Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 29 czerwca 2014

O zwiedzaniu "cywilizacji", czyli wizyta w Sion...

     Jeden z moich Czytaczy zapytał w mailu, jak to możliwe, żeby droga ot tak była zamknięta...
No cóż...
     Nam też się to na początku w głowach nie mieściło, ale z czasem zauważyliśmy, iż owo zjawisko jest nagminne i bardzo pożyteczne...
Mimo wszystko...
A przede wszystkim, Mieszkańcy się do owych zakazów stosują...
     Jak to wygląda ??
Tak...

Jakby co, to wiemy gdzie ten Pan schował klucz od kłódki...;o)
     Na szlakach turystycznych są takie same szlabany...I to w obu kierunkach...
     Ale wracajmy do podziwiania Szwajcarii...
     Ze "świstaczej dziczy" udaliśmy się do Sion...
Francuskojęzyczne Miasteczko w dolinie Rodanu, będące stolicą kantonu Valais...
Czyli tym razem będzie cywilizacja...
     Zwiedzanie rozpoczęliśmy oczywiście, od dogłębnej analizy mapy...


     A kiedy już przeanalizowaliśmy ją w całości i detalach, poczłapaliśmy w "dyrdy" do punktu informacji turystycznej, bo się okazało, że mapa i owszem, ładna, tyle, że opisy sporządzono w dwóch, całkiem obcych nam językach...
     Nasz widok w punkcie informacyjnym wywołał, przyznać muszę, sporą konsternację...
     Takich tłumów (cztery osoby) to Oni chyba "przed sezonem" nie widzieli...
     Pani Informatorka skrupulatnie wszystko wyłożyła, mapki nam wręczyła i spojrzała na nasze nogi...
     - Buty macie dobre !! - oświadczyła entuzjastycznie, co utwierdziło nas jedynie w przekonaniu, że i tutaj zdarzają się Turyści "na szpileczkach"...
     Grzecznie podziękowaliśmy za wskazówki, żeby obciachu Narodowi nie przynosić, i ruszyliśmy dziarskim krokiem na zwiedzanie "cywilizacji"...

     Bryłę Ratusza minęliśmy z rozpędu, bo jakoś jego "klockowata" konstrukcja nie przemówiła do naszej wyobraźni...
     Potrzebowaliśmy wrażeń bardziej wysublimowanych...
     Może Katedra Notre Dame ??
Tak, tak...
I Szwajcarzy swoją "Notre Dam" mają...


     I powiem Wam, że chętnie była bym owo zwiedzanie już tutaj zakończyła...
Dlaczego ??
Hmmm...
     Czyżby zauroczyła mnie Świątynia z drugiej połowy XV wieku ?? 
     A może urok Wieży datowany na 1100 rok ??
     A może witraże ??

Nic z tych rzeczy !!
     Zauroczyły mnie one ...


     Nie to, żebym piękniejszych organ w życiu nie widziała, ale tuż za progiem...
     Czekał na nas Pan Bach !!
     W Katedrze odbywały się właśnie próby do Koncertu...
To się nazywa "mieć farta"...
     W życiu nie zwiedzałam w tak ślimaczym tempie...


     Tyle, że nic z tego zwiedzania nie pamiętam, bo mi się całkiem duszyczka w tych nieziemskich dźwiękach zapodziała...
     Ale w końcu udało mi się z objęć Pana Bacha wyrwać...
     Azymut widzieliśmy nad głowami...


     Pozostało jedynie dotrzeć do celu wąziutkimi uliczkami, których plan sytuacyjny ma się nijak do logiki...


     Czy to jeszcze uliczka ??

     
Czy już prywatna posesja ??

     
     Dobrze, że jeden z Rycerzy pozostawił u podnóża swojego "rumaka", bo trudno by nam było wyplątać się z tego labiryntu...


Rasowa bestyjka...;o)
     I w końcu dotarliśmy do celu...A właściwie do "półcelu", bo nasz prawdziwy "cel" upodobał sobie sąsiedni wzgórek...


     Trzynastowieczne ruiny murów obronnych i zamku, znacznie lepiej prezentują się z odpowiedniej perspektywy...

     
     Pomijając oczywiście fakt, iż obiekt był zamknięty z powodu prac konserwatorskich...
Czyli, nie do zdobycia...


Odwiedziliśmy jeszcze zabytek klasy "dwuzerowej"...


I ruszyliśmy odszukać naszego "rumaka"...


     Pętelka uliczek "w dół" wcale nie była łatwiejsza...
     Szczególnie, że mieliśmy mijać "Dom Wiedźmy"...

     
     Ale nasz odwet był okrutny !!
     Po tylu wrażeniach postanowiliśmy bowiem dokonać konsumpcji...


     Lokalik bardzo sympatyczny, odpowiednio zatłoczony, uśmiechnięte Panie Kelnerki i zonk...
     Wszyscy bez wyjątku mówią jedynie po francusku...:o)
     "Pisany" to ja jeszcze jakoś z rozpędu rozłożę, ale mówiony ?? I to mówiony ze specyficznym akcentem ??
     Takiej opcji moje mózgowie wcale nie brało pod uwagę...
Pozostał do dyspozycji jedynie słuszny język migowy...
     Przez kwadrans byliśmy największą atrakcją turystyczną Sion !!
     A potem ruszyliśmy w pośpiechu do naszego "naguska", żeby się nie okazało, że w ramach rewanżu, Szwajcarzy będą go sobie chcieli zatrzymać na pamiątkę...
     Jak tego biedaka...


17 komentarzy:

  1. Fajnie jest zwiedzać,
    ale limit zdjęć do Twoich postów to chyba wyczerpałaś na cały rok.
    Raczej rzadko zdjęcia dajesz do swoich wpisów. :-)))
    Oglądam wszystkie dokładnie,więc dawaj dużo :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak jest co pokazać to nie oszczędzam...;o) A zapasik mam spory...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne takie zwiedzanie. Moze nastepnym raze podladujcie jakis podreczny slownik do komorki. Pomaga bardzo, szczegolnie jesli chcesz wiedziec co jesz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem był nie w tym co chcemy jeść, ale w tym co zamawia się u Kelnerki, a co kupuje się bezpośrednio w bufecie...Bardzo skomplikowane to były procedury żywieniowe...;o)

      Usuń
  4. Dziękuję za cudna wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładna miejscowość, szkoda tylko, że mieszkańcy to jakieś niemoty są ;) Ale daliscie im radę.
    Z kościoła też trudno byłoby mi wyjść, słysząc Bacha, nawet tylko "próbowanego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten "próbowany" Bach był całkiem wysokiego lotu...;o)

      Usuń
  6. Miło poczytać:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, ale on po dachach jeździł, to go zatrzymali. Zakładam, że wy normalnie po bożemu, po ziemi...:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem pewna to nie jestem, czy to była ziemia...;o)

      Usuń
  8. Ruiny z daleka wyglądają majestatycznie. A nie można było usiąść podczas Bacha i zwyczajnie posłuchać?

    OdpowiedzUsuń
  9. No pokazane wyklarowane ! Nie trzeba sie stresować zeby się domyślać lub moze jeszcze szukać w google co to za miejsce.Jak zobaczyłam oo to przypomiało mi sie jak bylismy w Kudowie i szukaliśmy wc.znależliśmy i owszem ale stało napisane ..toalety chwilowo nieczynne załatwianie sie we własnym zakresie:)))

    OdpowiedzUsuń