej...
Czekałam po prostu, co ten sierciuch może jeszcze wydumać, bo to że duma jest pewne jak w banku...
     Pamiętacie jak pisałam, że na Wrzosowisku mieliśmy Gości ??
Wspominki miłe, ale odległe...
To była końcówka sierpnia...
     Filip zachowywał się jak zawsze, towarzyszył nam we wszystkich czynnościach, albo wylegiwał się przy naszych leżaczkach...Goście odjechali...My też spakowaliśmy nasze manele...Filip wrócił do swojego domu (przynajmniej tak zakładamy)...
I tutaj zaczęła się zagwozdka...
     Przy kolejnej wizytacji Filip nie przybiegł się z nami przywitać, nie wpadł nawet na małą przekąskę...Siedział za płotem i od czasu do czasu zerkał...
To było bardzo dziwne zachowanie...
Nie zasiadł również na skraju drogi, kiedy odjeżdżaliśmy...
Ki czort ??
     Analizowaliśmy to przez kilka dni, i jedyny logiczny wniosek jaki nam się nasuwał, to fakt, że dostał zakaz od swojego Pana...
No bo żeby głodny pies nie przyszedł na wyżerkę ??
Tego jeszcze w historii świata nie było...
     Przez chwilę obawialiśmy się, że może dostał wciry za to bytowanie całodniowe w naszym towarzystwie, ale tę myśl odganialiśmy z całej mocy...
Filip dał nam kosza...I tej wersji się trzymaliśmy...
     Kolejne wizyty utwierdzały nas w tym przekonaniu...
Właściwie to trochę nam ulżyło...
Nie będzie psiej tęsknoty, kiedy przestaniemy bywać na Wrzosowisku regularnie...
Wrzesień to był miesiąc ewidentnie ochłodzonych stosunków...
     W październiku na Wrzosowisku nie bytowaliśmy wcale, bo zległam powalona kumulacją chorób...
     W listopadzie Filip się "odobraził"...
     Najpierw nieśmiało zabierał kąski i biegł pałaszować je na drodze publicznej, a potem...
     Kiedy otworzyłam drzwi Naguska usłyszałam spazmatyczny wręcz szloch Filipa, wycie, piski, radosne szczeki, wszystko mieszało się w jeden ogromny psi rwetes...
     Przy powitaniu usiłował nawet podskakiwać, co przy jego budowie nie jest wskazanym objawem radochy...
     Towarzyszący mu Myszowaty (młodszy egzemplarz Filipa) nie okazywał nam takiej estymy, ale równie radośnie machał cienkim ogonkiem...
     Filip biegał za nami krok w krok...Myszowaty zachowywał bezpieczną odległość...
     Kiedy z nagła lunęło schowaliśmy się w Orzeszku, a Filip usiłował się wprosić na siłę...
Potwierdzony zakaz przyjął z pokorą i zniknął...
     Wypiliśmy kawusię, zerknęliśmy gospodarskim okiem na nasze poletko i postanowiliśmy ruszyć w drogę, bo ulewa nie zachęcała do prac ziemnych...
     Pan N. odpalił Naguska, a ja kończyłam domykanie kłódek...
     Kiedy ruszyłam w stronę podjazdu, spod rury wydechowej wyjrzał radośnie roześmiany pysk Myszowatego...A tuż za nim, równie radosny pysk Filipa...
Niczym torpeda ruszyłam zatrzymać manewr ruszania Pana N. ...Krzyczałam...Machałam...I śmiałam się w głos, bo takiej symbiozy pod Naguskiem to jeszcze nie widziałam...
     Ślubny zdążył zareagować i psie żywoty zostały uratowane...
A że obu sierściuchom nie można odmówić sprytu, więc kiedy zauważyły niesiony przeze mnie woreczek, czym prędzej spod Naguska wypełzły...
Dary mają swoją siłę perswazji...
     Wysypałam zawartość przy drodze...
Psiaki monitorowały uważnie zawartość torebki i nagle...
     Filip rzucił się na Myszowatego, złapał go za gardziel i przydusił, dając do zrozumienia, że podarunek jest jego własnością i nie zamierza się nim dzielić...
Myszowaty zrozumiał...
A ja stałam jak zamurowana...
     Co takiego wydarzyło się we wrześniu, że Filip ochłodził nasze kontakty ?? Co spowodowało, że wpuścił Myszowatego na Wrzosowisko, a jednocześnie podkreślił "prawo własności" ?? Jakie tajemnicze zachowanie zaprezentuje nam przy kolejnej wizycie ??
     Zawsze myślałam, że znam się trochę na piesowatych...
Jakoś instynktownie rozpoznawałam zachowania...
A tutaj zonk...
Nie mam pojęcia co się dzieje w psiej głowie...
     Może Wy wiecie ??

16 komentarzy:

  1. Tutaj się przyznaję,
    nigdy psa nie miałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejrzewam, że we wrześniu Filipek uderzał do jakiej pięknej suczki. Wtedy psy o całym świecie zapominają, o wyżerce też:))
    Jak ja lubię czytać te opowieści z Wrzosowiska, szkoda że zima idzie i przerwa będzie:(
    Ale w ogóle wszystkie opowieści są bardo ciekawe, masz fajne pióro:))
    Pozdrawiam serdecznie( cicha podczytywaczka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość ?? A wiesz, że to bardzo możliwe...;o) Przerwę postaram się ograniczyć do minimum...;o) Za komplementy dziękuję i witam w gronie Czytaczy !! :o) I mam nadzieję, że przestaniesz być cicha...;o)

      Usuń
  3. Silne uczucia to jedyne wytłumaczenie...............;o) Mój żarłok francuski w okresie zalotów nie je i nie pije do dwóch tygodni. .................;o)Nabiera linii, wzdycha, płacze, śpiewa, tęskni.....;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to ci Filip.......Ale przychylam się do wersji romantycznej. Miałam kiedyś "prawieterierka" niskopiennego. W okresie zakochania leżał dniami i nocami pod drzwiami wejściowymi, z nosem w szparze pod.... bo "sąsiadka" była do brania.... A "sąsiadka" była wyrośniętą i spasioną wilczurzycą. Tak że kombinacja-konsumpcja, w razie czego, mogłaby być groteskowa, (ze stołeczkim małym?...):-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojęcia nie mam co się dzieje w psiej głowie, chociaż jak wiesz miałam wspaniałą Lassie.

    Ale Tobie znowu jakiś "Nobelek" należy się za ten tekst,

    Gratuluję najszczerzej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie żałuję, że nie zasiadasz w Kapitule noblowskiej...;o)

      Usuń
  6. Psia głowa jest pełna tajemnic i myśli, o których "nie śniło się nawet filozofom". Ja mam 2 pieski: jamniczka i kundelka. Moje skarbeńka. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy psy kochają to ponad miasrę, może się zakochał a może zobaczył, że nie jest wam miły tylko na przychodne, może mu psie serce biło radośnie gdy przyjeżdżaliście, może myślał, że będzie wasz? może, może może, mam dwa psy i trzy koty, teraz jestem w sanatorium a ślubny twierdzi, ze one nie rozumieją co się stało, dom niby jest ale jakby go nie było!
    j

    OdpowiedzUsuń
  8. może miał dni "pod psem" :) najważniejsze, że się "odobraził" :) Mam 3 psy i u każdego co innego w głowie siedzi, ciężko nadążyć:)

    OdpowiedzUsuń