Nie tak dawno temu...Za lasami...Za górami...Rozeszła się wieść, że jeden z Zamków zaatakowali okrutni Barbarzyńcy...Prawdziwi Wikingowie !!
Musieli się okrutnie natrudzić, bo Zamek leży wiele, bardzo wiele kilometrów od Morza, ale atak to atak, i trzeba mu dać odpór...
Księciunio i Princeska długo nie myśleli...Wikingowie to Wikingowie !! Nawet na piechotę...;o)
Trzeba zorganizować wyprawę i Barbarzyńców przegonić...
Zaraz po drugim śniadaniu ruszyła Pierwsza Wielka Wyprawa przeciw Barbarzyńcom...Księciunio...Princeska...Dziadziuś...Babcia...Książę Lucky pozostał w Zaścianku bronić rezydencji (i wyspać się w spokoju)...
Widok jaki zastali na miejscu mroził krew w żyłach...Wszędzie barbarzyńskie namioty...Wokół sami Wikingowie...
|
Ten Pan to też Wiking, tylko w kamuflażu...;o)
|
Trzeba sprawdzić jakie szkody poczynili Okrutnicy na Zamku...
Zamek wyglądał nieźle, a liczebność Obrońców rosła z minuty na minutę, bo Panie w kasie dwoiły się i troiły (najliczniej prezentowała się kolejka przed kasą)...;o)
Księciunio i Princeska sprawdzili każdy zakamarek Zamku, wdrapali się na wszystkie podesty, zajrzeli do każdej dziury, a nawet spróbowali, czy dyby się nie zepsuły...Pozostało jeszcze sprawdzić, czy Nieprzyjaciel jakiejś zasadzki nie szykuje, i czy do Zamku nie zbliżają się kolejni Wikingowie...
Najpierw sprawdzała Princeska...
Potem sprawę zbadał Księciunio...
Jesteśmy bezpieczni !!
Wystarczy wygonić Barbarzyńców z Zamku i odetchniemy z ulgą...
Nagle...Wśród wyciszonych rozmów i świstu wiatru dało się słyszeć złowieszczy odgłos...Miarowy...Jednostajny...Jakby ktoś w oddali na bębenku grał...
A to kiszki Księciunia i Princeski marsza grały !! Takie były głodne !!
Koniecznie przed ostatecznym starciem kiszki trzeba nakarmić...;o)
Tośmy innych Obrońców na straży pozostawili (a ich liczebność dowodziła, że Wikingowie nie mają szans) i ruszyliśmy na podbój jednej z Restauracji (pozdrawiamy Panią Kelnerkę, którą apetyt naszych Wnuków wprawił w wyśmienity humor)...;o)
Z obiadu pozostały...
Zniknęła zupka, zniknęło drugie danie, wielki dzbanek lemoniady, a nawet wielgachne lody na deser...(Babci udało się schować maleńki kąsek dla Księcia Luckiego, żeby z wyprawy z pustymi rękami nie wracać)...;o)
Czas na bezpośrednie starcie !!
Ale po drodze Volva (skandynawska wieszczka) rzuciła na nas czary i zamiast na Zamek trafiliśmy...
|
Księciunio uwięziony... |
|
Przymusowa praca... |
|
Mecz z Babcią... |
|
Tkanie pajęczyny... |
|
120-ty kurs na karuzeli... |
|
Abonament na autka (Księciunio kończył i zaczynał jednocześnie)... |
Do Krainy Magicznych Tortur !!
Volva to bardzo niebezpieczna istota !!
Babcia z Dziadkiem usiłowali ze wszystkich sił wyrwać Księciunia i Princeskę ze złego czary...;o)
I kiedy już tracili nadzieję...
|
Ależ Babcię korciło...;o) |
Bo Kraina Magicznych Tortur odkrywała coraz mroczniejsze pułapki (ta siatka jest genialna !!)...
Babci i Dziadkowi pomogła nasza mała Bohaterka - Princeska...
- Siku !! - rozległo się po lasach i polach...
Złe moce czmychnęły gdzie pieprz rośnie...Babcia z Princeską czmychnęły za najbliższy krzaczek...I Dzielna Ekipa mogła wrócić do walki...
Tyle że, Wikingom znudziło się czekanie na nas...Z nudów zaczęli walczyć między sobą, a bitewne okrzyki rozbrzmiewały po całej okolicy...
Pewnie jak się zmęczą to topory popakują, namioty zwiną i do siebie wrócą...
Teraz już wiedzą, że nie z byle kim mają do czynienia, i że my Ogrodzieńca nie oddamy !!
Choćby nas nawet Volva lodami kusiła...;o)
Ogrodzieniec miło wspominam jednakoż wrażych Wikingów tam nie spotkałam ;)
OdpowiedzUsuńFajnie wam tam było pomimo tych wojów różnych, a może i po trosze dlatego :)
Jak się dobrze trafi to można spotkać bardzo ciekawe persony, a nawet duchy !! ;o) My dostaliśmy w "gratisie" rajd motocyklowy (oprócz Barbarzyńców)...;o)
UsuńNo dobrze, że na koniec podałaś, gdzie to starcie się odbyło, bo już myślałam, że do Skandynawii zawędrowaliście ;-)
OdpowiedzUsuńTeraz to Wikingów więcej w Ogrodzieńcu niż w Skandynawii...;o)
UsuńW tym roku grasowaliśmy bardzo stacjonarnie...;o)
Oooo, często najwięcej atrakcji jest najbliżej; ta filiżanka jeżdżąca bardzo mi się podoba, nadawałaby się jako wanna, pardon, basen do ogrodu...
UsuńWiem gdzie stoją takie "zapasowe"...;o)
UsuńMają zapasowe? To biorę!
UsuńMoże być bez kółeczek
UsuńTo ja byłam, notaria
UsuńA rozważyłaś, że mają drzwiczki i woda Ci będzie wyciekać ?? A w dnie jest ogromna dziura na prowadnicę !! Nie chcę niszczyć Twoich marzeń, ale jak iść "siedzieć", to za coś konkretnego...;o)
UsuńTo się zalepi! Są sposoby. W dnie odrobinę dziury musi być na odpływ. Mam już cały plan jak to by się dało zrobić. Ale bym szyku zadała! Wszyscy sąsiedzi by mi zazdrościli ;-)
UsuńTo znowu ja byłam - notaria
UsuńZazdraszczanie sąsiedzkie na pierwszym miejscu !! Pewnie by Cię nawet w gazecie opisali...;o) Przy okazji sprawdzę, jak wysoki płot mają...;o)
UsuńPamiętasz "Kingsajz"? Nadszyszkownik Kilkujadek (Jerzy Stuhr) bierze gorącą kąpiel w czajniczku, a trzeba gonić uciekinierów, Adasia chyba, no i co robi? Woła: "Czajnik na wrotkę i za nim!". Więc myślę, że i tutaj dałoby się - dopóki są kołeczka - na "wrotkę" jakąś i staranować zabezpieczenia ;-)
UsuńWidzę, że Twój plan jest dopracowany w najmniejszych szczegółach !! Wrotkę mam !! Nawet dwie...;o) To będzie prawdziwie epickie przedsięwzięcie...;o) Szkoda, że w zestawie nie ma imbryczka, prezentowałabyś się jeszcze godniej !!
UsuńDzieci spędzają pożytecznie czas dziadkowie też coś z tego mają i świetnie.
OdpowiedzUsuńPo prostu...Dziecinniejemy...;o)
UsuńTam akurat nie byłam, ale skoro Wy go bronicie, to nie ucieknie!
OdpowiedzUsuńjotka
Będziemy się starać...Chociaż tych zamków do obrony mamy sporo...;o)
UsuńI ja tam byłam, miód przepyszny piłam...:)))
OdpowiedzUsuńI Zamku pilnowałaś, jak Gordyjka brykała...;o)
UsuńBardzo lubię Ogrodzieniec. Kawał zamku, jest co zwiedzać. Bylismy chyba 6 lat temu. Rewelacyjny post Gordyjko. Podobało mi się :) Pozdrawiam serdecznie Kasinyswiat
OdpowiedzUsuńTo sympatie do Zamków mamy podobne...;o)
Usuń