Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 10 listopada 2019

Babcia - Poduszkowiec i pierwsza "jazda Mercedesem"...

     Zaczęło się jak zawsze...Od niczego...;o)
     - Muszę Młodemu kupić poduszki do tej Jego "bazy", bo zimą to Mu będzie ciągnęło po poopie...- stwierdziła Misiowa Mama...
     - Jakieś konkretne ?? - zapytałam grzecznie...
     - Takie większe, żeby były...Ze zwykłych będzie spadał...- usłyszałam odpowiedź...
No i Babcia robala połknęła...;o)
     Znalazłam hurtownię z fajnymi materiałami, po bardzo przyzwoitych cenach...Powybierałam (odpowiednio uśliniona)...Do koszyka wrzuciłam...Dzwonię do Synowej...
     - Te poduszki uszyję jak chcesz...Z polarka...
     Po wszystkich: ale to kłopot, Mama taka zajęta, dodatkowy bałagan, itd., itp...Dowiedziałam się w końcu, że wybór różowego tła był faux pas, którego Babcia uniknęła w ostatniej chwili...Princeska w różowościach przestała gustować...;o)
     No to Babcia wyrzuciła z koszyka wszystko co różowe, pozostawiła ulubione granaty i...Hmmm...Khaki...
Zamówienie zrobione, paczuszka (paczucha) dotarła...
     Wiecie już dlaczego blog mchem zarastał...;o)
     Gordyjka maszynę wywlekła z zakamarków i zasiadła...


     Tyle, że wiekowy Łucznik nie miał pojęcia, jaką ważną rolę dla niego szykowałam...
     Totalnie odmówił współpracy...
     Ilości rzuconych do niego wulgaryzmów, nie powstydziłby się wzięty szewc...
     Gorycz wylałam telefonicznie na Pana N. ...
Ale że uparciuch ze mnie straszny, więc nie odpuściłam...
     Rozebrałam, porozkręcałam, wyczyściłam, skręciłam...I w dobę, Łucznik był nówka sztuka !!
Tyle, że Ślubny w tym czasie już pułapkę naszykował...
     - Może już czas o nowej pomyśleć, fajne teraz są...
I zaczął mi na pocztę linki przesyłać, z owymi cudami...
No cóż...
     Pośliniłam się, ale że sknera jestem straszna (a dopiero co piękny prezent dostałam), więc dusza łkała, Łucznika naprawiałam i jak sroka w gnat w te nowomodne cuda się wgapiałam...
     Miałam faworyta, pewnie, że miałam...
     Po naprawczym sukcesie nadałam sobie tytuł "Mistrzuńcia" i przestałam przeliczać drobniaki na zakup maszyny...
Tyle, że Pan N. jak zacznie coś drążyć...
Echhh...
Się Chłopisko zaparło...
     Cztery dni później nastąpiła pokoleniowa zmiana warty...


     A właściwie...Przesiadłam się z "Malucha" do "Mercedesa"...
Kosmos !!
     Ale wśród zachwytów, nie zapomniałam o poduszkach dla Księciunia...
Trzy największe wyprodukowałam na Łuczniku...


Wymiary: 1m/1,6m
Dzielona na siedzisko i oparcie
Wsad: silikonowe kulki (antyalergiczne)
Powłoczka: bawełniana kora (dzielona na pięć komór, żeby siedziało się wygodnie)
Obszycie: polar z atestami dla dzieci, zapinany na rzepy
     Podusia rozłożona w poziom stanowi mięciutki materacyk, a morski wzorek jest uzupełnieniem wystroju pokoju.
     Ale to miało być "wyposażenie bazy" !!
A baza to wiadomo, poważna rzecz...;o)
To Babcia wymyśliła tak...


Duże podusie 60cm/60cm
Wypełnienie: silikonowe kulki
Powłoczki: bawełniana kora
Żeby siedziało się wygodnie, w środku poduszek, dwustronnie, wszyte guziki
Obszycie: polar zapinany na rzepy
     I to są ostatnie dzieła Łucznika...
Mała podusia (z resztek), powstała na Brotherze...;o)
Wrażenia ??
Jeszcze się nie znamy...
     Prosty w obsłudze (jak budowa cepa), intuicyjny, cichutki...Kilka rewelacyjnych nowinek technicznych, którymi nieustannie się zachwycam...
     Kolejka "do uszycia" długa, zima za pasem, to pewnie wiedzę poszerzę przez najbliższe tygodnie...Bo księciuniowe podusie były tylko na rozruch...;o)

P.S. Księciunio właśnie walczy z ospą, więc maskujące wyposażenie się przyda...

16 komentarzy:

  1. Wiesz, że Łucznika mam identycznego? Tylko coś zaczłą staruszek nitkę plątać - muszę do doktora zawieźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem !! ;o)Ja swojego kupiłam 32 lata temu, za kożuch...;o)

      Usuń
  2. Ha, stary, dobry Łucznik (no już nie taki jary), przywleczony z Polski, odpoczywa od dwóch lat w piwnicy. Zastąpił go ... no tak, tak, Brother! Właśnie wyszedł z pod stołu i czeka cierpliwie na wenę moją. Ponieważ od siedzenia w domu zmieniła mi się figura, to byłam też na polowaniu inspiracji i materiałów do obleczenia tejże.
    Z firmy Brother mam również drukarkę i pralkę. Całkiem przypadkiem jestem "obrotherowana".
    Poduchy superowe, profesjonalnie zrobione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna Parafia !! ;o)
      A do Brothera mamy słabość właśnie przez drukarki...To był towar godny polecenia !! ;o) Mam nadzieję, że maszyna dorówna drukarkom...;o)

      Usuń
  3. Maszyn mam kilka, a jakże, w tym dwie zabytkowe, dekorują wnętrza, łucznika z szafką, który zawala wnętrze i zdaje się zelmer, całkiem nowoczesny i...
    Ten nowoczesny od czasu do czasu używa mój brat, ja niestety nie wyssałam zamiłowania do szycia z mlekiem matki ;)
    Mama krawcowa i siostra mego oćca też, mój tato od czasu do czasu też cuś przeszywał, na tym łuczniku co zawala, a ja taka wyrodna ;) Szyć umiem, ale nie lubię!
    Poduchy super!
    Niech się ten Brother dobrze sprawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba wyssałam, chociaż skorzystałam dopiero jak zostałam mamą...Potem miałam kilkanaście lat tęsknoty (bo doba była zbyt krótka)...Ale kiedy się Wnusia urodziła, to już mocnych nie było...;o)
      Utraconej Singierki Babci odżałować nie mogę...;o)

      Usuń
  4. Tez kiedyś zamieniłam mojego Łucznika na nowiutkie cudo, a w zasadzie mąż mnie namówił.
    Ostatnio widziałam w sklepie z tkaninami takie piękności, że mam ochotę wrócić do szycia, swetry wróciły do łask, więc może?
    królowa poduszek normalnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziom zaczyna wracać rozum...;o)
      Trzeba będzie o tronie pomyśleć...;o)

      Usuń
  5. Poduchy przepiękne i praktyczne.:) Ja się maszyny panicznie boję. Kiedyś mama próbowała mnie nauczyć, ale mój pierwszy szew miał bardzo skomplikowaną linię...:))) Maszyna na mnie warczała, igła kłuła i groziła przeszyciem palca, strach pozostał do dziś, chociaż żałuję, że nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie traumy są straszne !! Ale te nowe modele nie warczą i igły mają schowane, więc może...;o)
      Robisz masę innych wspaniałych rzeczy !! ;o)

      Usuń
  6. Po prostu poduszkowce! :)
    A Brotherka tez mam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś mi się dobrze wiedzie
    I nie muszę miękko siedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poduszek degradacja,
      liczy się też izolacja...;o)

      Usuń
  8. Co było pierwsze? Maszyna do szycia czy chęć szycia właśnie? Chodzi o naszą współczesną kolejność, nie historyczną. Bywa chyba tak, że ujrzenie fajnej maszyny wyzwala potencjał twórczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno chęć szycia !! Przynajmniej w moim przypadku...;o)Na starym Łuczniku nawet haftowałam, a "wypaśny" to on nie był...;o)

      Usuń