Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

sobota, 11 lutego 2017

Urlopowanie...cz.4



     Rany szybko mi się zagoiły. Mogłem już machać ogonkiem i wychodzić na spacerki. Nawet uszka mnie już nie bolały. A na pamiątkę został mi goły placek na grzbiecie, po wyrwanych kłaczkach. Wtedy moja Rodzina pojechała nad morze. Ja też pojechałem!
     Nawet nie bardzo marudziłem w aucie, żeby mnie nie zostawili z tymi obcymi psami.
I powiem wam, że morze jest straszne!
     Najpierw szliśmy przez park. Ładnie było. Drzewka, krzaczki, kwiatki. W sumie, to mi się nawet podobało, chociaż pachniało całkiem inaczej niż w domu. Pachniało szprotkowo.
     A potem stanęliśmy na takiej górce, która wcale nie jest górką, bo nazywa się wydmą i zobaczyłem piaskownicę. Ogromną!
     Ta piaskownica była taka duża, że zmieściłyby się wszystkie dzieci z mojego osiedla razem ze wszystkimi pieskami.
     Kiedy Mama rozkładała nasz kocyk, ja spróbowałem przekopać tą piaskownicę.
     Kopałem, kopałem, kopałem, ale tego piasku wcale nie ubywało. Jakbym tak sobie zakopał kość w tej piaskownicy, to nigdy bym jej nie znalazł.
     Taka wielka piaskownica nazywa się plaża, i wcale mi się nie podoba.
Piasek jest gorący i parzy w łapki, nie można zamerdać ogonkiem, bo piasek wpada do oczu i noska, a na tej plaży jest bardzo wiele obcych kocyków i obcych ludzi. W takim tłumie to można się całkiem zgubić!
Ale nie to jest nad morzem najgorsze…
     Nad morzem najgorsze jest morze!
Tyle wody…
     A na dodatek, jak się chcesz przyjrzeć z bliska, to ta woda łapie za łapki i wciąga do środka. Trzeba bardzo uważać!
Postanowiłem nigdzie nie ruszać się z kocyka. Nigdzie!


     Siadłem sobie na samym środku, żeby mnie to morze nie złapało, i żeby mi ogonek nie zwisał na piasek, i tak siedziałem.
Mama się ze mnie śmiała, że taki grzeczny to ja nigdy nie byłem.
Grzeczny?
     Aż mnie skręcało, żeby pograć w piłkę z Tatą i Miśkiem, albo budować zamek z Żabolką, ale jak ja potem znajdę drogę na nasz kocyk? Nie znajdę! I wtedy mnie to morze na pewno złapie, albo mnie zasypią tym piaskiem, bo jest go za dużo.
     Jak ja trochę piasku przyniosę do domu, to Mama zaraz krzyczy i zamiata, a tutaj? Nikt już dawno nie sprzątał!
A potem to było jeszcze straszniej!
     Tata przyszedł na kocyk i powiedział, że każdy, kto pierwszy raz jest nad morzem, musi mieć chrzest. Popatrzyłem na Mamę, czy czasem nie ma tego chrztu gdzieś schowanego, bo Mama zawsze wszystko ma spakowane (nawet moje kabanoski !!), ale nie miała. Za to Tata wziął mnie na ręce i zaniósł…
Gdzie?
Do morza!

Zaniósł i postawił tak, że mi to morze łapki zabierało!
Aua!
Wcale mi się ten chrzest nie podobał!
     Po co tej wody tyle jest? I po co ona łapie pieski za łapki? I dlaczego pachnie szprotkami? I dlaczego całkiem inaczej smakuje?
     Aż sobie przysiadłem z tego wszystkiego w tym morzu i patrzyłem jak mnie łapie. Chlup…Chlup…Chlup…
     Wieczorem wróciliśmy do naszych gospodarzy, a ja ciągle oblizywałem mój ogonek, i łapki oblizywałem.
Pięknie pachniałem szprotkami.
     Ale to był niestety, koniec naszego urlopu. Tata naprawił auto, Mama zapakowała mój koszyczek, a ja się martwiłem, że znowu będę musiał udawać, że wymiotuję. Nie musiałem.
Zasnąłem zaraz po tym, jak Mama ułożyła mnie w koszyku i obudziłem się pod naszym domem. To dopiero był piękny zapach…
Najpiękniejszy!

12 komentarzy:

  1. Tak zdecydowanie dom pachnie najlepiej :)
    Mieliśmy dwa psiaki i jeden malutki, był zdecydowanie wodowlazem ;) Do Odry na szczęście nie próbował włazić, ale już do Oławy to i owszem ;) Mówiłam: Darek do wody nie wolno, odwracałam się, a psa już koło mnie nie było, ino kręgi na wodzie się rozchodziły :) Większy Morus, nie cierpiał zaś wody.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nasz Lonia próbował mnie "ratować" z wody - miałam "bolesne" plecy przez dwa tygodnie... Jak mnie dopadł pływajacą "prawieżabką", wpił się pazurami w moje barki i tak dopłyneliśmy do brzegu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Prawieżabka" mnie totalnie rozmiękczyła...;o)

      Usuń
  3. Oczywiście, że morze jest okropne, a już piasek włażący w łapki, ogon i uszy szczególnie. Kto to widziała, tyle piachu i to niesprzątanego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile strasznych wrażeń.... nic dziwnego, że piesek zasnął)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasnął, bo go Pani naszprycowała psychotropami !! Cały urlop przeliczałam dawki, żeby się nie powtórzyła "jazda" w tamtą stronę...;o)

      Usuń
  5. Tu głupotę klepię,
    lecz w domu najlepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet piesy prawdę znają,
      że wszyscy domy kochają...;o)

      Usuń
  6. Morze jest okropne, no, chyba żeby tylko łazić po plaży boso i gapić się na fale. Ale zanurzać się... Brrr... Chociaż Bałtyk podobno mało słony, zawsze mi oczy wyżerał. Do kitu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz !! O wyżeraniu oczu Cezary nie pomyślał...;o)

      Usuń