Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

czwartek, 31 października 2013

Jak zostałam przemytnikiem...cz.I

     - Najświętsza Panienko !!  -wrzasnęła Mamciaś...
     - Boże... - wyszeptał Ojciec...
     Wyrwana z drzemki tym niespodziewanym objawem religijności Rodziców, przecierałam sklejone snem oczy...
     - Cześć... - wymruczałam, bo nic bardziej logicznego do głowy mi nie przyszło...
     - Co to jest ?? - zapytała Mamciaśka wykonując zamaszysty ruch ramionami...
     - Ukradłaś ?? - bardziej dosadnie zapytał Ojciec...
     - Nic nie ukradłam...Zakupy to są...Dla Was...- wyjaśniłam...- Dla mnie też... - dodałam po chwili...
     Dopiero teraz zauważyłam, że Rodzice nawet bagaży nie postawili na podłodze, tylko stali w progu pokoju objuczeni jak wielbłądy...
Z obłędem w oczach i kompletnie bezmyślnie odstawili torby tam gdzie stali...Dokładnie na samym środeczku...
Mój "rozum" wracał z niebytu...
     - Chcecie kawy ?? - zapytałam...
     - Kawy ?? Masz kawę ?? - Mamciaś przymrużyła oczy z niedowierzaniem...
     - Mam...Dwa kilo...I czekoladę...I rodzynki...I masę innych dziwnych rzeczy... - wyliczałam...
     - Ojjj... - wydobyło się z mojej Rodzicielki i przysiadła Bidulka na brzegu wersalki...
     - Skąd to ??  - Ojciec w dalszym ciągu oczekiwał wyjaśnień...
     - No jak skąd ?? Ze sklepu !! - nie mogłam pojąć reakcji Rodziców...
     - Tato...Może się piwa napijesz ?? Takiego prawdziwego...Z puszki... - rzuciłam i ruszyłam szykować Mamie obiecaną kawę...
     - Piwo ?! Masz piwo ?? - reakcja Ojca przy panującym upale wydawała mi się mało przesadzona...
     - Szampana też mam, ale ciepły, a piwo wrzuciłam do lodówki... - zdawałam relację...
     Ojciec rzucił się w stronę kuchni niczym wygłodniały tygrys, i chociaż wydawało mi się to niemożliwe z racji ograniczonego metrażu owego przybytku, minął mnie w przejściu...
     - Piwo !! - wrzasnął Ojciec zajrzawszy do lodówki... - Piwo !!
     I jak totalny szaleniec porwał zgrzewkę browara i zaczął jakiś taniec godowy...
     - Tato...Przecież Ci się wyleje przy otwieraniu... - zauważyłam logicznie...
     - Matka !! Chcesz piwo ??  - wrzeszczał Ojciec totalnie ignorując moją sugestię...
     Po chwili Oboje siedzieli na wersalce, schlapani piwem i wniebowzięci...
     - Dobre !! - wymruczał Ojciec między łykami...
     - Pyszne... - potwierdziła Mama oblizując się apetycznie...
     - Chleba nie mamy... - wymruczałam... - zejdę do spożywczego...
I nim Rodzice odpowiedzieli wyszłam z mieszkania...
Kiedy wróciłam z pieczywem Rodzice się opamiętali...
     - Opowiadaj !! - zażądała Mamciaś...
     - Było wspaniale...Warunki może skromne, ale pogoda i baseny świetne...Jedzenie też było dobre...- zaczęłam moje sprawozdanie z pierwszego w życiu obozu młodzieżowego na Węgrzech...
     - Ale skąd tyle zakupów ?? - okazał swoje zniecierpliwienie Ojciec...
     - Ojjj Tato...Tam wszystkiego w sklepach jest multum...Półki pełne...Grzech by było zakupów nie zrobić...- jęczałam niewyraźnie, bo z tymi zakupami nie wszytko było takie jasne...
     - Ale to cały majątek !! Jakim cudem wystarczyło Ci pieniędzy ?? - prowadziła dochodzenie Mama...
     - Niewiele kupowałam...I...- dalszy ciąg ugrzązł mi w gardle...
     - I ?? - dopytywała Mama...
Echhh...Jak nic wszystko będą chcieli ze mnie wydusić...
     - Wymiany miałam dużo...- zaczęłam niewyraźnie...- i sprzedałam kilka rzeczy...- wyrzuciłam tchnięta odwagą...
     - Co ??!! - wyrwało się z Rodziców jednocześnie...
     - Sprzedałam...- wymruczałam...
Mina Rodziców była bezcenna...

cdn...
 

10 komentarzy:

  1. A ja zawsze, wracając z wyjazdowych zawodów,
    przywoziłem różne rzeczy, nie tylko z Demoludów.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  2. Super tekścik! Rozumiem, że to dawno było i opyliłaś jakieś kremy na wyjeżdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle, ale że zaraz przemytnik? Chyba, ze dalsza część wyjaśni wszystko:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałaś nauczyć się praktycznej ekonomii. Wtedy sporo było do tego chętnych, tylko za bardzo serio swoją przyszłość od tego uzależniali....;o))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to miałam kiełbie we łbie, a nie ekonomię...;o)

      Usuń