Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 12 kwietnia 2015

Co w trawie piszczy, czyli sprawozdanie z Wrzosowiska...

     No to się udało !!
     Nie wiem, czy Wiosna zareagowała na naszą petycję, czy wystraszyła się komentarzy Dagmary, czy zawstydziła się widząc konkurencję na Wrzosowisku...Ale się udało !!
Wiosna zaczęła nieśmiało dopieszczać Człowieki...:o)
     Jak wyglądała konkurencja ??
Hmmm...
     Doprowadzona niemal do rozpaczy panoszącą się aurą, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zmusić Wiosnę do "wyklucia"...
     Skoro niebieski kolor wycisza, zielony niesie nadzieję, a czerwony drażni byka, to Wiosna też musi mieć jakąś "Achillesową piętusię"...
Może żółty ??
Spróbowałam...


     Co prawda, w ten dzień temperaturowej rozpusty jeszcze nie było, bo termometr w "Nagusku" nie chciał się przebić wyżej dziesięciu stopni, a przejmujący wiatr hulał między uszami, ale nie odpuściłam...
Dreptałam w tych wiosennych barwach, zapamiętale wysiewając warzywka...


     Pan N. postanowił ucywilizować odrobinę ten nasz ugór, a że wszystkim Skazańcom przysługuje odrobina luksusu, urządził nam "spacerniak"...


Piękny jest...Równiutki...
     Po trudach przedzierania się przez chaszcze i potykania się o wystające z ziemi karcze, spacer po naszych alejkach wydaje się cudem natury...
No to spacerujemy...
     Spacerujemy, bo na końcu naszego "spacerniaka" posadziliśmy krzaczory, więc nieźle się nadreptamy w odwiedziny...


A krzaczory spisują się pięknie...
     Posadzone w ekstremalnych warunkach, które przypłaciłam anginą, już się cudnie zazieleniły...Może to z ciekawości, co też jeszcze wymyślimy za duractwa...;o)
     W każdym razie, nasz "Maliniak" ma się nieźle, a ja anginę przecież wyleczę...
Chyba...
     Wracajmy do Wiosny...
     Zawstydzona moim heroicznym czynem nieboga, bardzo ambicjonalnie do tematu podeszła, i już na drugi dzień nabiła na termometrze "16"...
Niebo było bezchmurne, wiaterek ucichł...
     No to Pan N. zarządził czasowe leżakowanie...


     Z barw wiosennych pozostała jedynie chusteczka, żeby sobie Wiosna nie myślała, że całkiem odpuściłam...
     Ale na hamaczek wpełzałam z ogromną przyjemnością...
     Stan ocieplenia nie tylko ja zauważyłam...
     Okazało się, że nasz ugór, zwany Wrzosowiskiem, ma jeszcze innych lokatorów...


     Zwinki, z wielką przyjemnością wygrzewały swoje ciałka, przyglądając się nam z zainteresowaniem, i szeleszcząc w suchej trawie...
Prawdziwy "Park Jurajski 3/4"...
No i się porobiło...
     Mimo zmęczenia, mimo bolących mięśni, mimo strzelania w kościach i anginy, postanowiliśmy cykl odwiedzin Wrzosowiska rozszerzyć o dzień trzeci...
     O świcie pognaliśmy na północ...
     Pan N. dopieszczał "fundament" pod nasze siedlisko...


     Oczywiście w towarzystwie Filipa, który monitoruje stan przygotowań przez cały czas (że o monitoringu stanu kanapek nie wspomnę)...
     A ja wzięłam się za odchwaszczanie sztobrów...
I nagle...


Tak, tak...
Wzrok nas nie myli...
Nasza wierzba zaczęła rozkwitać...
     Może jeszcze skromnie, ale siedzi w ziemi dopiero dwa tygodnie, więc każdy "baziek" witany jest przez nas entuzjastycznie...
     Nasz płot rośnie !!


     A my po tych trzech dniach orki na ugorze, ledwie ducha w sobie czujemy...
     I z przerażeniem myślimy, jakiej siły ducha będzie nam potrzeba, kiedy już stanie domek, Wiosna rozbuja się na dobre, a ziemia rozkwitnie zielenią. żeby wsiąść do "Naguska" i wrócić do cywilizacji ??
     To będzie trudne zadanie...
Bardzo trudne...

8 komentarzy:

  1. Na pewno powrócić nie będzie łatwo. :)
    Filipowi dużo kanapek życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mnie pocieszyłaś...;o)

    Filipowi krzywda się nie dzieje, bo oprócz plecaka pełnego kanapek i woreczka z kosteczkami, taszczonego "dla Filipa", załapuje się na pokarmy doraźne, np.: kiełbaskę z ogniska...;o)
    Przy takich zapasach wystarcza strawy i dla Filipa, i dla Suni, i dla Małego (imion nie znamy to tak nazywamy roboczo)...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musicie postawić lokatora na stałe, stracha na ptaszyska z nieba, żeby nie wydziobały warzywek ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  4. No cudnie po prostu!
    Tylko uważajcie żeby Was te mini-warany nie zaatakowały:-)))
    I nie lenić się za bardzo - bo na wiosnę zawsze najwięcej roboty!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudnie...:o)
      "Warany" póki co przyglądają się nam z zainteresowaniem...;o)
      Za bardzo nie, tylko tak ciut-ciut...:o)

      Usuń