Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

czwartek, 20 września 2012

Telefoniczna plaga...

     Nie powiem, żeby była ze mnie gadzina publiczna, ale w neciku sporo krąży linków dotyczących mnie jako persony i co jest raczej oczywiste, mojej firmy...Taki los...Chcesz istnieć w XXI wieku to zacznij od internetu...No to istnieję...
Może nie ja jako całość, ale moje dane teleinformatyczne istnieją...
Jaki jest skutek owego "istnienia"...??
Skutkiem jest hurtowe odbieranie telefonu od różnych "Podpowiadaczy- Dobroczyńców"...
     To, że destabilizuje mi to pracę to "pikuś", to że marnotrawi mi to czas to "pryszcz", to że mnie to irytuje...to jest problem...
Nie to, żeby mnie irytowało samo odbieranie połączeń...Irytuje mnie, że według Rozmówcy, mam się przed nim tłumaczyć z podjętych decyzji...
Orzesz...(ko)...
Ostatnio na telefonicznym "topie" są firmy doradztwa finansowego...
Kolejni "dobrodzieje"...
No cóż...Przeżyłam już Operatorów telefonii komórkowej dzwoniących po kilka razy w tygodniu z ofertami "nie do odrzucenia", które ja, jako genetyczny opornik jednak odrzucałam...Przeżyłam infolinie bankowe, które przyznawały mi zaocznie kredyty na kosmiczne kwoty, które ja, opętana ową zaraza odmowy również traktowałam kategorycznie...Przeżyje pewnie i owych Doradców...Chociaż...
Hmmm...
Dzwoni telefon...
Odkładam sterty papierzysk, które właśnie usiłuję przeanalizować i odbieram...
Miły męski głos przedstawia się uprzejmie z imienia i nazwiska, i pyta czy mogę mu poświęcić minutkę...Tematu owego "zajęcia" nie zdradza, nie zdradza również profilu działalności reprezentowanej firmy...
Następuje słowotok...
Z wyrzucanych zdań zaczynam wyławiać meritum i kiedy Rozmówca rzuca w słuchawkę zaczepne:
     - Kiedy możemy się spotkać na prezentacji ??
     - Nie jestem zainteresowana... - odpowiadam grzecznie...
I wówczas następuje atak...
     - Prezentacja jest króciutka, ledwie pół godziny...
     - Nie jestem zainteresowana... - potwierdzam...
     - Ależ to bardzo przydatna wiedza...Pomożemy pani podjąć decyzję w kwestii przyszłej emerytury, bieżących inwestycji, długofalowego zabezpieczenia majątku, gospodarki kredytowej... - wypluwa z siebie jednym tchem Pan o miłym głosie...
     - Nie jestem zainteresowana... - powtarzam, bo może czegoś nie zrozumiał z wcześniejszych moich wypowiedzi...
     - Dlaczego ?? - słyszę w słuchawce i moja półgóralska krew wrze...
     - Czy jest jakiś powód obligujący mnie to tłumaczenia się z własnych decyzji ?? - pytam...
     - Nie zdaje sobie pani sprawy z przydatności wiedzy jaką możemy udostępnić... - słyszę w odpowiedzi...
     - Za drobną opłatą... - kończę na głos zdanie Rozmówcy...
W słuchawce panuje cisza...
     - Prezentacja jest bezpłatna... - pada po chwili...
     - To prezentacja wystarczy, żebym się wzbogaciła tak znacznie ?? - uściślam zakres proponowanej usługi...
     - Nooo... - Pan milknie...
     - Czy to wszystko ?? - pytam, żeby nie wyjść na źle wychowaną i nie rozłączyć się trakcie rozmowy...
     - Niech pani to przemyśli... - próbuje ponownie pan "doradca"...
     - Od kilkudziesięciu lat nie robię nic innego tylko myślę i dzięki temu znalazł pan moja firmę w sieci, a że nie przewiduję żadnego zaćmienia umysłowego to pozwoli pan, że będę kontynuować mój proces myślowy bez konieczności dyskutowania o ewentualnej pańskiej prowizji...A tak poza tym, jestem Emerytką z emeryturą dziewięćset złotych, w firmie dorabiam sobie na czynsz, żeby mnie komornik pod most nie wysłał, z majątku doczesnego mam Nokie 3310, na którą pan właśnie dzwoni, a kredyty spłacają za mnie sąsiedzi...Takie wytłumaczenie jest dla pana przyswajalne ??
No cóż...Pan był chyba gorzej wychowany niż ja, albo go w szkole na lekcjach o dobrym wychowaniu nie było, bo rozłączył się bez pożegnania...
     Siadłam do przerwanej pracy, a "zły" chichotał mi na ramieniu...
     - Emerytka...hihihihi...   

10 komentarzy:

  1. To było kłamstwo z premedytacją, z premedytacją, żeby go wkurzyć ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  2. jantoni341.bloog.pl20 września 2012 15:50

    Ja, po pierwszej mojej odmowie
    i niezrozumieniu przez dzwoniącego,
    grzecznie przerywam i z satysfakcją mówię:
    do widzenia rozłączając rozmowę.
    pozdrawiam.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja czasem lubię wziąć odwecik i podręczyć :o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl20 września 2012 22:36

      To zależy od czasu,
      który mogę poświęcić,
      nawet zdarza się,
      że słysząc pierwsze
      słowa, po prostu
      rozłączam się.
      LW

      Usuń
  3. Ja zawsze się powołuję,że mam syna agenta ubezpieczeniowego i kończą rozmowę...:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To następnym razem powołam się na Twojego Syna...;o)

      Usuń
  4. Nie wypada mi nic, tylko zaproponować ci doradzanie, tylko zastanawiam się w czym mam ci doradzać, coś wymyslę...
    j

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo ja też nie cierpię naciskających mnie na przyjecie jakiejkolwiek propozycji:)) świetnie go spławiłas :)

    OdpowiedzUsuń