Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Obiadek u mamusi...

     Odkąd Młodzi osiedli "na swoim" takie weekendy to prawdziwe perełki...
Nie ma co...Fakt...
Doczekać się ich nie mogę...
Pospolicie noszą nazwę "obiadków u mamusi"...;o)
W sobotę miał nastąpić właśnie ów "mamusiny posiłek"...
Ekstra bonusem są opowieści Młodych, co też się w Ich żywocie przez te kilka tygodni wydarzyło...
Tym razem "Gwiazdą" spotkania był Młody...
     Młody od kilku miesięcy pracuje w pewnej międzynarodowej Korporacji i nie ma co ukrywać, ogromnie jest z tej pracy zadowolony...Dostał ją niespodziewanie, dokładnie w tym momencie, kiedy podjęli z Synową decyzję o wyjeździe "za pracą"...
Początki były trudne, jak w każdej nowej pracy, ale z każdym tygodniem mina Młodego była coraz bardziej radosna...Teraz osiągnęła stadium "błyszczących oczu"...
Młody robi to co lubi i jeszcze nieźle Mu za to płacą...Trzeba coś więcej ??
     Snuł więc swoją opowieść,o nowościach, o osiągnięciach, o porażkach, kiedy Synowa wtrąciła...
     - Opowiedz jak Ci kompa zablokowało...
Pierworodny parsknął śmiechem...
     - Przychodzę pewnego dnia do pracy, odpalam kompa, a tam komunikat, że z powodu błędnie wpisanego hasła na konto wejść nie mogę...
Procedury powypełniałem, konto sprawdziłem, na innym kompie spróbowałem i nic...
Hasła nawet raz nie wpisałem, więc wyszło mi na oko, że się coś w systemie pochrzaniło...
Dzwonię do Komórki co się odblokowywaniem kont i dostępami zajmuje...Sprawa nie jest prosta, bo ta komórka w Singapurze...
Ale w pracy to ja więcej po angielsku, niż po polsku gadam...
Wytłumaczyłem co się dzieje, po drugiej stronie jakiś myślący Hindus siedział, więc w minutę do odblokowywania przystąpił...
     - Musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań...- streścił procedury...
     - Jasne... - zaaprobowałem...
     - Psziszmiłipszi... - słyszę w słuchawce i robi mi się słabo...Facet do tej pory mówił całkiem niezłą angielszczyzną, więc pomyślałem, że to jakieś dodatkowe utrudnienie, ale postanowiłem nie ustępować...
     - Czy mógłbyś powtórzyć ?? - pytam grzecznie...
     - Psziszmiłipszi... - powtarza mój rozmówca...
Zbaraniałem całkowicie...
     Obsługa z Azji rzeczywiście trochę inaczej akcentuje słowa, ale do tej pory zawsze można się było domyśleć o co chodzi...Teraz ni z ząb...
     Facet chyba się kapnął, że jest jakiś problem w komunikacji, bo zaproponował...
     - Może ja Ci to przeliteruję ?? - zapytał...
Victoria !! Po literce jakoś to szeleszczenie poskładam...
On dyktuje, ja zapisuję i skóra mi na plecach cierpnie...

J...A...K...M...I...A...Ł...N...A...I...M...I...E...T...W...Ó...J...K...O...T...E...K

Orzesz...(ko)...
Nie ma na całym Świecie jednego Hindusa, który by sobie z tym wyzwaniem poradził...
Tylko jak ja teraz mam mu podać odpowiedź ??
     - To może teraz ja Tobie przeliteruję ?? - pytam Kolegę...
W słuchawce słyszę westchnienie ulgi...

P...I...M...P...U...Ś

     O jedzeniu obiadu w takich warunkach nawet mowy być nie mogło...Rżeliśmy jak stado rumaków...
     - Drugie pytanie powinno brzmieć "Panieńskie nazwisko matki"... - dolewaliśmy "ognia" do wesołości...
     - A wiesz, że się zastanawiałem !!  -poświadczył Młody...
     - Wtedy Hindus by szans nie miał !! Nawet po literce !! - dogadywaliśmy zbiorowo...
     Młody opowiadał...Synowa "podrzucała" mu tematy...A my słuchaliśmy z ogromnym zainteresowaniem...
Miło widzieć Ich radość...Te rozgwieżdżone oczy Pierworodnego...I te przepiękne dołeczki Synowej...
Echhh...
     Teraz znowu trzeba będzie czekać miesiąc na "obiadek u mamusi"...;o)
    

12 komentarzy:

  1. Moja córka dziś przylatuje na mamusiowy obiadek.Znam to ,oj znam.Radość i jeszcze raz radość.a swoją drogą bez znajomości języka to dupa blada:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to miło
    ten czas leci
    kiedy z nami
    znów są dzieci.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak zacznę...
      Przyspiesza znacznie...;o)

      Usuń
    2. To sprawą nie nową,
      że jest ekspresowo".
      LW

      Usuń
  3. Hi, hi, hi.... ależ się uśmiałam. Sytuacja przekomiczna.
    Ależ fajne takie rodzinne spotkania! Buziaki dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbuję kilka razy i nie mogę tego powtórzyć:))))Po inszemu ani rusz:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się uśmiałam w głos jak to czytałam :) cieszę się, że młody znalazł pracę taką jaką lubi i nie muszą walczyć na obczyźnie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Gordyjeczko, tak mi się jakoś ciepło na serduchu zrobiło:) Uśmiecham się...

    OdpowiedzUsuń