- Ale mnie wszystko boli...- wyjęczałam, człapiąc niespiesznie z sypialki...
- To może chcesz zostać w domu ?? - zapytał Pan N., a ja w odpowiedzi tylko mruknęłam...
Zostać w domu ??
Kiedy Matka Natura podarowała nam pogodę cudności urody ??
Kiedy na Wrzosowisku każdy krzaczek prosi o chwilę uwagi ??
Kiedy przed nami cała zima na kanapie ??
- A mnie coś w nocy wpadło do oka...- zakomunikował Ślubny...- Zajrzysz ??
Moje "zaglądanie" jest procesem co najmniej dziwacznym...
Ślepa jestem nieprzyzwoicie, a na dodatek, ośki moich oczu pokazują to co chcą, a niekoniecznie to co jest widoczne...Na przykład, słup na środku drogi, albo ławkę pięć metrów bliżej...Taka uroda moich ślepków, a raczej ślepoków...;o)
Ale zajrzałam...
Zajrzałam, i powiem więcej...Udało mi się "cuś" namierzyć, i "cusia" wyciągnąć...
Ruszyliśmy na Wrzosowisko...
Sto kilometrów...Kawusia w ogrodzie...Tura na zagonach (tura, to mniej więcej dwie godziny)...
- Słuchaj...- oznajmia Pan N. - Coś z tym okiem jest nie tak...Musimy wracać...
I fakt jest faktem...Oko wygląda paskudnie...
Ponownie "zaglądam", ale że muszę korzystać dodatkowo z lupy, więc brakuje mi rąk...Płuczemy...Kropimy...
Lipa...
- Będziesz chyba musiała prowadzić...- komunikuje mi Ślubny, a ja patrzę na Niego jak na UFO-ludka...
Szkoda umierać przy tak pięknej pogodzie...
Po odpoczynku, Pan N. daje radę...Jedziemy na "jedno oko"...
Zatrzymujemy się przy najbliższej Przychodni...
- Potrzebujemy pomocy...Mężowi coś wpadło do oka...- wyjaśniam do oblicza "za szybką"...
Oblicze zmraża mnie wzrokiem...
- Państwo nie z naszego rejonu...Tu okulisty nie ma...
Oblicze pozbyło się kłopotu...
I wtedy oświeca nas myśl...
Pan N. wyciąga telefon i dzwoni do naszego Ubezpieczyciela...
Dziewczę na infolinii nie może pojąć w pierwszej chwili, ale w końcu ogarnia temat...
- Oddzwonię za chwilkę...
Ruszamy dalej, bo jeśli Dziewczę nic nie załatwi, to czeka nas nasiadówka na SORze albo wyżebrana, prywatna wizyta...
Po kwadransie telefon dzwoni...
Odbieram...
- Czy mogę rozmawiać z Panem N. ?? - pyta Dziewczę...
- Mąż prowadzi samochód...Niech Pani mówi...
I Dziewczę mówi, a ja słucham i notuję...
Jest 13:45...
- Jedziemy po skierowanie...- informuję Pana N.
Mamy do przejechania jeszcze 50 kilometrów, +/-...
O 14:55 wychodzimy z Przychodni ze skierowaniem, i ruszamy do Okulisty...
Oko wygląda...Echhh...Oko już właściwie nie wygląda...
O 15:20 Mąż wychodzi od Lekarza...Oko jest zbadane...
Wykupiliśmy recepty...Wsiedliśmy do samochodu...I dopadła mnie myślenica...
Ki czort ??
Toż to ta sama Służba Zdrowia...Ci sami Lekarze...Te same Pielęgniarki...
Za usługi Ubezpieczyciela płacimy symboliczne pieniądze...
Dziewczę siedzące w Wawce przy telefonie załatwiło w kwadrans skierowanie i wizytę, na którą czekalibyśmy kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin...
Więc co jest chore ??
System jako system ??
Ludzie w tym systemie ??
Czy w ogóle, lepiej to zaorać i zacząć od nowa ??
Ale Służba Zdrowia w naszym "Grajdołku" może funkcjonować normalnie...I funkcjonuje !!
Pani Pielęgniarka poprosiła Męża do gabinetu "bez czekania" - bo to nagły przypadek...
Pani Doktor z troską zajęła się okiem, a nawet udzieliła kilku wskazówek, co robić, gdyby nie nastąpiła oczekiwana poprawa...
Przepisane leki w 24 godziny zadziałały...
Jednak największe podziękowania należą się Dziewczęciu z infolinii...
Po prostu Jej się chciało !!
Dziękujemy Ci z całego zaściankowego serducha !!
System systemem, a i tak wszystko zależy od człowieka.:) Dobrze że już z okiem w porządku. Brawa dla Dziewczęcia.:)
OdpowiedzUsuńJa mam alergię na samo słowo "system"...;o)
UsuńOczywiście, że wszystko zależy od ludzi.
OdpowiedzUsuń:-)
Wyobrażam sobie ile Was to wszystko kosztowało nerwów.
Promocji na te nerwy nie było...;o)
UsuńNobla dla kogoś, kto naprawi nasz system opieki zdrowotnej ;-)
OdpowiedzUsuńWystarczy chyba tylko zmienić priorytety z "pieniądz" na "Człowiek"...;o)
UsuńTak ludzkie chcenie ma olbrzymią moc, tylko, że one takie chimeryczne jest, bo różne czynniki na nie wpływają, chociażby taki prozaiczny ból głowy. To nie jest usprawiedliwienie, to stwierdzenie faktu, jesteśmy po prostu niedoskonali, co nie oznacza, że nie powinniśmy się starać być doskonalsi :)
OdpowiedzUsuńMalutkie "chcenie" też by wiele zmieniło...;o)
UsuńTaki "wyjątek" pozytywny daje trochę wiary w człowieczeństwo i jakąś normalność...
OdpowiedzUsuńTeraz "dobro" jakoś bardziej jest widoczne...;o)
UsuńA gdzie jesteście ubezpieczeni i co oferuje to ubezpieczenie? Jeśli to nie tajemnica.
OdpowiedzUsuńTam gdzie "przezorni" w porzekadle...;o) A pakiet jest dodatkowy do ubezpieczenia grupowego w sporym przedsiębiorstwie, więc trudno mówić o warunkach bo te pakiety się zmieniają...;o)
UsuńChyba to z nas każdemu,
OdpowiedzUsuńdaleko do... systemu.
Nie ma co nawet dyskutować! Dobrze, że oko uratowane! W tym systemie nawet ludziom z dobrymi chęciami jest trudno......;o)
OdpowiedzUsuńCo słychać Gordyjeczko???
OdpowiedzUsuńDlaczego tak długo milczysz???
Z wyleczonym okiem i świat i ludzie wydają się lepsi. Brawo dla Panienki z infolinii. A dla Was ukłony.
OdpowiedzUsuń