Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 5 listopada 2017

Listopadowy Dzień Chłopaka...;o)

     To miała być niespodziewana niespodzianka...
     Telefonicznie uzgodniliśmy szczegóły wizyty (za plecami Księciunia, czyli kiedy był Przedszkolakiem) i przepełnieni radością ruszyliśmy na wschód...
     Wnukoholizm !!
     Absolutny wnukoholizm...
     Jednostka uzależnieniowa, której nikt nie zdiagnozował...I nikt nie leczy...;o)
     Księciunia nie było, bo właśnie Misiowa Mama porwała Go na zakupy...
Nawet Księciuniowie na zimę muszą mieć ciepłe butki...;o)
     Mieliśmy chwilkę na "konsumowanie" Princeski...
Mniammmm...
Miód w gębie, a po brodzie soczek się leje...
Przy takich Wnukach grozi nam cukrzyca !!
     Princeska, jak na Gospodynię grzeczną przystało, zabawiała Dziadka przyjemną rozmową, krasząc co chwilkę buziaczka słodziutkim uśmiechem...
Niewątpliwie ma zadatki na niezłą Podrywaczkę...
Dziadka poderwała w minutę !!
Nawet Mu nie przeszkadzało, że w ocieplanej kurtce stoi w "tropikach"...
     Potem usiedliśmy grzecznie i oczekiwaliśmy Zakupowiczów...
I zonk !!
Księciunio wbiegł do pokoju i...
I nas nie zauważył !!
Taki był pochłonięty poszukiwaniem paputków !!
Ale kiedy już zauważył...
Ło Matko i Córko !!
     Potem był wspólny obiadek, wspólna zabawa i wspólny spacerek...Prawie wspólny, bo Princeska przeszła do opozycji i nijak nie chciała współpracować w kwestii karmienia i drzemki...Zbyt dużo się działo...
     I chociaż nie umieszczam zdjęć naszych Wnuków, tym razem zrobię wyjąteczek...
     Bo na spacerze Dziadziuś zerknął do bagażnika w "nagusku" i znalazł...Wrotki !! 
Ciekawe skąd się tam wzięły...;o)

Moje Chłopaki !!

     Pochylanie do przodu idzie nam jeszcze z trudem, ale kolanka już się uginają prawidłowo...;o)
     Księciunio złapał wrotkowego bakcyla...
     Szczególnie, że "starsze" Chłopaki mieli odpowiednią ilość siły i zapału, żeby utrzymać odpowiednią prędkość...Bo "prędkość" dla Księciunia liczy się najbardziej...;o)
     Princeska z Misiową Mamą miały w tym czasie ochłonąć, wyciszyć się i podrzemać...
Lipa...
     Princeska prawie cały dzień nie drzemała !!
Za to oczka miała szeroko otwarte i wszystko bacznie obserwowała...
A nawet uczestniczyła w zabawie, chociaż ma dopiero dziesięć tygodni...
     Niezła Rozrabiara nam rośnie...;o)
Bardzo szybko rośnie...;o)
     To był piękny dzień...Listopadowy, piękny dzień...
Echhh...

20 komentarzy:

  1. Z takimi Dziadkami, to wnuczęta się nudzić nie będą.:))) Nie mają szans.:))) No i zakładam, że Babcia będzie stroić Princeskę, bo to też fajne zajęcie...:)))
    Mojemu synkowi właśnie wujek wygadał, że już lodowisko otworzyli... Teraz problem, czy łyżwy jeszcze pasują. No i będą sobie jeździć, a ja w domu włączam komputer, kamerkę i ich sobie obserwuję...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To działa w dwie strony !! Przy takich Wnukach Dziadkowie wolniej tetryczeją...;o)
      Chyba by mnie skręciło z "chcicy" w czasie takiej obserwacji...;o)

      Usuń
  2. Czyli Księciunio "Wywrotowiec" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo tak !! Wywrócił nam życiorysy do góry nogami...;o)

      Usuń
  3. Wnukoholizm to chyba najzdrowsze z wszystkich uzależnień ;)
    Jak Princeska tak szybko rośnie to ino ino a dorośnie do zabawy z Księciuniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księciunio doczekać się już nie może...;o) Mama Misiowa też...;o) Tylko Babci podoba się w "wydaniu mini"...;o)

      Usuń
  4. Normalny nienormalnie Wnukoholizm...
    Takiej nazwy jeszcze nie słyszałam, ale jest adkwatna do sytuacji ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpiękniejsze są TAKIE właśnie dni...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O mateczko! Ale jazda! A mój Niuniuś wszystkim wkoło rozgłasza,ze z babcią będzie tańczył "dzika". Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy chłopaki idą w miasto, to ulice pustoszeją i nawet architektura próbuje skryć się za mgłą...
    chyba lepiej jest trzymać z nimi, niż stanąć naprzeciw.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po takiej lekturze, niezmiennie, dzwonię do syna z nadzieją... i pierwsze co słyszę, to: nie mamo jeszcze w moich okolicach bocianów nie było! A nawet nie zdążyłam zadać pytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co, to ponoć mam dar przywoływania "dzikich bocianów"...;o)

      Usuń
  9. Całkiem cię rozumiem, bo ja już mam syndrom uzależnienia od mojego "Księciunia" w Ośrodku, choć to obce dziecko przecież. Ale człowiek najpierw się rozpada z żalu, że on taki biedny, porzucony, w dodatku na narkotykowym głodzie, a potem skacze do góry, kiedy widzi jego uśmiech od ucha do ucha. I uzależnienie gotowe... :)))

    OdpowiedzUsuń