Właściwie, to nic wielkiego...
Patrząc na dzisiejsze standardy, kłamią wszyscy...
Prezydenci...Premierzy...Ministrowie...Posłowie...Politycy...
Lista jest tak długa, że trudno ogarnąć jej koniec...
Ale po co nam kłamstewka nijakie ??
Nie pojmuję...
Czas na opowieść...
W Zaścianku zamieszkaliśmy ponad trzy dekady temu i w krótkim czasie pozyskaliśmy wiedzę, że budowlańcy wiele starań dołożyli, żeby instalacja wodno-kanalizacyjna wpisała się w nasze życiorysy na stałe...
My zalewamy Sąsiadów...
Sąsiedzi zalewają nas...
Symbioza wodno-kanalizacyjna...
Przez te dekady opanowaliśmy "zimną krew" i "stalowe nerwy" do perfekcji...
Wylew z sedesu dwie godziny przed I-wszą Komunią ??
Pikuś...
Fontanna ze zlewozmywaka ??
Pikuś...
Woda kapiąca z sufitu w przedpokoju o 3-ciej w nocy ??
Pikuś...
Symbioza zobowiązuje...
Przez trzydzieści lat nie było z tym sąsiedzkich problemów...Nawet zadośćuczynienie nie bywało praktykowane, bo przecież następny mogę być ja ??
Kilka dni temu, siedział sobie Pan N. w "świątyni dumania", a lubi sobie posiedzieć i podumać bardzo...
- Kapie nam z sufitu !! - zakomunikował, i zaczął zabezpieczać nasz majątek ruchomy...
Ja pobiegłam na górę, uprzedzić Sąsiadkę, że kolejne korzystanie z łazienki może się zakończyć "biblijnym potopem"...
- Ale ja nie korzystałam z łazienki !! - zakomunikowała mi Sąsiadka...
Ki czort ??
Przecież słyszeliśmy cieknącą z kranu wodę...
Ruszam wyżej...
Może jakaś rura w pionie pękła ??
- Ale ja nie korzystałam z łazienki !! - komunikuje mi kolejna Sąsiadka...
Ło Matko i Córko...
Toż więcej Sąsiadek nie mamy !!
Kto tą wodę z kranu lał ??
Poinformowany o wynikach przebieszki Ślubny, marszczy czoło...
Teoretycznie, może to być jakaś poważniejsza awaria...
- Trzeba to zgłosić !! - podejmujemy decyzję...
Jakby się "winny" znalazł, to byłby "Pikuś", ale jak "winowajcy" nie ma, to czort znajet, jakim remontem ten wyciek może się skończyć...
Dzwonię do "Ducha Opiekuna", czyli naszego Ubezpieczyciela...
- Po pierwsze oświadczenie od Sąsiadki, że została poinformowana, po drugie wezwać "Spółdzielnię", potem dopiero zgłosić "szkodę"...
No to bazgram to "oświadczenie", bo Sąsiadka taka bardziej "zakręcona" jest...
Biegnę znowu...Podpisuje...
Wzywam...Zgłaszam...Czekam...
Przybiega Sąsiadka...
- Co ja właściwie podpisałam ?? - (mówiłam, że jest zakręcona)...Czyta...- Bo wiecie, jak my z Sąsiadem żyjemy...I łzami w oczach świeci...
Orzesz...(ko)
Wkracza Pan "Remontowy" ze Spółdzielni...Sprawę bagatelizuje...Wkurza Pan N., bo wychodzi na to, że jakimś cudem możemy sobie tę wodę z sufitu lać sami...
Aż kusi, żeby spróbować...
Idzie do Sąsiadki, puszcza wodę...I sufit kapie...
Czyli jednak...
Prosta awaria...
Ingerencja Sąsiada w instalację wodną w zupełności by wystarczyła, gdyby...
Gdyby Sąsiadka powiedziała prawdę...
- Myłam się tylko...Może coś się zapchało...Mąż naprawi po powrocie z pracy...
Koniec awarii...Kropka...
Ale małe kłamstewko wywołało lawinę...
- Ja za to płacić nie będę ?? - pyta mnie Sąsiadka, a ja patrze na Nią wzrokiem "bazyliszka"...
Na końcu języka mam:
- Kłamstwa kosztują...Zawsze...
Taka prawda...
Więc po co nam te "kłamstewka nijakie" ?? Niczego nie przynoszące...
Kłopotów nie mało,
OdpowiedzUsuńz sufitu kapało.
Taka dola,
Usuńzerkamy spod parasola...;o)
Skończy się obawa,
Usuńjak będze naprawa!
Od naprawy do naprawy,
Usuńjeśli Sąsiad jest łaskawy...;o)
Jak fama niesie
Usuńruch w interesie.
Taka nadzieja.
UsuńPana Macieja...;o)
(w koło Macieju)
O i ja nieraz się nad tym zastanawiałam, po co ludzie kłamią, gdy nic z tego nie mają, a często niesmak zostaje i smród się potem długo ciągnie za kłamcami. I doszłam do wniosku, ze jest grupa ludzi, którzy kłamanie mają we krwi. Kłamią na potęgę we wszystkim i ciekawa jestem czy aby w te kłamstwa sami nie wierzą, nie uważają ich za prawdę, bo ci nałogowi kłamcy wcale się w tych łgarstwach nie gubią. Ja przykładowo, gdy skłamie, bo parę razy mi się zdarzyło, dla dobra sprawy, muszę je zapisać, bo gdyby ktoś za chwile zapytał mnie o to samo, to ręczę, że odpowiedziałabym prawdą. Nałogowi kłamcy to chyba jednostka chorobowa. Kłamią, nawet, gdy gołym okiem widać, że rozmijają się z prawdą, nawet, gdy im to wytkniesz, to i tak idą w zaparte. Kompletnie mój rozum tego nie obejmuje. Nie kłamią w takich przyziemnych sprawach jak np. gorąca herbata. Wiedzą , że jak jest gorąca to nie jest zimna i że można się poparzyć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tą "herbatą" to chyba przeceniasz kłamczuchów...Chociaż celowość takich kłamstewek zastanawia jeszcze bardziej...;o)
Usuńmiałam na myśli to, że choć nałogowo kłamie to jednak potrafi nie kłamać ;)
UsuńDroczyłam się troszkę...;o)
UsuńTak jak wspomniałaś, są kłamstwa, które służą do osiągnięcia jakiegoś celu (polityka), kłamstwa, które maja zamaskować niewygodną prawdę i te bezmyślne "chlapane" niewiadomo po co... Spotykamy się z tym na każdym kroku. Myślę że internacjonalna wada ludzka. Ale chyba rodacy moi góruja w temacie opowiadania nieprawdziwych bzdetów... Taka "fantazja ułańska"? Po co?, by utrudniac sobie i innym zycie. Nie jest łatwo, niech będzie jeszcze trudniej, a co...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to akurat my przodujemy w tym rankingu, ale że jest to upierdliwe, to fakt...;o)
UsuńWięc mój taki pomysł płaski,
OdpowiedzUsuńpiszmy dowcipy i fraszki.
Do końca października,
Usuńniewiele na blogu pobrykam...;o)
O przycyznach kłamstw napisano już całe tomy, nawet mam na ten temat mądra ksiązkę bardzo anukową, ale jej przeczytanie niewiele mi pomogło zrozumieć ;-) Najpowszechniejsze są kłamstwa w celu pokazania się lepszym niż się jest, wybielenia siebie i uniknięcia odpowiedzialności. Twoja sąsiadka właśnie takie zastosowała, ale to jest akurat najłatwiejsze do zdmaskowania. Kiedyś czytałam o człowieku wyłudzającym pieniądze. Opowiadał łzawą historyjkę pełną nieszczęść, dzięki której wzbudzał współczucie. W końcu podano go do sądu. Ale tu okazało się, że rzecz wygląda nader ciekawie, gdyż w tej opowiadanej historii wyłudzacz nigdy nie używał słowa "ja", a wszystkie zdania osobno były stuprocentową prawdą. Dopiero w całości i w kontekście słuchacze interpretowali je jako opowieść o nim samym, a on po prostu nie zaprzeczał. Gdy dawali mu pieniądze, brał. Było to kłamstwo raczej w sferze psychiki słuchacza niż dosłowne w języku.
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam o podobnej "artystce"...;o)
UsuńOj ciężko z takimi kłamczuchami. A już zupełnie nie rozumiem osób, które kłamią tak... bezmyślnie, jeśli tak to można nazwać. Na przykład kiedyś była nam potrzebna książka na zajęcia, w bibliotece jeden egzemplarz, wiemy kto ma. Biegiem do tej dziewczyny, a ona mówi, że już nie ma, dała koleżance M. Biegniemy do M. - ta robi wielkie oczy, książki nawet nie widziała. Okazało się, że ta pierwsza po prostu skłamała. No przecież było wiadomo, że pognamy do M., bo termin naglił, chciałyśmy dopaść lekturę. To po co kłamać? Taki odruch? Taki w stylu: "To nie ja!"?
OdpowiedzUsuńTeż znam ludzi, którzy notorycznie kłamią, zmyślają różne historie. Najgorzej, gdy to dotyczy spraw zawodowych. Miałam kiedyś taki przypadek i to w wykonaniu szefa. Kłamstwo tak banalne, łatwe do sprawdzenia, zszokowało nas wszystkich. I nieźle wnerwiło. Trudne jest życie i praca z takimi ludźmi.
Też miałam zawodowo kontakt z takim "egzemplarzem" (żeńskim)...Najbardziej mi się podobało, jak się obrażała na wszystkich, kiedy kłamstwo wychodziło na jaw...;o)
UsuńZnam i ja kilku "zmyślaczy" na potrzeby chwili. Kompletnie nie rozumiem tej przypadłości.
OdpowiedzUsuńMając tak interesujący życiorys, nic zmyślać nie musisz...;o)
UsuńAle ja jeszcze życzenia zmieszczę,
OdpowiedzUsuńbo tu w ogonku wykrzyczeć muszę
by lat ze dwieście radował duszę
Ptyś, w swym zdrowym ciele!
-tak wieszczę!
Niech tak będzie !!
UsuńGłoszę wszędzie...;o)
Te najbardziej prozaiczne kłamstwa, to chyba jednak ucieczka przed odpowiedzialnością i wybielanie siebie.
OdpowiedzUsuńZ takimi kłamstewkami można jeszcze "wytrzymać", do czegoś prowadzą (pozbycie się odpowiedzialności, wybielenie siebie)...Ale kłamstewka nie przynoszące niczego ?? ;o)
UsuńKłamstewka zawdy
OdpowiedzUsuńsą bliskie prawdy.
Tyle wspólnego mają,
Usuńże czasem się mijają...;o)
Kłamstwo ma krótkie nogi.
OdpowiedzUsuńI długi nos...;o)
UsuńNie moge klamac, bo zapominam, co naklamalam :( a inni pamietaja i ze tak powiem sprawa sie rypie!! Wole zamilknac, niz sklamac :)
OdpowiedzUsuńBardzo dyplomatycznie...;o)
Usuń