Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

wtorek, 24 listopada 2015

Epitafium...

     Już dawno postanowiłam, że po śmierci mam zostać skremowana...Pierworodny dostał nawet instrukcje, że gdyby koszt pochówku był wygórowany, to może mnie trzymać w słoiku, w piwnicy...Solennie obiecałam, że nie będę straszyć, pohukiwać i trzaskać się łańcuchami...
     Ale gdyby...Gdyby moją powłokę cielesną miał okrywać monumentalny pomnik "ku czci", to powinno się na nim znaleźć epitafium:

                                 Baba sine causa
                               (Baba bez rozsądku)


     Jak niektórzy z Was pewnie zauważyli, jesteśmy na bieżąco po premierze ostatniej części Igrzysk: Kosogłos cz.2
Tego typu twórczość to jeden z "kotów", które opętały mnie zupełnie...
No to decyzja, pięć minut przy kompie i bilety zległy na stoliku podręcznym...
     A potem włączyła mi się funkcja myślenie...
     Może trzeba by sprawdzić, co też mi w czasie tego seansu zaserwują ??
No to sprawdziłam...

"Osoby, którym nie zalecamy korzystania z foteli 4DX: dzieci do lat 4 lub o wzroście poniżej 100 cm, kobiety w ciąży, osoby niepełnosprawne, osoby starsze, widzowie ze schorzeniami serca, kręgosłupa lub szyi, osoby z chorobą lokomocyjną, osoby chore na epilepsję lub wrażliwe na efekty występujące podczas seansu (gwałtowny ruch, jaskrawe światło, itp).
Dzieci do lat 7 mogą korzystać z kina tylko pod opieką osób dorosłych.

Astygmatyzmu nie napisali pewnie przez przeoczenie...
Ło Matko i Córko...
Sama sobie ten grób kopię...

     Profilaktycznie łyknęłam magnez i potas...Do torebki zapakowałam dwa woreczki (jakby co)...I Pan N. powiózł nas do Krakusowa, pocieszając, że jakoś przetrwam...
     Żeby w pełni na epitafium zasłużyć pożarłam pół ogromnej porcji lodów czekoladowych (zapomniałam, że w tej knajpce porcja lodów ma rozmiar XXXL) i wypiłam koktail truskawkowy (prawie cały)...
I bez 4DX zrobiło mi się niewyraźnie...
Prawdziwa jazda po bandzie...
     Jak było, zapytacie ??
Odlotowo !!
     Fotele latały we wszystkich kierunkach, tak że na długo mam dość lotów helikopterami... Podłoga się trzęsła...Grzmiało i błyskało...Wiatr wiał...Mgła się unosiła...Woda chlapała w twarz...A główni Bohaterowie mało, że mi po odciskach nie chodzili...No i te oddechy zmiechów prosto w ucho...
Do tego dołóżcie zapachy różanego ogrodu, lasu, zgniłego ciała, podziemnej stęchlizny, smolnej mazi...
Orzesz...(ko)...
    Fakt...Kilka razy musiałam zdjąć okulary, żeby odzyskać kontakt z rzeczywistością, i żeby nie grzmotnąć w podłogę...Po kilku próbach zrozumiałam, że patrzenie na falujące fotele to nie jest to co mój żołądek lubi najbardziej...
Wyobraźnię można wyłączyć...
     O dziwo, nawet fabuły nie dało się zepsuć, więc pełna wrażeń opuściłam salę o własnych siłach, a woreczki wykorzystam przy kolejnej okazji...
A okazja już czyha...
     "Gwiezdne Wojny" to już nasza tradycja (pierwszy film, na który zaprosił mnie Pan N. 35 lat temu)...
Nie ma opcji...
     Muszę polatać z misiami na motocyklach...;o)

16 komentarzy:

  1. Pomyślała moja główka:
    życzę Tobie zdrówka, zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochaneńka, to Ty żeś się z własnej i nieprzymuszonej woli na takie coś skazała?????

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja byłam z mamuśką, która do nas przyjechała na urlop i mężem i byliśmy zachwyceni ;) No fakt- na innym filmie i na 7D. Pająki nas smyrały po nogach, deszcz padał, mumia pluła, spadaliśmy w przepaść, uciekaliśmy przed mordercami... czad... i żal, że tylko 15minut ;) Mamcia zachwycona :) Ponoć jak wróciła do domu wszystkim opowiadała jeszcze przez bite 2 tygodnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja bym życiówkę sprinterską z takiego kina zrobiła, a może i jakiś rekordzik światowy...No chyba, żebym wcześniej martwym trupem padła...:o)

      Mam potężnych rozmiarów arachnofobię...:o)

      Usuń
    2. ja też... to sobie wyobraź moje wrzaski ;)

      Usuń
    3. Tego sobie chyba wyobrazić nie można...;o)

      Usuń
  4. No to było odjazdowo! Fajnie, ze Twój żołądek to wytrzymał.
    Przyjaciel zaprosił mnie tu do kina i też było orginalnie. Choc bardzo spokojnie i relaksowo... Na sali zamiast krzesełek: fotele, kanapy, stoliczki a nawet były dwa łóżka :-) z poduchami i kocykiem. Mały bufet w rogu gdzie mozna było zamówic kawusię, którą dziewczę w mini przyniosło do stoliczka.
    Co to ludzie, "panie dzieju", nie wymyslą...... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczyna być światowo w tym naszym Grajdołku...;o) Ale kołderkę w kinie wykluczam, zaraz bym lulała...:o)

      Usuń
    2. :))), pisząc: TU, miałam na mysli Made in NL. Ale to nie ma znaczenia, bo wszak NASZ Grajdoł jest wszędzie.....

      Usuń
    3. Grajdoł tam...Grajdoł tu...;o)

      Usuń
  5. Gordyjko, Ty masz odlotowe pomysły, za własne pieniądze takie przeżycia sobie zorganizowałaś, nie wiem, czy bym te fale przetrzymała, wrażliwy mam żołądek, za wrażliwy!
    j

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę, aczkolwiek nieszkodliwie. Mnie nie wolno oglądać, taka wada fabryczna...

    OdpowiedzUsuń
  7. i ja też bym chciała takich doznań kinowych mnóstwo odczuć, ale coś się nie zanosi...

    OdpowiedzUsuń