Dwa światy...

Bardzo Ważni Goście

niedziela, 26 maja 2013

Dolina Kościeliska, czyli od czegoś trzeba zacząć...

     Ledwie ruszyliśmy z parkingu, Pan N. z lisim uśmieszkiem wymruczał...
     - Odżyjesz...
     To prawda...
     Góry są dla mnie jak kroplówka z glukozy...Dopalacz pierwsza klasa...
     Może to wina genetyki, a może dzieciństwa i tęsknego oczekiwania wakacji u Bieszczadzkich Dziadków, ale to fakt, że Góry stawiają mnie na nogi...
A ostatni "akumulatorek" ledwie zipie...
Jedyną rozterką była pogoda...
Bo jak ładować akumulatorek jeśli Góry ukryją się we mgle, albo za ścianą ulewnego deszczu ??
Echhh...
     Cel wyznaczony...Mapa w plecaku...Ciepła kurtka na grzbiecie...
     Na pohybel Matce Naturze...

Dolina Kościeliska...

     Zaczynam może trochę mało chronologicznie, ale od czegoś zacząć trzeba, a Kościeliska jest w sam raz...
    Tatry Zachodnie, jeszcze dla nas dziewicze i śladów naszych nie znające...Tak jakoś zawsze na "uboczu"...
     Dlaczego akurat tam ??
     Przypadek...
Ale przypadki są fajne...
Tak więc, zapraszam Was w Dolinę Kościeliską...
     Teren Tatrzańskiego Parku Narodowego...Trasa 9 kilosów długości...Szlak przygotowany jak na niedzielny spacerek...






     Ogromnie pocieszającym było, że przy tak rozkosznych warunkach, zadeptanie przez Turystów nam nie groziło...
Na "osi" ledwie 6 stopni ciepła...Niebiosa nawilżają nas równomiernie, chociaż Pan N. twierdzi, że to osiadająca mgła ;o), szczyty poza zasięgiem naszego wzroku...





     Ledwie kilkaset metrów i można "przełączyć się" na odbiór...





     Matka Natura wita nas przy Niżnej Kościeliskiej Bramie...
    


      Zwanej również Bramą Kantaka, wielkiego miłośnika Tatr...





     I przyznam szczerze, że trudno się dziwić owemu miłowaniu...Nawet, jeśli Tatry ukrywają się wstydliwie we mgle...

     Ale wyobraźcie sobie idealną ciszę, którą "zakłócają" jedynie skrzydlaci autochtoni i energetyczny szum Potoka Kościeliskiego...
A Potok rzeczywiście nieźle sobie poczyna "wbijając się" hukiem w nasze szeptane rozmówki...
Milczenie sprawia tutaj niewątpliwą przyjemność...










     W tych pomruczankach i świergotach dochodzimy do drewnianego mostku w Kościelisku Starym, porzucamy spacerową alejkę i ruszamy zmierzyć się z bardziej "tatrzańskimi" szlakami...










     Pół godzinki wspinaczki...Kilkaset metrów bliżej nieba...Ciepełko rozlewające się po ciałku...I stanęliśmy u celu...




     Jaskinia Mroźna czeka na zdobycie...


14 komentarzy:

  1. Zazdroszczę pozytywnie ...
    Bardzo lubię góry,
    ale już na spacer po nich nie pójdę, niewskazane...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja Wam zazdroszczę siły.U mnie już jej nie ma wcale.Pozdrawiam.Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy siedzimy w Zaścianku, to jakoś tej siły nie widać...Ale w górach...;o)

      Usuń
  3. Jestem okazjonalną "góralką", ale moja siostra i szwagier maja to we krwi, sprzedali duszę górom, nie moga bez nich żyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry to część krwioobiegu...;o) Pozdrowienia dla "zaszczepionych" Górali...:o)

      Usuń
  4. Będę miała okazję pochodzić po górach w Irlandii, ale Tatry ach, są wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irlandzkich jeszcze nie deptałam, więc podeptaj troszkę za nas...;o0

      Usuń
  5. Rozkoszuję się wędrując i podróżując z wybranymi przewodnikami blogowymi. Wydaje mi się, że jestem wybredna. Z pełnym zaufaniem z Wami idę zdobywać Tatry! W każdych warunkach...:o)

    OdpowiedzUsuń
  6. NO to proszę nie wiedziałam, ze tak lubisz góry chyba już nie napiszę, że ja je nienawidzę, jest mi w nich źle, o jaskiniach mowy nie ma, i ta w ogóle, ale o gustach nie dyskutujemy zachwycamy się zdjęciami, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie ukrywałam, że góry to mój żywioł umiłowany...;o)

      Usuń
  7. Jantoni341.bloog.pl27 maja 2013 20:20

    Czyli zdrówko wróciło,
    gratuluję i zazdroszczę,
    bo tylko mogę poczytać.
    Przy mojej zastawce,
    wieku, a nawet wadze,
    mogę tylko czytać,
    zazdrościć i... gratulować.

    Podziwiam Wasze inicjatywy
    krakowsko-tatrzańskie.
    LAW
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrówko zostało przymuszone do powrotu...;o) A moja zastawka też nie bardzo podziela moje upodobania...;o)

      Usuń