Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 29 stycznia 2025

Zakrzywienie czasoprzestrzeni, czyli Dziadkowie na gigancie...

     Po dwóch turnusach Dziadkowie zarządzili przerwę w realizowaniu wypoczynku feryjnego...

     "Jak mus to mus" - decyzję przyjęły "na klatę" Wnuki, a Dziadkowie...

     W 2023 roku otrzymaliśmy od Misiowej Rodzinki voucher na "magiczną kolację"...

     Wiosna już była zorganizowana, lato - wiadomo, Wrzosowisko wygrywa z każdą atrakcją...

     - Ogarniemy to na rocznicę ślubu... - zaplanowała Gordyjka...(sierpień, wrzesień)

Wchodzę na panel rezerwacyjny...Lipa...Krakowa znaleźć nie mogę, a do Gdańska kawałek...

     - Spróbujemy na Twoje urodziny...- oświadczyłam Panu N. ...(październik)

Wchodzę na panel rezerwacyjny...Lipa...Kraków znowu nieobecny...Trzy Miasta...Do każdego kawał drogi...Echhh...

     - Trzeba spróbować na moje urodziny... - wymruczałam poirytowana...(listopad)

Znowu na panelu trzy Miasta, ale żadne z nich nie jest Krakowem...Totalna lipa !!

     Dzwonię to organizatora...

     - Kraków ?? Bywa, że w jeden dzień schodzi...Czasem bywa przez dwa dni...Niech Pani próbuje jak wrzucamy, w połowie miesiąca... - informuje mnie miły głos w słuchawce...

Spoglądam na datownik...16-ty listopad !! Echhh...

     Piętnastego grudnia do porannej kawy loguję się na panel...Jest !! Jest Kraków utracony !! ;o)

Aż mi się łapy z przejęcia trzęsą...Kawa stygnie w samotności...

Wydruk...I mamy !!

     26 stycznia 2025...;o)

No to przerwa z "feriowaniu" po takich przejściach być musiała...;o)

     Restauracja pod kominkiem...Ulica Bracka...(Deszcz nie padał)...

Wnętrza piwnicy klimatyczne...

     W magicznej kolacji bierze udział dziesięć par...I Magik, oczywiście...;o)

Sztuczki karciane...Totalny relaks...;o)

I kolacja...

     Carpaccio z pieczonego buraka...

     Zachichotaliśmy na wspomnienie niedawnych degustacji...;o) Pojeść nie pojesz, ale ile się uśmiejesz...;o)

Odrobina magii, żebyśmy z klimatu nie wyszli...

     Danie główne...

     Pieczona kaczka, pieczone jabłka, kopytka i czerwona kapusta...Kopytkami Gordyjkę ujęli...Kaczkę, no cóż, zjadłam...;o)

     Pan Magik dalej nas oczarowywał (sympatyczny Chłopak z dowcipem)...

     I deserek...A wiadomo, że Gordyjki deserki lubią bardzo...;o)

     Fondant (czekoladowe ciastko z płynną czekoladą) i lody waniliowe...

Milusie to było...;o)

Obsługa sympatyczna, impreza udana...Z jednym zastrzeżeniem...

     Piwnica jak to piwnica...Ziąb przenikał do kości...Wyszłam ze zmarzniętym nosem i dłońmi...Niemiłe uczucie jak na pobyt w restauracji...Gazowe piecyki były porozstawiane, ale grzanie na poziomie mizernym lub wcale...Ewidentnie restauracja na upalne, letnie dni...;o)

     Ale wieczór bardzo miły, relaks zaliczony, Dziadkowie "odchamieni"...;o)

     Wracamy na utarte tory...Od poniedziałku rządy Tygryska...;o)

3 komentarze:

  1. Takie prezenty są fajowe, samemu nie zawsze się zdecydujemy lub terminów brak, a tu dodatkowe atrakcje. Dobrze, gdy takie vouchery mają długą ważność...
    Nie lubię piwnic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten był na trzy lata...;o)
      Też nie lubię marznąć...;o)

      Usuń
  2. Hohoho Gordyjka co i rusz smakuje Wielkiego Świata!!!
    Na takie wyjścia kulinarne to najlepiej iść po...obiedzie :D
    Ja se mogę pośmieszkować, a najważniejsze żeście się dobrze bawili :)
    To Carpaccio z pieczonego buraka, to te buraki jakoś specjalnie dosmaczone?

    OdpowiedzUsuń