Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 14 maja 2019

WWW, czyli Wielka Wyprawa Wrocławka...cz.3

Ten dzień zaczął się od dwóch klęsk...
     - Babciu, a my nie mamy flagi...- obwieścił Księciunio zmartwionym głosem zaraz po zajęciu miejsca w foteliku...
Zonk...
Babcia zapomniała flagi !!
A była przygotowana, czekała...
Echhhh...
     Druga klęska...


     Kościuszko pod Racławicami dał sobie radę, my "pod" Panoramą ponieśliśmy klęskę...
     Fakt, wiedziałam, że łatwo nie będzie, bo rezerwacje robi się ze sporym wyprzedzeniem...Liczyłam na farta...Przeliczyłam się...
     Humor poprawiła rezerwacja na niedzielę i Krasnoludek na koniku (na Krasnoludki zawsze można liczyć)...
Ale po klęskach, z reguły przychodzą sukcesy...
     Kiedy poszukiwaliśmy miejsca postojowego (chcieliśmy zdradzić parking "kaśki"), Dziadziusiowi wpadł w oko piknik pod Muzeum Narodowym...
     To mógł być sukces...
     Ale po euforii związanej ze zdobyciem biletów na Panoramę, Babci "pokiciały" się kierunki i wylądowaliśmy tutaj...


A nie...To kolejny Krasnoludek...;o)
Ale miejsce właściwe !!
     Nabrzeże Odry...Rzeka...Statki...Cała "wizytówka" Wrocławia przed oczami...
No to chlup !!


Chłopaki wskazywali Panu Kapitanowi drogę...


Babcia leżakuje...(Pod pledzikiem)...


Nasz Tygrysek też chwilami leżakował pod pledzikiem...;o)
     Było jak trzeba...
     Statek miał flagę...Słoneczko pięknie świeciło...Kawa była wyśmienita...Na brzegu stała kolejka do bramy ZOO...A my "zwiedzaliśmy" Wrocław oczami...;o)
     A po zacumowaniu udało się nam odnaleźć Piknik !!
I teraz to się dopiero zaczęła radocha...;o)
     Dwadzieścia lat w NATO i zamiast działań wojennych wszędzie słychać radosne okrzyki i śmiech dzieciarni...
     Żołnierze, Policjanci, Strażacy i Służba Więzienna urządzili Piknik...
Cudności wielkiej to był piknik...
     Księciunio najpierw troszkę się wstydził, ale kiedy załapał, że wystarczy wyciągnąć ręce do Żołnierzy, a Oni przetransportują go na "Langustę", czy "Leoparda", wykorzystywał to bez zahamowań, a wręcz domagał się "usługi"...
     A kiedy do zabawy włączył się Dziadziuś, Babcia awansowała na "pierwszego plecakowego" i "robiciela fotek"...

     Nie wiem jak Żołnierze ćwiczą swoją cierpliwość, ale jest ona ogromna...Równie wielka jak sprawność fizyczna, bo "przerzucili" tych Nielotów setki (Doroślakom też pomagali włazić)...
     A kiedy Pani Żołnierka pozwoliła Księciuniowi wziąć prawdziwy karabin do rąk (wiecie, taki z lunetą), a na dodatek pokazała gdzie patrzeć i jak patrzeć, obawiałam się, że to może być pierwsza miłość Księciunia, bo długo się na Panią Żołnierkę oglądał...
     Potem byli Strażacy...
     Tych to Księciunio kocha od urodzenia...;o)


     Ale siedzenie w wozie strażackim w hełmie strażackim, to był szczyt szczytów szczęścia...Nawet się Babcia trochę o majty bała, bo z takiego szczęścia to się mogło przytrafić nieszczęście, ale skoro jest się prawieŻołnierzem, prawieStrażakiem, a to dopiero połowa pikniku ??
     Nadszedł czas na Policjantów...
     Tego żeśmy się odrobinę obawiali, bo Księciunio czuje respekt straszny przed Policjantami i minę miał raczej niewyraźną...
     Do pierwszego stanowiska, na którym Pan Policjant pozwolił siąść za kierownicą radiowozu i ubrał Księciuniowi czapkę "drogówki"...
     Policjanci awansowali do grupy "Bardzo Fajni"...;o)
     A jak jeszcze pozwolono Księciuniowi włączyć syrenę !!
     Sam już teraz nie wie, czy chce być Żołnierzem, Strażakiem, czy Policjantem (bo motory Policjanci mieli najfajniejsze)...
Potem były roboty...
     Babcia spotkała znajomą...;o)


A Chłopaki przenieśli się do Służb Więziennych...
Co się o mało nie skończyło katastrofą, bo Ich załadowano tutaj...


     Nawet nie przypuszczałam, że wizyta w "więźniarce" może się tak podobać (szczególnie w "celi" dla niebezpiecznych)...
     Potem był mały sparing...

 
     Tarczy Księciunio wcale nie uniósł, a Dziadek uniósł i odstawił ze słowami:
"Ło Matko i Córko..."
     Ja skapitulowałam, spoglądając z podziwem na siedzące przy stoliku Kobiety (fakt, że gabaryty miały ździebełko większe niż ja)... 
     I już mieliśmy wychodzić, kiedy na naszej drodze stanął on...


     Podobał się Księciuniowi od pierwszego spojrzenia...Miał łapaczkę i gąsienice...Pulpit do obsługi był duży i miał kilka monitorów...Po prostu cudo !!
     Ale kiedy nagle ruszył w naszą stronę, Księciunio strategicznie przysunął się do Dziadka i "skurczył" się w sobie...Robot ewidentnie zmierzał do Księciunia...Mało, że jechał...Wyciągał do Księciunia "łapaczkę"...;o)
Podjechał na metr (Księciunio już był wbity w Dziadkowe nogi) i ramię wysięgnika ruszyło w stronę balonika, którego Księciunio przyciskał do piersi...;o)
Spojrzałam na Żołnierza, który obsługiwał sprzęt...Był skoncentrowany niesamowicie, jakby od tego zależało Jego życie...Jeden ruch Małolata i wycofałby sprzęt migusiem...;o)
Ale kapnęliśmy się o co chodzi...
Dziadziuś pomógł Księciuniowi podać balonika "robotowi" !!


     Wnuk był zachwycony, chociaż utrata balonika "od Żołnierzy" ewidentnie Go bolała...;o)
     "Robot" odrobinę się wycofał, a potem wrócił, oddał balonika i pięknie się nam ukłonił, a nawet pomachał na pożegnanie...


To była kropeczka na "i"...
     Księciunio piszczał z radości, podskakiwał jak przywiązany do gumki i ciągle gadał...Ilość zachwytów wypadała Mu z buzi, niczym naboje z karabinu maszynowego...
     I chyba tylko tej euforii mogę przypisać fakt, że w wojskowym namiocie, na wojskowym zydelku, Młody zjadł wojskową grochówkę !! (Jada tylko trzy zupy)...;o)
     Babcia załapała się na nasionka z Instytutu Wrocławskiego, i na książkę z przepisami regionalnymi...
     Niespieszny spacerek na parking i czas na odpoczynek...
Ale podziękowania się należą...
     I Muzeum Narodowemu, i Żołnierzom, i Strażakom, i Policjantom, i Służbom Więziennym...
     To był wspaniały Piknik !!
     Dziękujemy...:o)

12 komentarzy:

  1. Wow, na taki piknik i na rejs to ja też bym chciała!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wytrenowaliście Księciunia wycieczkowo, super z niego zawodnik, tyle atrakcji a on dał radę :)
    Sprostowanie takie, piknik był przed Urzędem Wojewódzkim, Muzeum Narodowe po drugiej stronie się znajduje i przed muzeum nie ma miejsca na taki wielgachny piknik, a przed województwem jest duży parking i zieleniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed Urzędem !! Prawdę mówisz...;o) Tyle, że my to tak bardziej po Muzeach śladów szukamy...;o)
      A pod Muzeum to Księciunio siusiał w krzakach...;o)

      Usuń
  3. Wspaniała wyprawa, ile emocji... Oj ciężko teraz będzie to przebić. Podziwiam Waszą kondycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrom emocji i przeżyć !! A wiesz, że Księciunio wspomina każdą z wypraw i każdą chce powtórzyć ?? A tutaj się już w czerepie kolejne lęgną...;o)
      Nasza kondycja to pikuś, my nieustannie podziwiamy Księciunia...;o)

      Usuń
  4. Widać, że Babcia dobrze się bawiła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarąbiście !! Ale bycie matroną zobowiązywało...;o)

      Usuń
  5. Aż żałuję, że te moje Szczerbate już takie duże....

    A Księciuniowi i Jego Dziadkom należą się wyrazy uznania:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tak się spieszymy...;o)

      Dziękujemy...:o)

      Usuń
  6. Piekny piknik! Ale ja bym nie dala rady :)))

    OdpowiedzUsuń