- Teraz to już tak statecznie nie będzie...- wymruczałam, kiedy jechaliśmy po Princeskę...
Wiadomo...Princeska to żywioł...;o)
Ale początek był niespodziewany...
- Babciu...Nie umrzecie ?! Powiedz, że nie umrzecie...Ja nie chcę !!
Masz Babciu placek...;o)
Skąd się tematyka z nagła wzięła ??
Klasa Princeski przed feriami przygotowywała przedstawienie na "DzieńBabciowoDziadkowy" i część dzieciaków już dziadków nie ma...Princeska wpadła w panikę emocjonalną...Przerabialiśmy to z naszymi Dzieciakami...Serca się nam kroiły...
Kilka wygłupów i równowaga odzyskana...;o)
Żeby totalnie humor Princeski poprawić, ruszyliśmy "odbezpieczać" naszą Bombę...
Najpierw rolki...
- Myślałam, że też będziecie jeździć...- zganiła nas Wnuczka...
- Dzisiaj sobie odpuścimy...- oględnie wyjaśniłam...
Potem tor "ninja"...Bo bez wiszenia życia nie ma...
I odrobinka plastyki...;o)
Ufff...
Bomba rozbrojona...;o)
Plan na kolejny dzień był już gotowy...
Wbijamy się na lodowisko !!
Wbijamy, bo łatwo nie będzie...;o)
Przed południem na lodowisku trwa feryjna nauka jazdy...
- Pojedziemy w porze obiadowej, to powinno być luźniej...- takie było założenie...
Ha...Ha...Ha...
Tłum chętnych wypełnił cały hol, a Obsługa nieźle musiała się sprężać...Koniec kolejki się nie załapał...
Przypominam, że to "nie potrzebne" lodowisko...;o)
Tym razem zawodu nie było...
- Macie łyżwy !! - zakrzyknęła Princeska...- Będziecie jeździć !!
No cóż...Resztka rozsądku podpowiadała, że albo wrotki, albo łyżwy...Zwycięzca mógł być jeden...;o)
Jak sobie Wnuczka radziła ??
Rewelacyjnie !! ;o)
A postęp umiejętności następował po każdym przejechanym kółku...
Princeska złapała bakcyla...;o)
Godzinna jazda wycisnęła sporo potu i spowodowała wielką chęć poleżenia na kanapie...
Hurrrra !! ;o)
To były nasze pewniaki (organizacyjne), trzeci dzień miał być "na żywioł"...
No i był...
Animacje sportowe na hali MOSiR-u...
Emocje iście olimpijskie (część rywalizacji na czas)...Dzieciaki przejęte i zaangażowane...Trenerzy ze świętą cierpliwością...A Dziadek...
Ha !!
Dziadek został zaproszony na parkiet i uczestniczył w zajęciach...;o) Moja Gwiazda MOSiRu...;o)
Wnuczka aż spuchła z dumy...;o)
O, patrząc na mojego Leona, to lekko nie będzie, misje psiego patrolu są wyczerpujące! a sale zabaw sprawdzone w każdym calu!
OdpowiedzUsuńAle może Wasz Tygrysek ma inne upodobania!
jotka
Psi patrol to pewniak, sala zabaw też się pewnie znajdzie, a reszta wyjdzie w praniu...;o)
UsuńZacisze Lenki
OdpowiedzUsuń15:51
Wspaniała niedziela, podziwiam ile w Was energii. Nie miałam okazji być na Jasnej Górze i pewnie już zdrowie nie pozwoli. Wychowywałam się prawie bez babć i dziadków i jest to spora strata. Jedną babcię pamiętam jak w wieku przedszkolnym czytała lub opowiadała bajki, o atrakcjach nie było mowy, bo była schorowana. Oj chciałoby się dziś usiąść razem i o wiele rzeczy zapytać... Pozdrawiam Was serdecznie.
Wyleciałaś w kosmos...;o)
UsuńWtedy Dziadkowie mieli trochę niżej poprzeczkę, już czytanie bajek było dobrodziejstwem...;o) Z atrakcji był trzepak i grzebanie kijem w kałuży...;o))
Ha, czyli ferie razy trzy! Super! Trzeba mieć zdrowie... Jakie to teraz udogodnienia, organizacja, kolejki... a ja jeździłam na łyżwach na zamarzniętej sadzawce we własnym sadzie... i lądowałam na pupie bez przerwy... dawno to było
OdpowiedzUsuń