Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 18 października 2015

Pożegnanie z Wrzosowiskiem...

     To już ponad dziesięć dni...
     Dni bez Wrzosowiska...
     Kiedy spoglądaliśmy na nie przed wyjazdem, nie przypuszczaliśmy nawet, że tak długo nie zagościmy...
Rupiecie działkowe rozwłóczone są jeszcze po podłodze...Torba podróżna stoi w gotowości...Ale na wyjazd się nie zanosi...
Po pierwsze, Zdechlak (czyli ja) w kiepskiej jest formie...
Po drugie, Matka Natura zapomniała o pięknej, polskiej, złotej jesieni...Walnęła w nas od razu "listopadowymi słotami"...Że o śnieżycach nie wspomnę...
No to lipa...
Pozostały wspomnienia...
Zacznę może od moich "perełek"...


     Nasze "ostary" nic sobie nie robiły z daty w kalendarzu, i od posadzenia owocowały w trybie ciągłym...Nawet w czasie tych okrutnych upałów...
Przez dwa miesiące walczyłam zajadle z chwastami...
No cóż...Jeśli założeniem jest, że na Wrzosowisku nie zagości "chemia", to łatwego zadania nie mamy...
Kiedy więc, zagony trusiów zostały zabezpieczone...


Odetchnęłam z ulgą...
Jesteście bezpieczne...
Może przed mrozami uda się jeszcze odwinąć przygotowaną agrowłókninę...Ale jeśli nawet się nie uda...Powinnyście przetrwać schowane pod słomą i korą sosnową...
Nasze trusie...
     Ziemniaczki wykopane...


     Marcheweczka wykopana...
Można ogłosić wiechę...
No tak...
     Rzutem na taśmę, założyliśmy jeszcze nowy sad...


Malusie to wszystko jeszcze...Kruchutkie...
Ale mamy nadzieję, że przetrwa zimę dzielnie i zabłyszczy szmaragdem na wiosnę...
     Jabłonie...Grusze...Czereśnie...Wiśnie...
Każda inna...Każda "do pary"...
Długo zastanawialiśmy się, jak ten sad zorganizować...
     Najpierw była koncepcja drzewek kolumnowych, która padła po analizie potrzeb takiego sadu (wyciągi, linki, zabezpieczenia przed wiatrem)...
     Potem rozważaliśmy "mini drzewka"...
Długo trwały te rozważania...
W końcu "mini" też padło...
Zbyt rzadko bywamy na Wrzosowisku..."Mini" potrzebują stałego monitoringu...Stałej opieki...
Jak to maluchy...
     No to padło na tradycyjne drzewka niskopienne...
I tej opcji się trzymamy...
Reszta w rękach Matki Natury...
Chociaż "ligoli" doczekać się nie możemy...;o)
     Tak zmienił się "dół"...
"Góra" zmieniła się jeszcze bardziej...


Lawendowe mikrusy stanęły w prawie równym rzędzie...


Tuja "Liluśka" dostała kilka nowych koleżanek...


A posadzone, ledwie kilka dni temu róże, puściły cudną "zieleninkę"...
Echhh...
Teraz pozostało jakoś przetrwać do wiosny...
     Wrzosowisko pewnie już zasypia...
     A na straży spokojnego snu stoi "Drewniak"...



I pilnuje...


Spisz się dobrze nasz drewniany stworze...Spisz się dobrze...
W przyszłym roku czeka cię awans...;o)

8 komentarzy:

  1. Wiosną wszystko
    będzie dobrze,
    a u nas dwa dni leje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam areszt domowy,
      więc podziwiam szarości przez szybkę...;o)

      Usuń
  2. Porównując widoki z pierwszej wizyty na Wrzosowisku, od razu padam na kolana z szacunku do pracowitości, mądrości i umiłowania Waszego Kawałka Ziemi!!!......................:o)
    Niech Wam bogato i smacznie odpłaci, jak nadejdzie czas.............................:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzaj z tym "padaniem",
      bo Cię w krzyżach łupnie...;o)

      Usuń
  3. Spoko i luzik - Drewniak wszystkiego przypilnuje:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to możliwe, żeby jedna osoba tyle chorób złapała?! I to na własne życzenie! Nie zwalaj winy na Wrzosowisko ;-) Pytanie mam o ten "rów mariański" wykopany wzdłuż. Budujecie system irygacyjny?

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki...Jam to nie chwaląc się uczyniła...;o)
      Przed Tobą Noti nic się nie ukryje !! I nawet nazwa się zgadza !! To "rów mariański"...;o)

      Usuń