Zrobiłam 723 skłono-przysiady !!
723...
Dokładnie tyle było na Wrzosowisku pięknie rozkwitłych mniszków lekarskich...
Żeby chociaż kwitły koło siebie...Nie !! Musiałam przedreptać te nasze 30 arów w dwóch kierunkach, zygzakiem...
Pan N. skopywał kolejne grządki...
Lucky uważnie śledził co porabiam...Wąchał...Sprawdzał...I nagle poszedł położyć się na jednym z kompostowników, na którym "zagon" mniszków prezentował się pięknie...
Przypadek ??
Tak myślałam do momentu, kiedy podeszłam do kompostownika z moim kubełkiem, a Lucky podniósł się zadowolony (mało mu się ogon z radości nie urwał) i przebiegł kilka metrów pod orzechy, gdzie złociły się kolejne kwiatuszki...Położył się i czekał aż ogarnę te z kompostownika...
Prawdziwy ziołowy przewodnik !!
Lucky Zielarz...;o)
Kiedy podłam na ławeczkę ledwie żywa, Lucky zlustrował cały sad i wielce zadowolony ogłosił "wiechę" układając się przy moich nogach...
Powiem szczerze...
Miałam dość z czubem !!
Uśmiechnęłam się do myśli, że ludziska na FB tęsknią do siłowni i ćwiczeń fizycznych...
Polecam zbieranie mniszka !!
A jeśli byłoby to zbyt skromne wyzwanie...
- Skończyłem...- zakomunikował Pan N. - ziemia twarda jak fiks...
- Deszczu nie będzie...- wymruczałam, bo mi się nawet gadać nie chciało...
- To jak się dzielimy ??- pyta Ślubny...
- Ty podlewasz, ja sadzę, jakoś to ogarniemy...- rzucam, chociaż biodra i krzyż krzyczą: "Do domeczku !! Na kanapkę !!"
Lekko nie ma...
Za swobodę bytowania w plenerze trzeba zapłacić potem...
Mężowaty mi zagon zrosił, żebym trupem nie padła przy robieniu redlin i sadzeniu...Niewiele to dało, bo by się Niagara przydała na taką suchość, ale odrobinę pomogło...
Zrobiłam cztery redliny...Posadziłam 75 ziemniaków...Podlałam zagonek z konewki...
I mózg odmówił współpracy...
Nijak się nie mogłam dogadać z resztą ciała...
No tak...
Te 723 mniszki...;o)
Teraz do domeczku trzeba jechać...
Żółty fartuszek założę i będę nad rondelkiem "bzyczeć"...
Wszystkie pszczółki bzyczą jak miodek robią...;o)
A na Wrzosowisku czeka worek ziemniaków do wysadzenia, warzywniak do obsiania, grządki do wypielenia, "orzeszek" do posprzątania...
Echhh...
Biodra, kolana i krzyże się nabiadolą...;o)
P.S. Żeby nie było, kwiaty forsycji już się suszą...Wypróbowałam w zeszłym roku suszenie w pudełkach po pizzy...Wyśmienite !!
Jednym słowem..... - się zaczęło!!!! :-))
OdpowiedzUsuńI już na starcie jesteśmy miesiąc w plecy...;o)
UsuńNasza forsycja padła. W sensie, że miała tylko pojedyncze kwiatuszki, bidula.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi pewna piosenkę.:)))
https://www.youtube.com/watch?v=fMSLaenPuzY
Ło Matko i Córko !! Kiedy to było ?! ;o) Miałam wtedy...Hmmm...;o)
UsuńOj dawne czasy.:))) Dopiero teraz spojrzałam na datę.:) Wówczas bardziej mi się podobało to bz bz bz, na resztę nie zwracałam uwagi i byłam bardziej przejęta tym, że po raz pierwszy wdziałam to granatowe paskudztwo z białym kołnierzykiem...:)))
UsuńTeraz sobie dokładniej posłuchałam - jakie to przerażająco aktualne... To gdzie są dwie pszczółki... Nawet nie wiedziałam...
No to my byliśmy wówczas na pierwszej "randce"...;o)
UsuńI Ty się dziwisz, że masz wklęsły brzuch? Pudzian by przy Tobie padł!
OdpowiedzUsuńA co z tych mniszków i forsycji?
Pudzian to był przy mnie "malutki" jak drzewa żeśmy ścinali !! Jakim cudem uciągnęłam to "dziadostwo" do dzisiaj nie wiem...;o)
UsuńZ mniszków - miodek, forsycja jako dodatek do herbatki...;o)
No popatrz! nie wiedziałam o tej forsycji...
UsuńPoczytaj w neciku !! To prawdziwe złoto !! ;o)
UsuńSię wtrącę:
Usuńhttps://herbiness.com/2015/03/12/cala-polska-widzi-forsycje-wiecej-slonca-marcu/
Tu są fajne artykuły.:)
Wtrącaj się do woli...;o)
UsuńPięknych słoneczek nazbierałaś, a nie pomyliłaś się przypadkiem przy liczeniu??? A może to Lucky liczył? :)
OdpowiedzUsuńA forsycja to na co? Jakoś nikt z mego otoczenia nie robił nic z forsycji.
Ja robię tylko nalewkę z nagietka i to takiego kupionego w aptece ;)
Dlatego te "23" zapasu...;o)
UsuńForsycja na alergie i na piękność...Ale my ciągle "wypijamy"z herbatką, więc piękności nie przybywa...;o)
Z forsycji wiele można robić...;o)
no i co zrobisz a mniszka, a szczególnie z suszonej forsycji?
OdpowiedzUsuńZ mniszka miodek, z forsycji herbatkę...;o)
UsuńU mnie mlecze (tak potocznie się nazywają) jeszcze nie kwitną...pojedyńcze jakieś tylko... Z mniszka też robię miodek http://wielkiezarcie.com/przepisy/miodek-z-mlecza-30045648 . W tym roku mam w planie spróbować zrobić wino. Jak popada deszcz... i cokolwiek urośnie...Bo mróz i brak wody robią swoje :(
OdpowiedzUsuńJa teraz jestem na etapie drżenia o sosnę...Już w zeszłym roku było kiepsko...;o)
OdpowiedzUsuńCiesz się, ze masz gdzie pojechać. Niektórzy siedzą w domach jak w klatkach...
OdpowiedzUsuńNieustannie się cieszę !! Mieszkam na osiedlu pełnym "klatek" i widzę jak ciężko Ludzie to znoszą...;o)
UsuńWolę jednak, gdy miodem zajmują się profesjonaliści, to znaczy pszczoły. Nie zabieram im pola do działania nawet z własnego ogródka i zamleczonego trawnika.
OdpowiedzUsuńJa im tylko pomagam...;o)
Usuńu nas póki co porządki ogrodowe. ku uciesze mojej i babci, wyrosły nam już piękne, czerwone tulipany. wyplewiłam skalniaczek, a ojciec-rolnik zasadził kartofle, mało nie puszczając przy tym z dymem traktora, stodoły i naszego domiszcza, ale to była tak absurdalna historia, że chyba zasłuży na własny wpis blogowy...
OdpowiedzUsuńTo czekam na opowieść...;o)
UsuńAle że Ty tak policzyłaś te mniszki.... ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że liczę nawet kopytka jak wrzucam na wrzątek ?? ;o)
Usuń