Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 22 stycznia 2017

Kudłata impreza...



Urodziny…
Czy wy wiecie, co to są urodziny?
     To taki bardzo fajny dzień, kiedy piesek jest najważniejszy w całym domu, a wszyscy mają dla pieska czas, chodzą z nim na spacerek i drapią za uszkiem.
Że tak jest codziennie?
No tak, ale codziennie nie dostaje się urodzinowych prezentów!
Ale muszę wam to wszystko opowiedzieć od początku…
     Zaraz po porannym spacerze z Misiem, na którym musiałem siusiać w biegu, bo Miś bardzo szybko biega i wcale się nie zatrzymuje przy krzaczkach, Żabolka ściągnęła mi obróżkę i założyła muszkę. To taka kokardka na szyi, którą nosił Miś, jak jeszcze był małym Misiem i nie biegał tak szybko. Dostałem tą muszkę, a Żabolka powiedziała, że dzisiaj muszę być bardzo eleganckim pieskiem, bo mam urodziny. 
     Szkoda, że nie mogłem dosięgnąć tej muszki ząbkami, bo bym ją troszkę poprawił. 
     Mama naszykowała mi piękny tort z wątróbki, parówek i wędzonych szprotek. Nigdy nie widziałem tak pięknego tortu!  
     A potem były prezenty… 
     Dostałem kostki do czyszczenia ząbków, i ogromną, prawdziwą kość, której nawet nie mogłem unieść, i piłeczkę…
Ta poprzednia piłeczka strasznie mi się zestarzała, i wcale nie chciała już się ze mną bawić. Nowa piłeczka była jeszcze piękniejsza!
Była oczywiście różowa, bo ze wszystkich piłeczek zawsze wybierałem różowe, miała takie śmieszne, gumowe kolce, a jak się ją popchnęło noskiem, to tak śmiesznie podskakiwała.
     Tata mi rzucał tą piłeczkę, a ja biegałem i ją przynosiłem, ale wcale nie oddawałem Tacie, tylko uciekałem, a wtedy Tata zaczynał mnie gonić. I Misiu mnie gonił, i Żabolek. A potem to już wszyscy, wszystkich gonili! 
     Musiałem się bardzo starać, żeby tej mojej nowej piłeczki nie zgubić, więc mocniej złapałem ją ząbkami, a wtedy ona zrobiła:
Piiii!
Ależ ja się wystraszyłem!
     Upuściłem piłeczkę i przyglądałem się jej bardzo, a potem ją dokładnie obwąchałem, a potem polizałem…
Bo może tą piłeczkę zabolało, że ją tak mocno ząbkami trzymałem?
A to przecież była najpiękniejsza piłeczka na świecie!
     W domu zrobiło się bardzo cicho, bo wszyscy obserwowali mnie, a ja obserwowałem piłeczkę. 
     Nie wiedziałem, co trzeba zrobić z taką piszczącą piłeczką, więc wziąłem ją delikatnie do pyszczka i zaniosłem do koszyczka. Może jej się kręciło w głowie od tego biegania? 
     Nawet jej poprawiłem podusię i kocyk, żeby miała wygodnie.
Piłeczka już nie piszczała.
     Ale mnie minęła ochota na zabawę, więc położyłem się koło koszyczka i pilnowałem, żeby ktoś mojej piłeczki za mocno nie ściskał zębami. 
     Wieczorem, to nawet chciałem iść z nią na spacerek, ale Tata się nie zgodził.
     - Albo spacer, albo piłeczka! – tak powiedział.
     Miałem już zrezygnować z tego spaceru, ale bardzo chciałem zrobić siku, i kupkę też chciałem, bo mój brzuszek był bardzo pełny od tego tortu ze szprotkami i wątróbką, ale co zrobiłem krok, to mi się przypominało, że piłeczka sama w koszyku zostaje.
I tak biegałem od Taty, do koszyka.
Misiek z Żabolkiem tylko czekali, żeby złapać moją piłeczkę w zęby!
Dopiero Mama mnie uratowała.
     - Popilnuję piłeczki! – powiedziała, i usiadła koło koszyka.
Ufff…
Mamy chyba nie łapią piłeczek w zęby?
     Nie byłem pewien, więc bardzo szybko zrobiłem siku i kupkę pod moim drzewem, i zanim Tata zszedł ze schodów, to ja już byłem gotowy do powrotu.
Może to dobrze, że potrenowałem to sikanie w biegu na spacerach z Misiem?
     Mama bardzo się ze mnie śmiała, kiedy Tata opowiadał jej o spacerze, a potem poczochrała mnie za uszkiem…
     - Mój ty szczeniaczku! – wyszeptała.
     - Hau! Mamo! 
     Ja już nie jestem szczeniaczkiem! Ja mam rok! Jestem już bardzo dużym psem, z najpiękniejszą piłeczką na świecie! 
     Wiem już, że jak spada pilot od telewizora, to nie wolno go naprawiać, bo wtedy zostają ślady ząbków na obudowie, i Tata się bardzo gniewa. 
     Wiem, że te czarne piłeczki, które robi Mama, to nie są piłeczki, tylko skarpetki Taty, i takimi piłeczkami nie wolno się bawić, bo na nich też zostają ślady ząbków, ale wtedy gniewa się Mama. 
     Ślady ząbków mogę zostawiać tylko na swoich zabawkach i kapciach, które dostaję od Mamy i Taty. Bo to są wtedy już moje kapcie i nikt się nie gniewa.
Przecież nie będę się gniewał na własne ząbki?
     Ale Mama tylko mocniej mnie przytuliła…

16 komentarzy:

  1. Piłeczka - najważniejsze wyposażenie psa! Moja psina co roku dostawała specjalną piłeczkę kupowaną na parafialnym odpuście :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piłeczka i stary kapeć !! A kapeć musiał być koniecznie czerwony !! Cezary był prawdziwym estetą...;o)

      Usuń
  2. Właśnie na takiej mojej "piłeczce", nasz piesek wygryzł mi dziurę wtedy, gdy dopiero uczył się manier w naszym domu ;)
    Serdeczności ślę, Gordyjko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "piłeczki" to prawdziwe psie przekleństwo...;o) Same w zęby wpadają...;o)

      Usuń
  3. Mam teraz młodziaka kota z piłeczką, którą zabawia leciwe psy. Psy całkiem są pod jego urokiem...pozwalają na wszystko......;o)
    Cudownie się czyta jak Twój psiak był mądry..... Ja też byłam tyle razy zaskakiwana psią mądrością i przywiązaniem.......;o)To jest dopiero UCZUCIE! ....;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniało mi się jak naszej Lassie dawaliśmy prezenty pod choinkę.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Były i pod choinką, i na "zająca", i z wypadów "bez piesa"...Toż to był członek Rodziny !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualnie psica u mojej mamy jest straszliwym gryzoniem i szkodnikiem. Mamy nadzieję, że jej to jednak minie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Urodziny całą gębą mama i tata zrobiła!:))Ja sprawiłam sobie kota i teraz kota dostaje po tym co widzę jak wracam z pracy:)))
    Podrap psine za uszkiem od cioci eli:)

    OdpowiedzUsuń