Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

piątek, 26 lipca 2013

Podróż w czasie, czyli o lekkim historii "nagięciu"...

     Dawno, dawno temu...Kiedy na wybrzeżu panowali Rycerze spod znaku Krzyża, uwadze Ich nie uszło, że cypel wiślany idealnie nadaje się na warownię...
Może określenie "warownia" dzisiaj jest trochę na wyrost, bo nomen omen wybudowali ją z drewna, ale od czegoś losy Twierdzy Wisłoujście rozpocząć się musiały...
Mieli "nosa" krzyżaccy Wojowie...
     Ledwie ową budowlę ukończyli, a już swoją przydatność udowodniła...Legła przy tym w gruzy (raczej w kupkę popiołu i okopconych desek), ale już nikt się nie zastanawiał czy Warownię odbudowywać...
     W 1482 roku na miejscu drewnianych "baraków" powstała murowana, ceglana Wieża...
A że Naród niemiecki znany jest z praktyczności, więc wieża owa nie tylko miała strzec ujścia Wisły, ale również zainstalowano tam latarnię...
To przy owej Wieżycy z latarnią z czasem powstała Twierdza prawdziwa...
     Przez wieki Obsada Twierdzy na brak zajęć narzekać nie mogła...
     W 1577 roku oblegał ją Batory, w 1627 ostrzeliwała szwedzką flotę (w czasie bitwy pod Oliwą), w 1734 atakowały ją wojska rosyjsko-saskie, w 1793 swoich sił próbowali Prusacy...
Nawet Napoleon w 1807roku spróbował swoich sił...
     Niszczona i odbudowywana stanowi dzisiaj wyjątkowo ciekawy obiekt militarny...
     Zmieniały się epoki...Zmieniały się style architektoniczne...Zmieniała się więc i Twierdza...
Pozostały z niej tylko fundamenty będące swoistą, budowlaną ciekawostką...
     Twierdza zbudowana jest na drewnianych, zatopionych w wodzie skrzyniach, zwanych kaszycami...
Samotną Wieżycę, z czasem otoczono ceglanym wieńcem, dobudowano mieszkania dla Oficerów i Żołnierzy, cztery bastiony, a nawet fosę zasilaną wodą z Martwej Wisły...
Bo z czasem Twierdza zaczęła oddalać się od Morza i Ujścia...
Ot takie prawo przyrody...
Co Wisła przynosiła w swych wodach, pozostawiała dokładnie właśnie tutaj...

     Przetrwała wiele zawieruch wojennych i historycznych zawirowań...
Zniszczyli nam Ją dopiero Sąsiedzi...
Czego Hitlerowcy nie zmogli, Armia Czerwona dokończyła...
     Ale wracajmy do czasów świetność, bo dla nich przecież Gordyjka i Pan N. wlekli się przez caluśką Ojczyznę prawie...
     Zgodnie z sugestiami Pana Promowego zajęliśmy strategiczną pozycję "przy banerku", czapeczki założyliśmy posłusznie i oczekiwaliśmy na pierwszą komendę...
Wszak dopuścić nie możemy, żeby Brytyjczycy wywieźli z Gdańska napoleońskie zdobycze i wielgachne skrzynie pełne kruszców i drogocennych klejnotów...
Nie z nami takie numery !! O nie !!
Nawet przebranie się za Holendrów, do których jak widać zawsze mieliśmy słabość, nawet jak jeszcze o rynkach pracy nikt nie miał pojęcia, nie na wiele się zda...
     Tym razem Wisłoujścia strzeże nie tylko nasza Twierdza, ale i Gordyjka z Panem N., że o tłumach Turystów nie wspomnę...

Tłok panował okrutny, i to nie tylko na nabrzeżu...

Nawet trochę większe jednostki chciały się do walki przyłączyć...

Ale moje serducho zadrgało dopiero, kiedy ujrzałam to cacuszko...

     - Ja taką chcę !! - skierowałam zapotrzebowanie do mojego życiowego Sponsora...
     Pan N. spojrzał na mnie takim wzrokiem, że zaraz sprawdziłam czy mam czapeczkę przeciwsłoneczną na łepetynce...
     - Chorobę morską masz... - realistycznie do mojej zachcianki podszedł Ślubny...
     - W takiej łódce mogę rzygać...- podsumowałam i tęsknie spoglądałam za oddalającą się "motoróweczką"...
     Ledwie przeszła mi ochota na wymioty kanał został oczyszczony z "intruzów" i pojawili się Holendrzy...
To znaczy Brytyjczycy w holenderskiej skórze...
I się zaczęło...

     Galera brytyjska atakowała Twierdzę zapamiętale...Twierdza odpowiadała ogniem...Trudno było nadążyć z wykonywaniem zdjęć...W powietrzu unosił się zapach siarki...Dym "gryzł" w oczy...


     Aż w końcu pojawiła się Ona...Nasza Galera, która miała wspomóc Twierdzę w Jej nierównym pojedynku...Teraz rozpoczął się prawdziwy balet na wodzie...Kapitanowie wiedzieli doskonale jak ustawić swe Okręty, aby serca Widzów zadrgały...

     Brytyjczycy byli bez szans...Ale chcieli zakończyć walkę z honorem...Wywiesili więc swoją Banderę...
Niestety Twierdza również poniosła straty...

Widownia oszołomiona ilością doznań zaczęła klaskać...
     Nikt jakoś nie przejmował się faktem, że do dzisiaj nie wyjaśniono zagadki napoleońskich skarbów...
Czy Cesarz zabrał je z Gdańska do Paryża ?? 
Czy może zniknęły z gdańskiego skarbca w jakiś innych okolicznościach ?? 
A może Brytyjczykom udało się je ukraść i po starciu z Twierdzą zatopili cały ten skarb w Wiśle ??
     Tego się pewnie nigdy nie dowiemy...
     Nie dowiemy się również czy taka potyczka w ogóle miała miejsce...
     Ale jeśli chcecie obejrzeć sobie obronę Twierdzy Wisłoujście dokładniej, to zapraszam...

https://app.box.com/s/e6234w5fmkloiw1oo99h

https://app.box.com/s/6nwgkj40t8g6bbo2an0y

     Nagrania oryginalne z domowej kolekcji...;o)





8 komentarzy:

  1. Od tych bohaterskich czynów
    widzę tutaj wiele... dymów.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dym gryzł w oczy i w przełyki...
      Lecz to walki są wyniki...;o)

      Usuń
    2. Pozytywne w tym działanie,
      tylko sztuczne oddychanie.
      LW

      Usuń
    3. Można również podać wody,
      spłukać dym i dla ochłody...;o)

      Usuń
  2. Wow! To ci dopiero "historyja ". Ubawiłam się. Dziękuję. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Waleczna gordyjka podołała trudom walki :) dobrze, że tam byłaś bo pewnie nie poszło im by tak gładko z obroną twierdzy ;)

    OdpowiedzUsuń