Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

czwartek, 5 października 2017

Chyba jestem staroświecka...

     Od zawsze kierujemy się jedną zasadą...Jedyna rzecz, jakiej pragną Dzieci, to nasz czas i uwaga...Ot, taki archaizm...
Kiedy więc widzę pewne zachowania, krew półgóralska we mnie wrze...
     - Jakbym złapała kija, to by ze dwa miesiące na doopskach nie usiedli...- wymruczałam w nowotarskim "Małpim Gaju" do Pana N.
Ślubny się uśmiechnął...
     - I pewnie nie Dzieci masz na myśli...
     Młode Małżeństwo... Dwoje Dzieci...Dziewczynka 7-8 lat...Chłopiec dwuletni...
     Dzieciaki od progu ruszyły do zabawy...Rodzice siedli przy stoliku i zamówili kawę...
     Jak łatwo się domyśleć, prym w zabawie wiodła Dziewczynka, Chłopczyk naśladował Ją we wszystkim...
     Po godzinie Rodzice dalej siedzieli przy stoliku, pili kawę, jedli ciastka i przeglądali neta...
Dziewczynka szalała...Chłopczyk usiłował dotrzymać Jej kroku...
Co jakiś czas wołali:
     - Mamo, patrz !!
     - Tato, patrz !!
     Ale, że reakcje Rodziców były bardzo ograniczone, więc Dzieciaki przestały wołać...
     Po dwóch godzinach wyglądały na lekko znudzone i zaowocowało to klasycznym robieniem "na złość" wszystkim uczestnikom zabawy...
Reagowali wszyscy...Poza Rodzicami...
     Rodzice zamówili sobie po drugiej kawie i kupili sobie (!!) kolejną paczkę ciastek...
     Dziewczynka zabrała do Kuleczkowa motocykl (pchacz)...
Z zainteresowaniem spoglądałam co zamierza z nim zrobić...
     Będzie jeździć po wąskich korytarzykach ??
     Może zjedzie na nim ze zjeżdżalni, wprost do basenu z piłeczkami ??
     A może te atrakcje zamierza zaserwować Braciszkowi ??
Uważnie spoglądałam na Księciunia, i kątem oka spoglądałam na wyczyny Dziewczynki...No i na Rodziców...
     Po kilku przeszkodach, pchacz okazał się dla Niej zbyt ciężki...
Więc ??
     Więc pozostawiła go tam, gdzie stała...Między dwiema wielkimi kostkami gąbki, które same w sobie stanowiły poważną przeszkodę dla Maluchów...Motocykl w środku ??
Koniec zabawy...I powrót z płaczem do Mamy...
     Pierwszy na przeszkodę nadział się Jej Braciszek...
     Dziewczynka już bawiła się w innej części...
     Poprosiłam o usunięcie przeszkody Panią z obsługi, bo Księciunio ruszył "na ślak"...
     Dziewczynka zapobiegawczo siadła koło Rodziców...
     Rodzice nawet nie podnieśli wzroku znad wyświetlaczy...
     I wtedy Chłopczyk podszedł do jednej z Mam i wyrwał Jej wafelka (którym karmiła swoje Dziecię)...A że usiłowała bronić własnego dobytku, więc Mały ryknął płaczem i zaczął tupać...
Kobieta ustąpiła...
     Ojciec Chłopca ruszył w końcu dupsko z krzesła...Matka nieprzytomnym wzrokiem rozglądała się po pomieszczeniu...
     Odkupili ukradzionego wafelka...Przeprosili Kobietę...Zaczęli się bawić z Dziećmi...
     I mogłabym to uznać za "wielkie przebudzenie", gdybym nie usłyszała mimochodem:
     - Będziemy się zbierać...
Hmmm...
     Pewnie w necie linków brakło...Albo się Znajomi z "fejsa" wylogowali...

16 komentarzy:

  1. Z tego potem biorą się takie tragedie, jak ta na Broad Peaku, gdzie zginął Maciek Berbeka. Bo on został do końca z chłopakiem który zasłabł, a jego młodsi koledzy spieprzyli ile sił w nogach. Wiem, że każde pokolenie narzekało na nowe rosnące pokolenie. Ale tak źle to chyba nigdy nie było. Gratulacje dla Księciunia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przykrością przyznaję, że masz rację...I z przykrością dodaję, że mamy w tym spory udział...;o)
      A Pan Maciek był po prostu, Dobrym Człowiekiem...

      Usuń
    2. Tu jest trochę głębsze tło. W ekstremalnych warunkach przestają działać emocjonalne mechanizmy, a włącza się instynkt przetrwania. Ja wlazłam zaledwie na 6.000 m i już widziałam, co się dzieje z organizmem przy takim braku tlenu. Stara gwardia miała jednak wpojone inne wartości, które się NIE wyłączały w trudnych warunkach. Młodzi tego nie mają. Nimi rządzi imperatyw: Ja! Brawo Ja! Tego ich przecież uczy świat. Jak się dłużej zastanowić, trudno nawet mieć o to do nich pretensje...

      Usuń
    3. Jasne...Bo tylko oni mają prawo do pretensji...;o)

      Usuń
  2. Też to widzę na co dzień, powinni się leczyć z uzależnienia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam kontaktu z tym "środowiskiem" ;-). Natomiast na co dzień spotykam tutejszą młodzież, powracającą ze szkół, zachaczając o pobliski market. Arogancja i takie "wołanie": patrzcie ja tu jestem i mam wszystko w doopie! I oczywiście "klikanie" w każdym miejscu (równiez jadąc na rowerze). No ale to juz inny temat... Chociaż pewno takie zachowanie nie bierze się z nikąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Silni w stadzie...A za kilka lat "samotni w sieci"...;o)

      Usuń
  4. Patrzą w ekran, reszta nie jest ważna. A rozbestwione dzieciaki uważają, że wszystko im się należy. A spróbuj zwrócić im lub ich dziecku uwagę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale można skorzystać z nowoczesnych instrumentów dyscyplinowania rodziców: Jeśli Państwo w tej chwili nie zajmą się dziećmi, dzwonię na policję i do opieki społecznej, że mamy tu pozostawione bez opieki dzieci wymagające interwencji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można...Pewnie, że można...
      Chyba by kuratorów w Kraju zabrakło...;o)

      Usuń
  6. bezstresowe wychowanie to się chyba nazywa - pisklę robi co chce kosztem świata, byle nie rodziców. Słowa na usta się cisną takie mniej parlamentarne, za to soczyste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pisklęta" szybko dorastają i wtedy nie tylko świat mają "pod ogonem", ale i rodziców...;o)

      Usuń