Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

środa, 21 października 2015

Lepiuchy nas zlepiły...

     Od kilku lat sobie obiecywałam, że ten wpis ukaże się dopiero wówczas, kiedy będę mogła w jego treści umieścić zdjęcia z naszego spotkania...
     Latka lecą, a mnie ciągle do Stolicy jest zbyt daleko...
Kilka razy było już tuż tuż...
I za każdym razem Papcio Los decydował inaczej...
Aż trudno uwierzyć, że doprowadził do naszego spotkania w necie...
     Poznałam Go na "Lepiuchach", które utworzyła Interia...
     Nie szukałam wówczas nowych wrażeń...Szukałam nowego miejsca dla Przyjaciółki, która bardzo ciężko znosiła likwidację czatowego pokoju...
Miejsce musiało być szczególne...
A przede wszystkim...Rymowane !!
Bazgrałam tam przez kilka dni...Niewiele bazgrałam...Więcej czasu zajmowało mi czytanie...
     Tam poznałam Barnabę...
Z resztą...
Nie tylko Jego tam poznałam...;o)
Zaproszona do lepiucho-maniaków Przyjaciółka znalazła swoje miejsce...
Ja zamotana w obowiązki reala zaglądałam coraz rzadziej...
Po kilku miesiącach założyłam bloga...
Nie tego...To był blog na WP...
Tam urodziła się "gordyjka"...
     Po kilku tygodniach, wśród komentarzy, zauważyłam lepiucha...Leciutkiego...Frywolnego...I bardzo trafnego...
Zaraz, zaraz...
Skąd ja znam te lepiuchy ??
Wiedziona ciekawością "podreptałam" na blog Autora...
     Ło Matko i Córko !!
Takie lepieje mógł pisać tylko Barnaba !!
Trafiłam !!
     Jakie ścieżki zawiodły  nas w to samo miejsce ??
Niepojętym było, że wśród setek tysięcy blogów, zostaniemy "sąsiadami"...
A potem to już było z górki...
Kilka maili...Kilka rozmów telefonicznych...
     Barnaba stał się JanTonim...JanToni stał się Ludwiczkiem...
     Bo spotkany przeze mnie Barnaba, okazał się Satyrykiem i Aforystą, Ludwikiem Wambuttem...
     Prawdziwym Warszawiakiem...Zapalonym Sportowcem...Wspaniałym Satyrykiem...I przesympatycznym Człowiekiem...
     Na Walentynki w 2012 roku otrzymaliśmy od Ludwiczka dwie Jego książeczki...


To była wspaniała niespodzianka...
Obdzielił nas sprawiedliwie...Jedna była dla mnie, druga dla Pana N. ...
     Potem była płytka ze spotkania w Bibliotece, na które miałam dotrzeć, ale nie dotarłam...
     Tam Ludwiczek występował ze swoim Przyjacielem, Panem Zbyszkiem Kurzyńskim...Równie "zakręconym" na punkcie radosnego rymu...





     A potem Ludwiczek otworzył najskrytsze zakamarki duszy, i stałam się posiadaczką poezji nieziemskiej...


     Tak bolesnej, że po przeczytaniu ryczałam przez kilka godzin, a potem ośmieliłam się zawiadomić Ludwiczka o otrzymaniu przesyłki w ten sposób...


     Wtedy już, od kilku lat, nazywałam Ludwiczka Przyjacielem...
Odwiedzamy się codziennie...
Codziennie komentujemy swoje wpisy...
Prawie sześć lat...
I ciągle nie dane nam było się spotkać...
     Dlaczego właśnie dzisiaj napisałam tego posta ??
Bo po raz setny wpadła mi w ręce ta książeczka...




     Antologia, którą Ludwiczek dedykował naszemu Wnukowi, kiedy tylko dowiedział się, że zostaniemy Dziadkami...
Oczywiście jest Współautorem...
     Kiedy pisałam do Barnaby uszczypliwe lepiuchy, nie przypuszczałam, że pocieszne dwuwiersze będą miały aż takie znaczenie...
     Dziękuję Ci Ludwiczku, za setki uśmiechów, które wywołałeś na mojej twarzy swoimi fraszkami...
     Mam nadzieję, że Papcio Los będzie dla nas łaskawy w przyszłym roku...
A dzisiaj ??
Dzisiaj idę poczytać JanToniego...;o)

13 komentarzy:

  1. Przyznam się że jak czytałam to się wzruszyłam. Bardzo dużo ciepłych i czuć na odległość że szczerych słów pod adresem JanToniego. Bardzo przyjemnie się czyta takie historie.No nie byłabym Elą diabełkiem gdybym nie powiedziała... a ty dostałaś tyle książek a ja ...żadnej :))))
    Pozdrawiam mimo tego bardzo serdecznie ha ha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było bazgrać na Lepiuchach !! No i jeszcze coś...Ale o tym szaaaa...;o)

      Usuń
  2. I ja zawiłymi ścieżkami dotarłam do JanaToniego. Trudno mi sobie wyobrazić wieczór z "lapkiem" i bez wizyty na fraszkarskim blogu! Wiele by opowiadać o spotkaniach i o twórczym Duecie, powiem krótko: takie znajomości pielęgnuję jak skarb największy!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja też!!!
    I ja też!!!
    Mam i znam osobiście JanToniego - i to już 4 razy się z nim spotkałam. W tym raz na Jego wieczorze autorskim, raz u Joasi Rodowicz, raz na spotkaniu naszego wspólnego znajomego poety i ostatnio na wieczorze autorskim Agnieszki /zobacz u mnie/
    JanToni jest wyjątkiem w najlepszym tego słowa znaczeniu.
    Podrzucamy wszystkie do góry JanToniego?????

    P.S. Jak będziesz następnym razem w okolicach Pajaca to może byś się też z grafomanką spotkała???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bez pozwolenia Lidusi JanToniego nie tytkam...;o)

      Jakoś mi ostatnio Wawka nie po drodze, ale jak się będę wybierać to info wrzucę, żebyście mieli czas Stolicę ogarnąć...Jakiś czerwony dywan zorganizować...Ewentualnie płatki róż...;o)

      Usuń
  4. Fascynujące jest odkrywanie prawdziwej tożsamości osoby znanej tylko z nicka na blogu. Czasem niestety jest to rozczarowujące, ale przeważnie miłe. Gratuluję tak inspirującej znajomości:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale niespodzianka!
    Gordyjko, zarumieniłem się po same uszy.
    Twoje fraszki także są... piękne.
    Masz ich co najmniej na jeden zbiorek.
    Co do mnie, to już minęło pięć lat
    i nie mogę się zebrać na nic nowego.

    Mój żywot teraz jest bardzo lekki,
    mam osiemnastkę, ale... do setki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to są niespodzianki, żeby były niespodziewane...;o)

      Ktoś by musiał za mnie je zapisywać...;o)

      Nie licz lat,
      skoroś Chwat !! ;o)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Dziękuję piękna dokumentacja,
      bo po stronie Pań zawsze racja! :o)

      Usuń
  6. Wspaniała niespodzianka! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń