Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

poniedziałek, 20 maja 2013

Opera mydlana w jednym akcie, czyli jak odkryłam podgatunek padalca...

     Siedzieliśmy sobie, z Panem N. na górnym pokładzie zacumowanej barki...Słoneczko tańczyło skocznego walczyka na falach Wisły...Z zamkowego wzgórza dumnie spoglądał na nas Wawel...
     Jeśli gdzieś jest Raj, to dla nas może wyglądać właśnie tak...
     Czekając na realizację zamówienia rozkoszowaliśmy się chwilą...
     Restauracja nie miała wielu Gości...Środek dnia...Ani to pora na posiłek...Ani to pora na imprezowanie...Ledwie kilka Osób zasiadało pod parasolami...
     Po kilku minutach naszego pławienia się w "cudnościach" Krakowa przy sąsiednim stoliku zasiadła para...
On pod czterdziestkę...Ona pod czterdziestkę...
On mniej niż przeciętny...Ona przeciętna do bólu...
     Po chwili nadałam im w myślach "ksywki": 
     Motyl Emanuel i Makowa Panienka...
     I chociaż, Dagusia mi świadkiem, mydlanych oper nie lubię, a łzawe tasiemce przełączam natychmiast, tym razem, to co działo się przy sąsiednim stoliku przykuło moją uwagę maksymalnie...
Z resztą...
Trudno było się odseparować, bo Parka mówiła głośno, dobitnie i bez żenady...
     Najpierw dowiedziałam się, że "Emanuel" genetycznie nie znosi pożyczać i posiadać pożyczonych rzeczy...
I że właśnie obchodzi urodziny...
I że nie ma zamiaru płacić za poczęstunek...
I że Jego Towarzyszka bardzo dobrze zarabia...
I że bywa gościem w domu...
I że posiada Potomka w wieku niemowlęcym...
I że jest bardzo nieszczęśliwy...
     A, że jak wspomniałam, była to ożywiona dysputa, a nie monolog, więc Panienka, po każdym nowym "stwierdzeniu" Emanuela wrzucała swoje trzy grosze...
Po kilku pierwszych zdaniach, stwierdziłam ze zdziwieniem, że "Ona ma tak samo"...
Co prawda, miała "tak samo", ale trochę inaczej...
Ale "właziła" Facetowi "bez mydła i to w "biały" dzień przy Ludziach...
Czekałam z niecierpliwością, że oświadczy, iż tak jak On sika na stojąco...
Żenada...
     "Emanuel" rozkręcał się na całego...Poruszał coraz bardziej drażliwe tematy...Zamawiał coraz droższe pozycje z Menu...
A Panienka potakiwała...
     - Wiesz...Mnie całe tygodnie w domu nie ma...Ale jak wracam to chcę mieć zadbaną Kobietę w domu, a nie kocmołucha, który chodzi we flanelowej koszuli !! Do Fryzjera nie chodzi !! A ostatnio jak poszła i chciała się zrobić na blond, to wyszło rude...Ja bardzo lubię blond...Taki jak Twój... - wyznał Emanuel...
Panienka pokraśniała na liczku...
     - Ja też nie uznaję nie zadbanych Kobiet !! - przytaknęła... - Makijaż...Fryzura...Zrobione paznokcie... - to wizytówka Kobiety !!
     - Nic starania... - żalił się dalej "Motylek" - A kiedyś była taka zadbana !!  - podkreślał...
     - To ile jesteście po ślubie ?? - dociekała Makowa Panienka...
     - Dzieciak ma trochę ponad rok...To będzie prawie dwa lata...Ale wcześniej byliśmy ze sobą kilka lat...  - kombinował Emanuel, a mnie strasznie korciło, żeby sprawdzić, czy liczy na palcach...
     - Jakby nie dzieciak, wcale bym się z Nią nie żenił... - i owo oświadczenie wywołało ogromną wesołość Blondynki...
     - Ale mówiłeś, że masz coś na boku... - kontynuowała jak tylko przestała "rechotać"...
     - Mam trzy Asystentki...Bardzo fajne Dziewczyny...Szczególnie jedna...Co prawda mężatka, ale ten Jej Mąż to fajny facet... - snuł swą opowieść Emanuel...
     - Nie ma nic przeciw romansowi Żony ?? - dociekała Panienka...
     - Nic nie wie...Ale przecież się nie będzie rozwodził przez mały skok w bok...On Ją bardzo kocha... - kontynuował Motylek...
     - A ile Ona ma lat ?? - rzuciła pytanie Blondyna...
     - Dwadzieścia osiem... - usłyszałam odpowiedź i zrobiło mi się żal tych Ludzi...
     - Oooo...To sporo młodsza ode mnie...- z żalem w głosie oznajmiła Makowa Panienka...
     - Nie przesadzaj... - z nonszalancją skarcił Ją Emanuel... - Ty to inna kategoria...
I temat wrócił do Żony...
     Epitet za epitetem...
     Krytyka za krytyką...
     Przyznam, że nawet trudno mi określić, które z tej "pary" wykazało się większą podłością...
Jedno można było wywnioskować...
Ta Żona to zła Kobieta była...
     - I co zamierzasz ?? - zapytała Panienka...
     - Rozwód...Tylko jedno rozwiązanie widzę...Przecież nie będę trwał w takim związku...- podsumował Emanuel wychylając kolejny kieliszek wódki...- Ty wiesz, że Ona nawet spakować się nie umie ?? Wszystko zawsze na ostatnią chwilę zostawia...Żeby chociaż raz zarezerwowała jakiś stolik w knajpce, albo jakiś wypad za miasto...Nic !!
     - Nudna jest...- podsumowała Makowa Panienka...
     - Ty to co innego... - wymruczał Motylek...
     W "mydlanych operach" w tym momencie pewnie następują litery końcowe i zapowiedź kolejnego odcinka, ale nasza "opera" zakończyła się bardziej przyziemnie...
Zapłaciliśmy rachunek i opuściliśmy nasz magiczny "raj"...
     - Biedna ta Żona... - stwierdziłam schodząc z pomostu... - mam nadzieję, że się szybko rozwiodą to sobie jeszcze Dziewczyna życie ułoży...
     - No coś Ty !! - obruszył się mój Ślubny... - Facet kłamał w każdziutkim słowie !! W życiu w takie głupoty bym nie uwierzył...
Pobajeruje...Pozanęca...Naje się do syta...Nachla ryja...Może nawet jakiś hotelik zaliczą i wróci do Żonki...
     - Padalec !!  - wyrwało mi się... - a ta Panienka jeszcze gorsza...Mąż w domu, dzieciaki prawie dorosłe, a Jej hormony zamiast szarych komórek w głowie siedzą...
     - Warci siebie... - potwierdził Pan N.
Malownicza parka jeszcze długo kłębiła się nam w głowach...
I kłębi się do dzisiaj...
Trudno uwierzyć, że istnieje taki podgatunek...


  

16 komentarzy:

  1. Rzeczywiście , okropieństwo...
    Tak czy tak warci nie warci współczuję jego żonie...
    Co za cham ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedni epitet...:o)
      Chociaż przyznam, że klimatu owej dysputy nie udało mi się niestety odtworzyć...

      Usuń
  2. Ojej, a to była taka fajna dobranocka! Lubiłam ją.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam sentyment do tej bajeczki...:o) To był taki pierwszy "romansik"...;o)

      Usuń
  3. Jantoni341.bloog.pl20 maja 2013 21:27

    Jednak to My mamy szczęście,
    że trafiliśmy na takie połówki,
    a może One nas dobrały?
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy "Dobrańcami"...:o)

      Usuń
    2. Jantoni341.bloog.pl21 maja 2013 11:09

      Gdy Dobrana Para,
      każde wciąż "się stara".
      LAW

      Usuń
    3. Przysięga złożona,
      po grób Mąż i Żona...:o)

      Usuń
  4. Trafił swój na swego. Makabra!

    OdpowiedzUsuń
  5. Teatrzyk na żywo i to za darmo.
    Nie raz oglądam program Drzyzgi i zastanawiam się gdzie oni znajdują tak prymitywne i głupie istoty.A może grają takie role na potrzeby telewizji? Jak widać tacy są wśród nas.Jako ekstremalną idiotkę odebrałam tą panią, która pozwala się poniżać i to za swoje pieniądze.Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno uwierzyć, ale mijamy Ich na ulicy...
      Wierz mi Uleńko, że miałam ogromną ochotę potrząsnąć Nią kilka razy...;o)

      Usuń
  6. Oj Gordyjko, co Ty opowiadasz na każdym kroku ja stara takie parki widzę a Ty bidaku nie, obudź się!!!!! Dobra Kobieto!
    swoja droga żenada czy oni nie wiedzieli, że nie są sami? że wszyscy słyszą te brednie?
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzieć Jadwiniu to ja mogę wiele...Ale "uczestniczyć" w czymś takim ??

      Usuń
  7. Znałam kogoś podobnego do tego faceta (padalca). Byle jak skończył. Żona od niego odeszła, dwie córki nie chcą znać, a kolejna jego kobieta, o 12 lat młodsza wycyckała go do cna. Został z niczym... I bardzo dobrze!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń